„Jak Jaskinię na Kamieniu od nowa odkrywałem” cz.4

Podejście czwarte.

 

Termin kolejnego wejścia do jaskini ustaliliśmy na 2 marca 2013 roku. Dzień jest słoneczny i dość ciepły,śnieg się wytopił, więc tym chętniej idziemy z Juniorem, zamierzając sprawdzić układ korytarzy i poszerzyć znajomość jaskini o dalsze jej części.

Przebieramy się przed jaskinią i wchodzimy tak jak ostatnim razem przez pierwszy otwór wejściowy. Stąd od razu,najpierw ja a za mną Junior,”nurkujemy” w korytarz prowadzący do sali z głazami. Plecak z rzeczami musimy niestety ciągnąć z sobą, bo nie chcemy ryzykować zostawiając go tuż przy wejściu.

Po przebyciu korytarza stajemy w sali z głazami.

Junior który widzi ją pierwszy raz, jest pod wrażeniem,podobnie jak ja kiedy pierwszy raz do niej wszedłem. Zostawiamy w sali plecak i już bez zbędnego obciążenia zanurzamy się w ostatni korytarz po prawej stronie sali. Byłem w nim już poprzednio ale nie dotarłem do samego końca. Tym razem prę naprzód i znów ogarnia mnie zdziwienie – wychodzę do salki z oknem w której byłem już poprzednio, a której nie podejrzewałem o bezpośrednie połączenie z salą z głazami!

Za mną wypełza Junior, dla którego to miejsce,podobnie jak sala z głazami, jest też zupełnie nowe.

Junior siada na ukośnie leżącym, płaskim głazie, zakrywającym prawie całe dno salki, a ja zagłębiam się w szczelinę, wewnątrz której,podczas wcześniejszego pobytu,zauważyłem kamień w kształcie kowadła.

Ciasno jak diabli, ciężko się przemieszczać, dopełzam poza zakręt i w świetle z czołówki widzę ciasny i długi korytarz wiodący wgłąb skał. Nie wygląda zachęcająco więc na razie odpuszczam i pełznę spowrotem z trudem odwracając się koło kowadła. Wpełzam do salki w której został Junior,co można zobaczyć na kilku zamieszczonych zdjęciach.

Chwilę odpoczywamy, po czym korytarzem którym tutaj dotarliśmy, wracamy do sali z głazami.

Zaglądamy teraz do pozostałych korytarzy z niej odchodzących, robię zdjęcia, mierzymy i notujemy wymiary. Znów wpisujemy się do leżącego na głazie notesu, zauważając że od poprzedniego naszego pobytu w jaskini nikt nie dotarł do tego miejsca, bo nie ma nowych wpisów.

Cofamy się w korytarz którym dotarliśmy do sali, postanawiając sprawdzić dokąd prowadzą dwa odchodzące od niego boczne korytarze zauważone wcześniej.

Wpełzamy w pierwszy sprawiający wrażenie większego i dłuższego. Okazuje się że ma 8 metrów długości i kończy się ślepo ciasną salką idącą do góry, w której z trudem mogłaby stanąć jedna osoba, ale ponieważ nie ma sensu tam wchodzić – zawracam. W korytarzu można się swobodnie minąć, więc Junior przechodzi tam gdzie ja byłem przed chwilą, a ja zaglądam do drugiego korytarza. Jest niski, szeroki i na pewno krótszy niż poprzedni, nie wygląda obiecująco więc nie wchodzę w niego, tylko robię zdjęcia i czekam na Juniora. Potem wpełzamy do sali za pierwszym wejściem. Tutaj chwilę odpoczywamy, ale jest zimno więc zagłębiam się w kolejny korytarz w którym już kiedyś byłem lecz zawróciłem ze względu na ciasnotę.

Tym razem prę do przodu po kanciastych kamieniach zalegających dno, z prawej strony zauważam niski, ciasny korytarz – to chyba wylot tego korytarza który wcześniej fotografowałem bez wchodzenia wgłąb, muszę następnym razem to sprawdzić.

Pełznę dalej i wyłaniam się w niedużej, podłużnej salce odchodzącej w prawo od korytarza którym się czołgałem. Przechodzę ją na czworakach i na końcu znów ze zdziwieniem stwierdzam, że łączy się z ośmiometrowym korytarzem w którym wcześniej byliśmy z Juniorem.

Wracam tą samą drogą którą tu dotarłem, po drodze rozcinając głowę o ostry występ w stropie korytarza i zdzierając kolana na kamieniach pokrywających dno.

Po cofnięciu się do sali za pierwszym wejściem w której czeka Junior, wchodzę w kolejny korytarzyk, tym razem krótki ale wysoki, przechodzący szybko w ślepą, wysoką, idącą ku górze niewielką salkę w której mogłoby swobodnie stanąć kilka osób. Na dnie salki leżą duże,płaskie głazy.

Wracam do sali za pierwszym otworem wejściowym, po czym wychodzimy na zewnątrz jaskini. Robimy jeszcze pomiar odległości między skrajnymi otworami wejściowymi – pierwszym i czwartym, wychodzi nam że to 22 metry, czyli o 5 metrów więcej niż według według znanych planów i pokazanej na nich skali.

Jesteśmy też pewni że rozmieszczenie sal i korytarzy jaskini na tych planach ma się nijak do rzeczywistości.

Po dwóch godzinach pobytu w jaskini przebieramy się, pakujemy i wracamy z zamiarem ponownego jej odwiedzenia w celu dotarcia do najodleglejszej jej części, co na pewno nie będzie łatwe do zrobienia.

Plonem tego pobytu w jaskini są kolejne zdjęcia z nowo poznanych miejsc, które poniżej prezentuję.

 

 

 

 

Ciąg dalszy nastąpi…

 

Jurand

 

 

Podziel się tym artykułem!