„Hetzer” w Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku

Wiosną 1945 roku okrążeni na Helu Niemcy, broniąc się ostatnimi siłami, próbowali uciekać do Rzeszy. Załoga Panzerjäger 38(t) Hetzer porzuciła swój pojazd na plaży na granicy Helu i Juraty. Powojenne losy pojazdu są równie zagadkowe jak to, co wydarzyło się wtedy na wybrzeżu Bałtyku. Około stu metrów od porzuconego Hetzera przez długi czas znajdował się poligon desantowy Wojska Polskiego. Być może to także dlatego przez wiele lat nikt nie interesował się niemieckim niszczycielem czołgów, który powoli pogrążał się w morzu. Dokładnie cztery lata temu, 26 maja 2007 r., Fundacja na Rzecz Odzyskania Zaginionych Dzieł Sztuki „Latebra” z Trójmiasta podjęła próbę wydobycia Hetzera. Po wielu godzinach walki pojazd stanął na plaży. W 4 rocznicę wydobycia tego działa pancernego, pragniemy przybliżyć dalsze jego losy, zaprezentować skomplikowany proces restauracji zabytku i znaleźć dlań godne naszej historii i wysiłku pasjonatów ostateczne miejsce trwałej ekspozycji.


Decyzją wojewódzkiego konserwatora zabytków działo przekazano pod opiekę fundacji „Latebra”, która jest jego prawnym opiekunem, wraz z wszelkimi prawnymi konsekwencjami wynikającymi z przepisów. Na członków fundacji spłynął także cały skomplikowany i czasochłonny proces restauracji znaleziska, ale także możliwość dysponowania zabytkiem w ramach przewidzianych przez prawo. Jedną z tych możliwości jest umieszczenie go w depozycie muzeum lub całkowite przekazanie praw nadanych przez urząd konserwatora stosownej jednostce muzealnej w kraju. W czasie kiedy pojazd wydobywano profilem działalności zbliżonym do charakteru samego zabytku było prywatne Muzeum Motoryzacji w Gdańsku i to ono miało w przyszłości eksponować zabytek. Nikt nie wiedział wówczas, że w Gdańsku ma powstać Muzeum II Wojny Światowej. Czy można sobie wyobrazić lepsze miejsce dla „uczestnika” ostatnich dni wojny na Pomorzu? Zanim rozwiniemy tę kwestię, poznajmy w skrócie co działo się w warsztacie Jarka Kuklińskiego, który praktycznie całkowicie poświęcił się rekonstrukcji Hetzera. Angażując własne pomieszczenia warsztatowe, maszyny i środki finansowe, doprowadził go do stanu już kwalifikującego do bycia eksponowanym.


Żmudna rekonstrukcja takiego pojazdu to długa droga precyzyjnego odnawiania i długotrwałych remontów dziesiątków elementów i podzespołów. Bezpośrednio po wydobyciu działo przewieziono na teren zakładu zajmującego się piaskowaniem elementów metalowych i tam pojazd został wstępnie pomalowany pierwszą warstwą antykorozyjną. Następnie został przetransportowany do warsztatu wulkanizacyjnego Auto-Gum, przy ul. Hynka 101 w Gdańsku, należącego do Jarka Kuklińskiego. Tam też rozpoczęły się wszelkie prace rekonstrukcyjne i konserwatorskie.
Od czasu wydobycia Hetzera udało nam się odbudować wózek przedni lewy, czyli wszystkie elementy są pospawane, braki dorobione i uzupełnione, rozebrane, wyczyszczone, nasmarowane, uszczelnione i przykręcone na gotowe. Do niego przykręcone są koła gotowe do przetaczania pojazdu – opowiadał wtedy Jarek Kukliński. Obecnie tego rodzaju prace są już na ukończeniu.


Kolejnym „przywróconym do życia” elementem był wózek przedni prawy. W przypadku resoru z przodu, z prawej strony, cztery brakujące pióra powodowały, że pojazd „kładł” się na tę stronę. – Pomimo rozwiercenia szpickopu mieliśmy nadal problem z wybiciem klina. Jak do tej pory poddało się trzech kowali… ja nie. Prawdopodobnie skończy się na wannie ultradźwiękowej – mówił Jarek Kukliński. Prace nad tym elementem trwały jeszcze długo potem. W planach zakładano odkręcenie wózków od kadłuba pojazdu gdy pojazd stanie na przednich kołach. Aby tego dokonać należało albo wyciąć resztki zbiorników – co było ostatecznością, albo odkręcić płyty dolne i dostać się do śrub od wózków. Najpierw zostały odrestaurowane wahacze oraz piasty, tak aby pojazd mógł się toczyć. Została też rozebrana i wyczyszczona skrzynia biegów. Ta przekładnia planetarna była prawie w idealnym stanie. Brakowało paru zewnętrznych elementów sterowania. – Dzięki uprzejmości Braci Kęszyckich, podczas wizyty w Panzer Farm, wykonałem szablony płyt nad gąsienicami (oryginalne płyty o grubości 5 mm „zjadło” morze) oraz rysunek tylnych kół napinających, z których pomimo ośmiomilimetrowej grubości blachy nic nie zostało, jedynie pierścienie z bieżni gąsienicy – mówi Jarek. Następnie kadłub został pomalowany drugą warstwą specjalnej farby podkładowej Po przetoczeniu pojazdu o 50 m na nowe stanowisko pracy koła zostały zdjęte i rozdzielone. Śruby przykręcające felgę do pierścienia gumowego były w bardzo złym stanie. Wykonano nowe śruby mocujące gumowe bandaże do felgi. Razem 256, po 32 na koło. – W trakcie prac rekonstrukcyjnych spostrzegliśmy, że Hetzer ma „ukręcony” wałek zdawczy ze skrzyni biegów do mechanizmu napędu gąsienic. Najprawdopodobniej w skutek postrzału – przypomina Jarek.


Niewykluczone, że jadąc z Juraty w stronę Helu dostał trafienie bezpośrednie w przednie prawe koło jezdne, pocisk kumulacyjny przebił się przez nie i eksplodował pomiędzy kołem a burtą pojazdu. Świadczą o tym częściowo rozerwane śruby mocujące bandaż gumowy do felgi, co mogło spowodować zablokowanie przedniego prawego koła napędowego. To oczywiście nasza hipoteza, której potwierdzenie uzyskamy w momencie, gdy „dojdziemy” do tego miejsca. Tak też się stało. Teoria ta znalazła potwierdzenie w trakcie długiej i zajadłej walki z materią nieożywioną i skorodowaną. Rdzeń pocisku przebił się przez burtę, tuż przy podłodze, i cudem ominął zasobnik z amunicją, trafiając w płytę ze sterowaniem krzywkowym skrzyni biegów. Pojazd mógł poruszać lewą gąsienicą i to tłumaczyło jego ustawienie w kierunku lądu, tam gdzie padł strzał. W planach było wówczas gromadzenie i naprawa ogniw gąsienic. Dzięki pasjonatom udało się nawiązać kontakt z osobami, które posiadały ogniwa. Skontaktowano się także ze specjalistami ze stoczni remontowej, którzy zadeklarowali wtedy pomoc w dorabianiu tylnego koła płyty osłonowej i uruchomieniu gąsienic. Koło zostało wykonane, wciąż brakuje ogniw. Praktycznie wszystkie ważne mniejsze i większe elementy zostały wyremontowane, uzupełnione, zrekonstruowane. Cały proces rekonstrukcji został udokumentowany fotograficznie oraz rozpisany w detalach, co pragniemy zaprezentować w muzeum-historii rekonstrukcji pojazdu. Najciekawsze i najważniejsze chyba jest jednak to, że tak potężna, wydawałoby się wymagająca sporych nakładów finansowych, praca kosztowała Jarka oczywiście wiele dni trudu i zaangażowania prywatnego sprzętu oraz pomieszczeń ale także, dzięki temu, jak i pomysłowości rozwiązań, wcale nie tak wiele pieniędzy.


Jednakże obecnie, aby kontynuować prace w zależności od finalnej wersji rekonstrukcji, należy wydać ich jeszcze trochę. Jedna opcja to toczące się na własnych kołach, nieożywione jednak do końca działo. Druga to jeżdżący, w pełni sprawny „Podżegacz”, ryczący nowym ale oryginalnym silnikiem. Aby tak się stało, potrzebne są środki finansowe, których, otaczając opieką medialną cały projekt, także my podjęliśmy się poszukiwać. Jednym z pomysłów na finał jest przekazanie zabytku do Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Cała dokumentacja wykonanych i potrzebnych prac przekazywana jest na bieżąco do Urzędu Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Gdańsku. Chcemy, aby w formie dokładnych relacji fotograficznych była dostępna w serwisie MyViMu – dla każdego członka naszej społeczności. Aby ułatwić proces przekazania zabytku do Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, pragniemy wesprzeć go poprzez trwałą, pełną ekspozycję prac remontowych w serwisie. Mamy nadzieję, iż zainteresowanie wszystkich pasjonatów i ich zdanie w tej kwestii pozwoli na skierowanie propozycji otoczenia opieką tego wyjątkowego zabytku właśnie do Muzeum II Wojny w Gdańsku. Być może znajdą się tam wówczas środki, aby tego dokonać już w niedługim czasie.


Pasjonaci tacy jak Wy: Jarek Kukliński, Dominik Markiewicz, Marcin Mikołajczak, Krzysztof Bartnik, Piotr Filip Buczek, Jacek Zima i wielu innych, bardzo już pomogło. Także od Waszego zainteresowania i wszelkiej pomocy zależy jak szybko pojazd może zostać wyremontowany do ostatniego cylindra i na stałe zagościć w zbiorach właśnie powstającego, największego i chyba jednego z najważniejszych muzeów w kraju. Na pytania związane z właśnie rozpoczynającą się w serwisie, w muzeum HETZER, prezentacją galerii fotografii obrazujących remont i rekonstrukcję, wraz z Jarkiem Kuklińskim postaramy się odpowiadać na bieżąco na forum muzeum HETZER. Każdy poszukiwany element, czy inna merytoryczna i techniczna pomoc, będą potraktowane z osobna i w pełni udokumentowane. Od teraz po prostu zachęcamy Wszystkich do odwiedzin stale rozwijanej i uzupełnianej od dzisiaj galerii HETZERA. Taka aktywność będzie bardzo pomocna w dalszych działaniach.

Opracował: Damian Czerniewicz

redakcja serwisu MyViMu.com

kontakt: [email protected]

Podziel się tym artykułem!

Dodaj komentarz

Uwaga! Komentarze nie są publikowane automatycznie! Twój komentarz będzie widoczny po zatwierdzeniu przez moderatora