Cynthia

Mój pierwszy biskwit...Pamiętam jeszcze te elaboraty wymieniane z odlewniczką. Biedna kobieta.

Była na tyle uczynna że nauczyła mnie wszystkiego co było mi potrzebne, gdybym postępowała zgodnie z jej wskazówkami zamiast stwierdzić że będę robić po swojemu zaoszczędziłabym sobie kilku lat eksperymentów i frustracji. Mądry człowiek po fakcie

Żałują że nasza współpraca skończyła się tylko na trzech odlewach, prześladował nas wtedy wielki pech. Jej mąż zachorował na raka co spowodowało dwuletnią przerwę w pracy, potem ja miałam dołek finansowy, a kiedy z niego wyszłam okazłao się że ona doznała urazu kręgosłupa na tyle poważnego że musiała zamknąć działalność na dobre.

Odtąd nie spotkałam tak dobrej jako fachowiec i życzliwej odlewniczki.