Jak co roku, chociaż w tym nieco inaczej, panowie na biało, oznaczeni prostym, czarnym iksem przegrali, a nieznacznie, gdyż wedle scenariusza wygrać mieli. Widzów przybyło kilkanaście tysięcy, co w porównaniu z rokiem ubiegłym zakrawało na bardzo lokalny festyn. Nie ważne już dlaczego. Być może dlatego też, rycerstwo doskonale bawiło się w nocy, urządziwszy sobie turniej, o jakim dawno nie słyszano.
Niemalże do godziny drugiej w nocy potykali się możni rycerze, prezentując kolekcję zbroi, które chcemy wam pokazać w tym reportażu. W następnym zwiedzimy Muzeum Pola Bitwy Grunwaldzkiej i będziemy uczestniczyć w biesiadzie, na którą zaprosił nas Wielki Mistrz. Na co dzień kasztelan zamku w Gniewie, raz w roku daje się ponieść emocjom, co też w zeszłym byliśmy i uwieczniliśmy. Za chwilę tej słabości a zarejestrowaną przez redakcję, przyznamy nieskromnie, nagrodzono nas w 2010 zdjęciem roku. Zachwycony mistrz udzielił nam błogosławieństwa i zatrzymawszy w namiocie, częstował cytrynadą. Z pokorą oznajmiwszy, iż zeszłoroczny „gest” pogardy skierowany do króla, był nie do końca przemyślaną decyzją.
Nakazując rycerzom swoim wstępować do MyViMu i swe kolekcje zbroi bogatych i innego uzbrojenia tu prezentować, do Gniewu wszystkich prosi na inne specjalne pokazy, o czym gdy jegoż muzeum zamkowe opisywać będziemy, nieco jeszcze wspomnimy. A teraz cieszcie się już Wszyscy, oto bowiem czyny rycerskie, jakich mało kto i po nocy widywał, Wam prezentujemy.
Tekst i foto: Damian Czerniewicz