Czym zdobywano Dziki Zachód? cz. 3

Rewolwer trafia na pas kowboja

W 1843 roku udziałowcy Patent Arms Manufacturing Company of New Jersey ogłosili bankructwo. Nie pomogła ani wojna z Indianami, ani zainteresowanie żołnierzy nową bronią. Przełom nastąpił w związku z wybuchem wojny z Meksykiem o Teksas. Kapitan Samuel Walker był jednym z oficerów Texas Rangers, którzy doceniali zalety rewolweru. Zamówił on u Colta tysiąc rewolwerów zmodyfikowanych według jego uwag. Tak powstał Colt model 1847 zwany Coltem Walkerem (patrz foto 1 z pierwszej części). Biorąc do ręki Colta Wakera pierwsze co przyjdzie nam na myśl to pytanie, czy kapitan Walker był przodkiem naszego Pudziana. Potężna, przeszło dwukilogramowa broń, długości 39 cm. Równie zabójczy kaliber – 11 milimetrów. Komory bębna mieściły około 4 gramów czarnego prochu (objętość ok. czterech łusek Parabellum). Broń zyskała sobie do dnia dzisiejszego opinię the most powerful handgun ever made – najsilniejsza broń ręczna kiedykolwiek wyprodukowana. Pierwszeństwo odebrały mu dopiero w latach trzydziestych XX wieku rewolwery magnum oraz późniejsze wynalazki jak słynny pistolet Desert Eagle. Miłośnicy Walkera nie poddają się i przy pomocy rozmaitych wzorów fizycznych udowadniają, że nadal jest on most poweful.

Broń nie była pozbawiona wad. W warunkach bojowych rewolwer był często przeładowywany prochem co powodowało rozrywanie bębnów. Zdobycie stali odpowiedniej wytrzymałości będzie jeszcze długo problemem. Proste ukształtowanie przejścia pomiędzy lufą a bębnem powodowała częste zjawisko chain fire – jednoczesne opalenie wszystkich komór. Wadliwie był też zaprojektowany pobojczyk do ładowania broni. Jego dźwignia posiadała zaczep u nasady który słabo ją trzymał więc często opadała.. Po dziś dzień Colt Walker ma tyle samo przeciwników i zwolenników. Duża masa, podatność bębna na rozerwanie, częste przypadki odpalenia wszystkich komór i wiecznie opadająca „wajcha”. Najbardziej niepochlebna opinia jaką napisano mówi, że broń ta idealnie nadaje się na… kotwicę do łodzi. Duża moc, celność i mimo wszystko poręczność zapewnia jednak Walkerowi krąg wielbicieli. Owszem – mówią – nie jest to broń idealna ale strzelanie z niej jest niezapomnianym przeżyciem, podobnie jak dla właściciela nowoczesnego SUV’a niezapomnianym przeżyciem może być przejażdżka równie niedoskonałym Fordem T. Wyprodukowano zaledwie 1100 sztuk Walkerów z których 400 wróciło do naprawy z powodu wymienionych wad. Doświadczenia użytkowników Walkera zostały wykorzystane przy produkcji następnego modelu rewolweru Coltt Dragoon z 1848 roku.

Colt Dragoon i wszystko co jest potrzebne by z niego strzelać. Foto autor.

Skrócono więc bęben tak, że nawet załadowanie prochem „pod sam korek” nie powodowało jego rozerwania. Pozostawiając kaliber ’44 ( 11 mm) skrócono nieco lufę zwiększając poręczność broni bez szkodliwości dla jej celności. Inaczej wymodelowano przejście lufa – bęben zmniejszając prawdopodobieństwo odpalenia wszystkich komór. Zatrzask dźwigni pobojczyka powędrował na jej koniec więc już nie opadała. Powstał zatem całkiem udany, sprawny model rewolweru. Produkowany w kilku odmianach zyskał sobie liczną rzeszę użytkowników. Produkowano go do 1860 roku w ilości około 18500 egz. i według niektórych źródeł była to broń najbardziej przez Samuela Colta lubiana. Nadal była to jednak broń ciężka, ważąca po załadowaniu przeszło 2 kilogramy. Zasadniczo przenoszono ją w olstrach przy siodle. Rzadziej w kaburach przy pasie, choć niektórzy do dzisiaj twierdzą, że noszenie Walkera lub Dragoona przy pasie grozi oberwaniem pasa i… części ciała pod nim.

foto 11
Colt Dragoon wstępnie rozłożony. Dobrze widać ideę konstrukcji Colta. Wszystkie elementy trzymają się na solidnej osi bębna i są blokowane przy pomocy pojedynczego klina. Foto autor.

Zwiększone zapotrzebowanie na nową broń poza wojskiem wynikało z ekspansji terytorialnej Stanów Zjednoczonych. W latach 1845 – 1867 terytorium państwa wzbogaciło się o Teksas, Nowy Meksyk, Kalifornię, Oregon i Alaskę zwiększając swoje terytorium sześciokrotnie. Na nowe ziemie ruszyła fala pionierów którzy potrzebowali broni. Farmerzy, kowboje, poszukiwacze złota i inni pionierzy-awanturnicy potrzebowali czegoś bardziej poręcznego. Chodziło o broń, której noszenie na pasie nie przeszkadzałoby im w codziennej ciężkiej pracy. Colt powrócił zatem do konstrukcji o kalibrze ’36 (9 mm). Nowy rewolwer w stosunku do poprzedników znacznie odchudzono. Początkowo broń miała nosić nazwę Colt Ranger ale przyjęła się Colt Navy 1851 pochodząca od grawerunku na bębnie broni przedstawiającego bitwę morską.

foto 12
Foto 12. Colt Navy. Żródło: B.Żuk, „Revolvery a pistole”.

Navy był strzałem w dziesiątkę. Sukces handlowy był jeszcze większy. W latach 1851-1873 wyprodukowano łącznie 250 000 jednostek tej broni plus 22 000 na licencji w Anglii. Lekki, poręczny i celny. Jego masa o połowę mniejsza niż Walkera nie stanowiła już problemu w codziennym, długotrwałym noszeniu. Colt Navy był pierwszą bronią rewolwerowców i rozpruwaczy bankowych sejfów, którzy przeszli do historii Dzikiego Zachodu, między innymi Billa Hickoka, Doca Hollidaya. Służył nawet znanemu rozbójnikowi australijskiemu Frankowi Gardinerowi. W tym czasie pojawiło się szereg innych, udanych modeli rewolwerów. Warto wspomnieć o popularnym rewolwerze Remington model 1857 charakteryzującym się mocnym, zamkniętym szkieletem i łatwo wymiennym bębnem. Rewolwer ten w zasadniczej wersji New Model Army cal. ’44 był wyprodukowany w ilości 122 000 szt. Innym ciekawym rewolwerem był Starr. Posiadał on „łamany” szkielet pozwalający na szybką wymianę bębna. Colt pomimo swoich praw patentowych nie był monopolistą, zresztą osobiście nigdy nie uważał się za wynalazcę rewolweru. Tak więc nasza opowieść dochodzi do momentu, kiedy rewolwer trafia na kowbojski pas i rusza na podbój Dzikiego Zachodu. Historia jednak tu się nie kończy. Na horyzoncie wydarzeń pojawia się amunicja scalona – naboje. Zbliża się też Wojna Secesyjna.

 c.d.n…

Piotr Lejman

Podziel się tym artykułem!