Co nam wolno? Problematyka ograniczeń prawnych w kolekcjonowaniu broni, cz. 1

Zbieranie broni to jedna z ciekawszych form kolekcjonerstwa. Eksponaty, zdobyte wielkim trudem i kosztem, są źródłem naszej satysfakcji i wzbudzają podziw otoczenia. Arsenały stanowią integralną część wielu sławnych ekspozycji muzealnych. Broń jest obecnie kolekcjonowana nie tylko aby „cieszyć oko”, ale też aby być użytą jako funkcjonalny rekwizyt w rekonstrukcjach historycznych – oczywiście w sposób nie narażający na niebezpieczeństwo uczestników oraz widzów tych wspaniałych spektakli.

Oceniając piękno zachowanej broni nie zapominajmy o tym, że jej pierwotnym przeznaczeniem było, lub jeszcze może być, pozbawienie kogoś życia. Dostęp do broni w cywilizowanych państwach jest prawnie reglamentowany. Nawet w arcyliberalnych pod tym względem Stanach Zjednoczonych, wbrew legendom, istnieją pewne regulacje prawne dotyczące zasad posiadania i noszenia przy sobie broni. Każdy poważny kolekcjoner broni jest tego w pełni świadomy. Obecnie w dobie Internetu wszyscy mamy możliwość zapoznania się z literą prawa w tym zakresie. Sygnały jakie napływają od Państwa korespondencyjnie i podczas spotkań świadczą jednak, że istnieje szereg wątpliwości co do interpretacji przepisów. Wątpliwości, które są w pełni uzasadnione. Wynikają one z ogólnej natury prawa stanowionego, co do zasady traktującego każdy przypadek indywidualnie. Ponadto, ich powodem są braki jednoznacznego zdefiniowania pewnych wyrażeń w aktach prawnych. Innym źródłem kolekcjonerskich utrapień jest odziedziczone przez organy ścigania, jeszcze po poprzednim ustroju, alergiczne reagowanie na wyrost na wszelkie sygnały związane z bronią. Niestety w takich przypadkach policja próbuje być sędzią we własnej sprawie opierając oskarżenia na nadinterpretacji niespójnych przepisów. My kolekcjonerzy działamy jednak ze szlachetnych pobudek i nie chcemy być z prawem na bakier.

foto 1b
Co nam wolno posiadać zgodnie z prawem? W tym wypadku wszystko. Foto: autor.

Broń biała

Ustawa o broni i amunicji nakłada ograniczenia na posiadanie broni białej w postaci:

– ostrzy ukrytych w przedmiotach niemających wyglądu broni,
– kastetów i nunczaków (tak dosłownie napisano),
– pałek posiadających zakończenie z ciężkiego i twardego materiału lub zawierających wkładki z takiego materiału,
– pałek wykonanych z drewna lub innego ciężkiego i twardego materiału, imitujących kij bejsbolowy,
– broni cięciwowej w postaci kusz.

Jak widzimy ograniczenia w tym zakresie są dosyć niewielkie. Z naszego punktu widzenia w powyższym zestawieniu broni zakazanej interesujące są jedynie kusze. Sztylet, szabla, miecz, halabarda, łuk itp. są w myśl ustawy narzędziami lub urządzeniami, których używanie może zagrażać życiu lub zdrowiu. Zatem są one bronią, ale na ich posiadanie nie jest wymagane zezwolenie. Nieprawdziwe są legendy o prawnych ograniczeniach długości ostrza noża „do czterech palców”, ograniczeniach parametru naciągu łuków, czy zakazie posiadania noży otwieranych sprężynowo. Pamiętajmy jednak o ogólnych przepisach porządkowych. Pewnego dnia po wykładzie wielki młody człowiek o wyglądzie Eryka Thorwaldssona zapytał mnie czy w związku z awarią samochodu może udać się ze swoim ogromnym mieczem środkami komunikacji publicznej na najbliższą rekonstrukcję. Bardzo mądre pytanie. Porządek i spokój publiczny jest bowiem dobrem chronionym przez prawo. Kodeks Wykroczeń w art. 51§ 1. mówi:

Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.

Czy
Czy wikingowie-najemnicy mogą legalnie podróżować… autobusem? Źródło: Wikipedia Commons.

Jeżeli chodzi o komunikację publiczną to mamy jeszcze do czynienia z ogólnymi przepisami bezpieczeństwa, wynikającymi z prawa przewozowego, oraz regulacje wewnętrzne przewoźnika, które mogą zupełnie zakazywać przewożenia określonego typu przedmiotów. Z pewnością nagłe wtargnięcie do autobusu dwumetrowego wikinga z mieczem w ręku wywołałoby popłoch i poskutkowało interwencją policji. Bohater wydarzenia z pewnością broniłby się przed sądem mówiąc, że nie miał złych zamiarów. W tym miejscu musimy być świadomi, że prawo wykroczeń i prawo karne przewiduje zarówno formę winy umyślnej, jak i nieumyślnej. Wykroczenie nieumyślne zachodzi w momencie gdy sprawca, nie mając zamiaru jego popełnienia, popełnia je na skutek niezachowania ostrożności wymaganej w danych okolicznościach, mimo że możliwość popełnienia tego czynu przewidywał albo mógł przewidzieć. Pamiętajmy o tym przemieszczając się z naszymi eksponatami w miejscach publicznych – tym bardziej, że przedmiot służący do popełnienia wykroczenia ulega najczęściej przepadkowi.

A nasz wiking? Doradziłem mu aby swój miecz, stosownie do epoki, owinął kawałkiem juty. Niekoniecznie szczelnie ale w sposób, który sugerowałby niechęć jego użycia. I najlepiej żeby zatknął go za swój mieszek na plecach. Tak też uczynił. Paniki w autobusie nie było. Przeciwnie – sprawiedliwy z mieczem wzbudził ogólną sympatię. A co z tą kuszą? Ano w myśl Ustawy kusza to po prostu… kusza. Nie ma żadnych interpretacji ani innych przepisów wykonawczych dotyczących konstrukcji, limitu naciągu itp. Czyli kuszę możemy posiadać w zbiorach jedynie na podstawie zezwolenia na posiadanie broni do celów kolekcjonerskich. Szerzej o zezwoleniach powiemy przy broni palnej – ale nastąpi to w kolejnej części tekstu.

cdn.

Piotr Lejman

Link do części drugiej.

Podziel się tym artykułem!