KARTONOWE ŻYCIE – ZAPOMNIANA HISTORIA GŁODU

Małe, niepozorne kartoniki w różnych kolorach, opatrzone ciekawymi i niejednokrotnie patriotycznymi litografiami, kryją historię wyjątkowo ciężkich doświadczeń. Historia kartek żywnościowych, to nie tylko eksperyment Piotra Jaroszewicza i Edwarda Gierka. Tragedia reglamentacji, przez którą przebrnęła Europa, trwała równie długo na początku XX stulecia. Wyjątkowy zbiór eksponatów, obecnych w waszym serwisie od niedawna, skłania do refleksji.

Tekst: Damian Czerniewicz

Kotwica „Kartki to system kontroli dystrybucji polegający na wydawaniu ludności specjalnych kuponów, które uprawniają do zakupu ściśle określonych ilości określonych towarów. W zależności od wariantu kupony te umożliwiają bezpłatne nabywanie tych towarów, nabywanie po preferencyjnych cenach, lub po zwykłych cenach urzędowych. System kartkowy funkcjonuje zwykle w okresie silnych niedoborów żywności spowodowanych wojną, klęskami żywiołowymi lub perturbacjami politycznymi i ma na celu zapewnienie wszystkim przynajmniej minimalnych racji żywnościowych.”

W czasie I wojny światowej, aby pokryć rosnące wydatki, rządy najpierw zastosowały metodę znacznego podwyższenia podatków. Dostawy wojenne finansowano zwiększając emisję pieniędzy papierowych. Duży wzrost pieniędzy na rynku, nie mających pokrycia we wzroście produkcji, wywoływał galopującą inflację. Przodujące kraje industrialne, będące dotąd wytwórcami kapitałów, zmieniły się w dłużników, a perspektywy ich ekonomicznego rozwoju dramatycznie zmalały. W trakcie wojny zerwano tradycyjne kontakty handlowe z krajami zamorskimi. W kraju uczestniczącym w wojnie, państwo sprawowało niemal dyktatorską władzę nad życiem ekonomicznym obywateli. Na mocy dekretów rządowych cała gospodarka z pokojowej po prostu musiała przestawić się na wojenną. Skromne zasoby ważnych strategicznie surowców odmierzano z aptekarską precyzją, sięgając także po odpady i surowce wtórne, przedtem nie wykorzystywane. Żywność i artykuły wojskowe szły przede wszystkim na front. Ludzie otrzymywali wspomniane produkty zastępcze. Na początek była to osławiona sacharyna stosowana w miejsce cukru. Aby zapobiec drożyźnie i spekulacji na ogołoconym z towarów rynku, ustalono ceny maksymalne żywności i wprowadzono system racjonowania żywności za pomocą kartek. Oczywiście nie zapobiegło to powstaniu czarnego rynku towarów powszechnego użytku. Szczególna sytuacja istniała w Niemczech, gdzie wskutek blokady brakowało dosłownie wszystkiego. Praktyczni uczeni pracowali tam nad wytworzeniem artykułów zastępczych. Niejako przy okazji, to także właśnie tam rozwinął się nowoczesny przemysł chemiczny, który miał przynieść hekatombę nowej wojny. Wracając do tematu, należy przypomnieć, iż pierwsze problemy pojawiły się w handlu międzynarodowym. Walczące strony utraciły dochody chociażby z żeglugi i inwestycji zagranicznych. Wojna przyniosła olbrzymie trudności płatnicze. Kiedy bolszewicy odmówili spłaty carskich długów, poważne straty poniosła Francja, główna wierzycielka Rosji. Francuzi zaś nie byli w stanie spłacać kredytów, które sami zaciągnęli u Anglosasów, dążąc potem do zrekompensowania strat przez obciążenie pokonanych Niemiec.

Nadchodząca odbudowa ze zniszczeń wojennych, a w wielu państwach Europy Środkowej i Wschodniej także koszty całkowicie nowej organizacji lub reorganizacji aparatu państwowego, obciążały budżety w warunkach niskiego poziomu aktywności gospodarczej. W rezultacie deficyt budżetowy pokrywano drukiem pieniędzy, czego skutkiem była oczywiście inflacja. W wyniku wojny gospodarka światowa znalazła się w stanie kryzysu. Francja i inne państwa alianckie mogły spłacić długi jedynie pod warunkiem uzyskania odszkodowań wojennych od Niemiec. Już niebawem zwycięzcy mieli okupować Zagłębie Ruhry, starając się wymusić na pokonanych spłaty odszkodowań w naturze. Niemcy uciekli się wówczas do biernego oporu i zaczęli drukować olbrzymie ilości pieniądza bez pokrycia. Wybuchła hiperinflacja. Nic dziwnego, skoro w większości krajów wojna finansowana była inflacyjną emisją pieniądza. Podczas jej trwania była to jednak inflacja utajona. Podstawy ekonomii dla każdego użytkownika serwisu, nie będą tu niczym nie zrozumiałym: tzw. blokada cen powodowała, że objawiała się ona nie tyle wzrostem cen, co znikaniem towarów z rynku. Inflacyjne skutki wojny ujawniły się w pełni dopiero po jej zakończeniu i uwolnieniu cen, kiedy inflacja stała się jawna. Podstawowe potrzeby, po raz kolejny rozpoczęto reglamentować poprzez system kartkowy.

W Niemczech i w Rosji a więc na ziemiach także polskich, kartki pojawiły się jeszcze w 1915 roku. Dzięki uprzejmości kolekcjonera, którego zbiory mamy przyjemność prezentować, wiemy także o tym, iż w zaborze austro-węgierskim obecne były jeszcze od 1914.  W celu zapewnienia pokrycia zaopatrzenia w podstawowe artykuły po sztywnych, czyli niższych od rynkowych cenach, państwo musiało się zdecydować na uruchomienie systemu dostaw obowiązkowych w rolnictwie. Rolnicy zobowiązani zostali do odstąpienia państwu po oficjalnych cenach określonych kontyngentów. Dopiero po wywiązaniu się z tego obowiązku mogli to, co im pozostało, sprzedać na wolnym rynku. Spójny system utajonej inflacji składał się zatem z trzech elementów: blokady cen, kartkowej reglamentacji handlu i dostaw obowiązkowych w rolnictwie. System kartkowy zazwyczaj wprowadzany był nie przez władze państwowe, tylko przez władze miejskie. W zasięgu jego funkcjonowania znalazła się tylko ludność większych miast. Szacuje się, iż na ziemiach polskich w zasięgu ówczesnego systemu kartkowego znalazło się ok. 20 proc. ludności. Reszta, czyli mieszkańcy wsi i małych miasteczek, musiała radzić sobie inaczej. W 1915roku wprowadzono reglamentację chleba. Racjonowanie pozostałych artykułów żywnościowych i mydła nastąpiło w następnym roku: 22 maja cukier, 10 czerwca masło, 1 października mięso, 23 października mydło. Zaopatrzenie w towary z czasem nie pokrywało już zapotrzebowania. Dlatego zmniejszano racje i wprowadzano nowe kategorie produktów reglamentowanych. Dwa lata po wprowadzeniu kartek, na jedną osobę przypadało 50 gramów masła, 30 gramów margaryny, 1,5 kg kartofli, 75 gramów mięsa tygodniowo i … jedno jajko miesięcznie. Ceny masła wzrosły trzykrotnie w stosunku do poziomu cen sprzed wojny i 500 gramów kosztowało 9 marek. Nigdzie natomiast nie było węgla. Dla przykładu w dużych miastach, wydzielano wówczas jedynie po 50 kg na rodzinę tygodniowo. Na prowincji sytuacja grzewcza nie była tak napięta, gdyż tradycyjnie w domach palono drewnem.

Jedną z kolejnych przyczyn takich obostrzeń aprowizacyjnych, była klęska nieurodzaju w 1916 roku i ostra zima w roku następnym. Zapanował powszechny głód, zwłaszcza w okresie zimy 1916/1917 r. Malały przydziały żywności na kartki. Dorosły otrzymywał tygodniowo 1,6 kg marnej jakości chleba, 2,5 kg ziemniaków, 250 g mięsa, 180 g cukru, oraz pół jajka. Reglamentacji podlegały też inne artykuły, jak odzież, bielizna, obuwie. Szalała drożyzna – na czarnym rynku chleb kosztował 8 – 10 marek, 1 kg szynki – 100 mk. Przy przeciętnych miesięcznych dochodach 34 -38mk tygodniowo, w 4-osobowej rodzinie musiały pracować co najmniej dwie osoby, w rodzinach liczniejszych, np. 10-osobowych pracować musieli także nieletni. Zapomoga dla osób, których dotychczasowy żywiciel znajdował się na froncie, wynosiła tylko 9 – 12 mk miesięcznie. Na przykładzie Krakowa, możemy prześledzić kolejne etapy reglamentowania codziennego życia:

08. 1914 Wprowadzenie taryfy cen maksymalnych na bułki, cukier, sól i naftę.
09. 1914 Podniesienie poziomu cen maksymalnych, zwiększenie liczby towarów objętych taryfikacją.
02. 1915 Wprowadzenie obowiązku zgłaszania co miesiąc do Ministerstwa Handlu stanu zapasów metali, których zużycie poddano kontroli i ograniczeniom.
03. 1915 Reglamentacja obrotu skórami.
04. 1915 Zakaz produkcji pieczywa z mąki najwyższej jakości (np. czysto pszennej), ograniczenie wypieku ciast.
07. 1915 Wprowadzenie dwóch „dni bezmięsnych” w tygodniu.
11. 1915 Wprowadzenie „kartek” na chleb i mąkę; norma 10 deko mąki i 14 deko chleba dziennie na osobę.
03. 1917 Wprowadzenie trzech „dni bezmięsnych” (poniedziałek, środa, piątek), dalsze ograniczenia w spożyciu tłuszczów.
04. 1917 Zamknięcie sklepów masarskich.
10. 1918 Pomniejszenie normy przydziału kartkowego 63 deko chleba i 25 deko mąki tygodniowo.

Nie jest to oczywiście pełna lista obostrzeń i reglamentacji, a jedynie wybrane przykłady ilustrujące pogarszanie się sytuacji aprowizacyjnej. Na prawdę dramatyczna sytuacja zapanowała w drugiej fazie wojny – od końca 1916 r. Przydziały kartkowe, choć nędzne, nie były realizowane z braku towarów. Tłumy gromadziły się w kolejkach przed punktami sprzedaży ziemniaków, brak było masła i mąki. W końcu, na przełomie 1917 i 1918 r. brakowało już wszystkiego: mleka, ziemniaków, węgla, odzieży, butów i nici. Szalała spekulacja, dochodziło do rozruchów głodowych tłumionych przez wojsko. Brak artykułów pierwszej potrzeby dawał się coraz bardziej we znaki. Z powodu ubytku sił roboczych i gorszej gospodarki rolnej brak było żywności nawet u tzw. kilkumorgowych gospodarzy. Wojsko przysyłało więc żołnierzy z zaprzęgami i narzędziami rolniczymi, do pomocy w pracy na roli osamotnionym kobietom, którym brakowało także bydła pociągowego. Chcąc zapobiec temu, ażeby jedni nie zjadali więcej, a drudzy nie głodowali, postanowiono wydzielać wszystkim jednakowe porcje. Każdemu gospodarstwu rolnemu stosownie do jego wielkości, ilości domowników i liczby inwentarza, zaznaczono ile ze zbiorów może zatrzymać dla siebie, a ile ma odstawić do magazynu rządowego i sprzedać tam po ustalonej cenie. Zboża czy mąki nie można było wozić na targ ani sprzedawać do sklepów pod dotkliwymi rygorami. Tym, którzy nie mieli ziemi, wydawano karty chlebowe oraz karty na inne artykuły spożywcze: mąkę, cukier, naftę itp. Co miesiąc a nawet co dwa tygodnie dana gmina obowiązana była posyłać do starostwa wykazy tych, którzy mieli dostawać karty na artykuły spożywcze. Można je było nabywać w oznaczonych sklepach, po ustanowionych cenach i pod dozorem władzy. Sprzedawca za swą pracę mógł sobie doliczać ściśle oznaczony procent. Zarządzenia powodowały wiele niezadowolenia. Dostawienie zboża do magazynów oznaczało kłopoty. Z każdą wyznaczoną, nieraz bardzo drobną ilością zboża, należało jechać do magazynu, gdzie zboże odbierano po bardzo niskiej cenie, która zupełnie nie pokrywała kosztów produkcji. Toteż gospodarze, którzy mieli jeszcze coś do sprzedania, chowali je jak mogli. W schowkach zboże psuło się i marnowało, więc tym bardziej go brakowało. Nie lepiej było też z wydawaniem kart chlebowych.

W Dzikowie, z którego to browaru parowego w zbiorach użytkownika serwisu, znajduje się butelka po wódce: „(…) pierwsze wykazy, sporządzone ściśle według nakazu starostwa, narobiły dużo krzyku, zwłaszcza między kobietami, domagali się bowiem kart chlebowych także tacy, którzy wprawdzie mieli coś gruntu, ale wyżyć z niego nie mogli – jak wspominał ówczesny wójt. Kobiety z takich drobnych gospodarstw krzyczały: chcemy kart, ażeby kupić chleba i pożywić dzieci! I szły z krzykiem i płaczem do starostwa. Tam odpowiadano im krótko, że nie są pomieszczone na wykazie z gminy. Do następnych więc wykazów wpisywani byli także ci, którzy mieli niedostateczne utrzymanie z gruntu. Za to znowu, pociągało mnie jako wójta do odpowiedzialności starostwo, że wykazuję do kart chlebowych także rolników. Tłumaczyłem się tam, że inaczej nie może być, że i na drobne gospodarstwa muszą być karty wydawane. Gdyby bowiem z takich gospodarstw można było wyżyć, to by ludzie po karty nie szli, bo na kartę chleba za darmo nie dostawali”. W tym czasie z obiegu znikła już nawet drobna, niklowa moneta, zapanowały niemalże wyłącznie banknoty. Drobna moneta bita była z żelaza. Drożyzna rosła do niesłychanych rozmiarów. W listopadzie 1915 r. 1 kg. mydła kosztował 4  korony,1 kg. słoniny – 7 k. (przed wojną 2 k.), jajo – 14 halerzy, buciki męskie lub damskie 30 k. (przed wojną 8-10 k.). Pół roku potem, tj. w kwietniu 1916, za 1 kg. mydła płacono 7 k., za buciki 36-40 k., za ubranie męskie 100-180 k. (przed wojną najwyżej 40 k.). Nadchodziła hiperinflacja.

Zakończenie I wojny światowej przyniosło wiele kolejnych, decydujących o kontynuowaniu reglamentacji skutków. Największe zniszczenia dotknęły rozległych obszarów Europy Środkowo – Wschodniej, gdzie działania wojenne trwały wszak do 1920 r. Niektóre rejony Kresów Wschodnich dawnej Rzeczypospolitej były tak zdewastowane, że ich powojenna odbudowa i zagospodarowanie nie przywróciło im stanu sprzed wojny do 1939 roku. Wiele problemów gospodarczych, zwłaszcza w Europie Środkowej i Wschodniej, przyniosły także zmiany samych granic. Należało dostosować produkcję na terenach, które zmieniły przynależność państwową, do warunków zbytu w nowych państwach, co często wiązało się z utratą możliwości sprzedaży towarów już wytworzonych. Po wojnie w większości państw europejskich zlikwidowano ograniczenia obrotu i powracano do tzw. gospodarki pokojowej. Spowodowało to, kolejne, ogromne perturbacje. Młody, polski rząd musiał rozwiązać wiele problemów. Państwo było wyniszczone wojną i okupacją niemiecko-austryjacką, panowało bezrobocie, brakowało żywności i innych artykułów. Często dochodziło do strajków i demonstracji. Tym razem polski już rząd próbował opanować trudną sytuację, oczywiście wprowadzając reglamentację podstawowych artykułów żywnościowych i opału. Tocząca się u progu lat 20. wojna spowodowała, iż w celu sfinansowania wysiłku wojennego prowadzono politykę inflacyjną. Z emisji znanych kolekcjonerom serwisu marek polskich, finansowano potrzeby państwa, jako że system podatkowy znajdował się dopiero w stadium organizacji. Kolejne nakłady na wojsko, niewielki w stosunku do potrzeb udział kredytów zagranicznych oraz duża ostrożność kolejnych rządów w zwiększaniu obciążeń podatkowych nie sprzyjały stabilizacji budżetowej. Trudna sytuacja polityczna nie ułatwiała odbudowy gospodarki ze zniszczeń wojennych. Brakowało przede wszystkim żywności. Jej pozyskiwaniem i dystrybucją zajmował się teraz rozbudowany aparat Ministerstwa Aprowizacji. Problem wymagał szybkiego rozwiązania, ponieważ w wielu rejonach kraju panował głód. Pracownik Oddziału II MSW w komunikacie informacyjnym z 23 stycznia 1920 roku tak charakteryzował sytuację społeczną i gospodarczą Białostocczyzny: „Uboższa ludność oraz pracująca inteligencja przy dalszym stanie aprowizacji prowadzonej w ten sposób skazana jest prawie że na śmierć głodową.” Brak żywności groził wybuchem niepokojów społecznych, stanowiąc pożywkę dla radykałów. Mimo zaangażowania się w walkę o granice, rząd starał się zapobiec zaostrzaniu sytuacji wewnętrznej.

W lipcu 1919 roku wprowadzono państwowy monopol zbożowy. Ludność wiejską zobowiązano do przymusowych dostaw, czyli kontyngentów. Wolny handel artykułami rolnymi możliwy był jedynie po wywiązaniu się z tego obowiązku. Do ściągania kontyngentów używano oddziałów wojska i policji. Olbrzymie kłopoty aprowizacyjne spowodowały, że od grudnia 1919 roku do marca roku następnego wyłączono z aprowizacji bezrolną ludność wiejską i ludność miast do 5 tys. mieszkańców. Na początku 1920 roku rząd był w stanie pokryć zaledwie 1/3 ogólnego zapotrzebowania na żywność (!) Już w lutym zniesiono wolny handel nadwyżkami ziemiopłodów – wyłączne prawo do ich zakupów miało państwo. Skutkiem tego była oczywiście reglamentacja. Systemem kartkowym objęto m.in. chleb, cukier i sól. Aprowizacją specjalną objęto również niektóre kategorie pracowników. Do lepiej zaopatrywanych należeli robotnicy miejscy, którzy dodatkowo otrzymywali mąkę, kaszę, groch, ryż, mydło, herbatę, zapałki, ziemniaki czy węgiel. Brak towarów na rynku sprzyjał spekulacji. Szczególne znaczenie miał handel artykułami pierwszej potrzeby. Zwalczanie niekorzystnych zjawisk w handlu powierzono utworzonemu w 1919 roku Urzędowi Walki z Lichwą i Spekulacją. W jego ramach powołano komisje kontroli cen, które na podstawie gromadzonych danych ogłaszały tzw. ceny maksymalne dla 14 grup towarów, takich jak: artykuły objęte sprzedażą w ramach monopolu państwa, mięso, tłuszcze, wędliny, ryby i drewno opałowe. Urząd wydawał rozporządzenia dotyczące ograniczenia konsumpcji niektórych artykułów pierwszej potrzeby np. w grudniu 1919 roku dotyczyło to m.in. mąki, pieczywa, cukru, mleka i masła. Pomimo działań państwa spekulacja wciąż się nasilała. Nowe prawo o zwalczaniu lichwy wojennej uchwalono w lipcu 1920 roku, kilka dni przed atakiem oddziałów Tuchaczewskiego i przełamaniem frontu polskiego na północy. Zaostrzało ono sankcje, wprowadzając nawet karę śmierci.

Wojnę najdotkliwiej odczuła wieś. Musiała dostarczyć rekruta, zapewnić wyżywienie armii, dać jej podwody, kwatery, paszę dla koni. Przesuwająca się linia frontu, przemieszczanie się oddziałów polskich i rosyjskich często oznaczało dla mieszkańców wsi rabunek żywności i mienia. Szwankująca aprowizacja armii powodowała, że głodowali również żołnierze. Z wiosną 1920 roku szerzyła się dezercja z wojska. Poborowi nie zgłaszali się do służby. Chłopi odmawiali płacenia podatków i ostro protestowali przeciwko rekwizycjom wojskowym. W lipcu 1920 roku Sejm ponownie wprowadził system kontyngentowy. Warunki, w których miał być realizowany, były bardzo ciężkie. Wojna doprowadziła do całkowitej dezorganizacji. Wojsko polskie, jak i rosyjskie zużyło lub zniszczyło dużą część zbiorów na terenach objętych walkami. Sytuację pogorszył nieurodzaj. Niezbędny stał się import artykułów zbożowych z zagranicy. Jednak trudności aprowizacyjne przeżywała prawie cała Europa. Poza dostawami z USA Polska nie mogła liczyć na inne państwa. Dostawy do Polski były w dużej części odpłatne, a wobec braku możliwości dokonywania przez Polskę zakupów za gotówkę ogromna ich większość była kredytowana. Do marca 1920 roku na kredyt zakupiono w USA 150 tys. ton artykułów spożywczych. Zapotrzebowanie było jednak dużo większe. Żeby je zaspokoić, potrzeba było ok. 400 tys. ton żywności. Tym samym gospodarka wojenna Polski z lat 1919-29 wciąż opierała się na reglamentacji towarów i systemie kartkowym. Po zakończeniu wojny urzędy zajmujące się reglamentacją zostały w 1921 zlikwidowane. Wzory gospodarki wojennej czerpano z doświadczeń innych państw uczestniczących I Wojnie Światowej. Już w 1918 r. na skutek braku opału powołano Państwową Centralę Handlową, a z powodu ostrego deficytu towarów utworzono Państwowy Urząd Zakupu Artykułów Pierwszej Potrzeby, jednakże w zasadzie utrzymano okupacyjne zasady dystrybucji towarów. Państwowy Urząd Handlowy dalej koordynował reglamentację. Zaopatrzenie kartkowe dotyczyło ok. 15 % ludności, głównie mieszkańców dużych miast. Wciąż brakowało chleba, cukru, węgla. Obowiązek dostarczania produktów rolnych, które przeznaczone były na zaopatrzenie wojska i kartkową aprowizację miast wciąż opierały się na wsi. Reglamentacja pomału wygasała, aż do 1929 roku. Już dwadzieścia kilka lat potem, Polska doświadczyła kolejnej gehenny systemu kartkowego – lat 50. Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej.

Redakcja serwisu MyViMu.com

Tekst: Damian Czerniewicz

zbiory kart można oglądać w muzeum kustosza: PRZEDWOJENNEKARMELKI

http://myvimu.com/collection/2312

Podziel się tym artykułem!