Kolekcjoner, czyli konsument? O kolekcjonowaniu w dobie konsumpcjonizmu

Wszyscy jesteśmy konsumentami – nabywanie przedmiotów na stałe wpisało się w naszą codzienność. Zaspokajamy w ten sposób nasze potrzeby, ale wychodzimy też daleko poza nie. Za niejednym zakupem kryje się czysta chęć posiadania, nie wynikająca z racjonalnie uzasadnionych potrzeb. W końcu nie jest nam potrzebna dwudziesta para butów, najnowszy model telefonu, gdy obecny jest w pełni sprawny, czy najmodniejsza zabawka, która dołączy do tuzina innych. Czy zatem kolekcjonowanie jest jednym z przejawów konsumpcjonizmu?

Wyjdźmy od definicji konsumpcjonizmu, który jest postawą nieusprawiedliwionego rzeczywistymi potrzebami zdobywania dóbr materialnych i usług. Jest to cykl decyzji zakupowych, których celem jest posiadanie więcej, bez względu na to, czy dany przedmiot będzie pełnił w naszym życiu istotną, praktyczną funkcję. Na pierwszy rzut oka, kolekcjonowanie zdaje się wpisywać w taką postawę, ale biorąc je pod lupę, zauważymy, że postawienie znaku równości byłoby zbyt pochopne.

Poza cyklem szybkiego kupowania

W dzisiejszych czasach żyje się szybko. Wszyscy ścigamy się z czasem, bo przecież czas to pieniądz. Cenimy i pożądamy rzeczy, które składają nam obietnicę zaoszczędzonych minut – chcemy szybkich samolotów, zakupów pod drzwi, komputera, który uruchamia się błyskawicznie i filmów w streamingu, zawsze w zasięgu jednego kliknięcia. Tempo życia przekłada się na szybkość kupowania, ale też sposób, w jaki zabiegają o nas producenci. Toczy się walka o każdą minutę naszej uwagi, wszak wiadomo, że nie mamy czasu, a sprzedać trzeba dużo. I szybko.

Konsumpcjonizm opiera się zatem na fundamentalnej postawie – aby kupować więcej, musimy często wymieniać produkty. Większość rzeczy, które kupujemy, dosyć szybko wyrzucamy. Nie dlatego, że przestały działać. Na horyzoncie pojawi się coś nowego, lepszego, ciekawszego. Pożądanie rzeczy jest w nas ciągle rozbudzane, każdy nowy produkt jest ekscytujący i kusi obietnicą zaspokojenia pragnień. Pęd do wymiany jest już tak zakorzeniony w społeczeństwie, że osoby, które mu się opierają, mogą zostać uznane za zacofane i wykluczone z grupy. Doskonale widać to na przykładzie nowych modeli telefonów, które pojawiają się cyklicznie i niemal natychmiastowo popychają nas do wymiany tego, co z perspektywy konsumenckiej jest już “stare”, nie na czasie i pozbawione wcześniejszej wartości.

W tym kontekście kolekcjonerzy stanowią grupę, która jest poza procesem nieustannej wymiany. Po pierwsze, zbieranie jest czynnością długofalową. Zamiast impulsywnych, częstych zakupów, mamy świadomie podejmowane decyzje, poparte wiedzą i analizą, nierzadko w dużych odstępach czasowych – poszukiwania właściwego obiektu mogą trwać długo, a sam ten proces jest już źródłem satysfakcji (nie przynosi jej tylko moment zdobycia i zakupu). Po drugie (i najistotniejsze), kolekcjonowanie z natury wyklucza pozbywanie się przedmiotów, wyrzucanie ich i wymianę na nowe. Kolekcjoner nie cieszy się z nowej zdobyczy dlatego, że zastąpi nią coś starego i gorszego, wręcz przeciwnie – satysfakcja płynie z uzupełnienia istniejące zbioru, a każdy przedmiot, niezależnie czy nabyty lata temu, czy wczoraj, będzie miał dla kolekcjonera, jeśli nie taką samą, to podobną wartość. 

Przedmioty (nie)codzienne

Gdy nabywamy przedmioty jako “zwykli” konsumenci, zajmujemy się ich gromadzeniem. Pomiędzy gromadzeniem, a kolekcjonowaniem zachodzi istotna różnica. Spójrzmy na przykład pieniędzy, które możemy gromadzić, czyli odkładać, ale robimy to z założeniem, że prędzej czy później je wydamy. Te same pieniądze można kolekcjonować, co jednak wiąże się już z ich zachowaniem – chcemy, aby przetrwały jako obiekty kolekcjonerskie. 

Co więcej, kolekcjonowanie oznacza wprowadzenie pewnego ładu, porządku, systemu do posiadanego zbioru przedmiotów. Wszystkie obiekty są ze sobą powiązanie, a sama kolekcja porusza się w wyznaczonych granicach. Skupiamy się na pewnym wycinku: jeśli zbieramy znaczki, to do kolekcji nie trafią pocztówki. Być może interesują nas znaczki wyłącznie z jednego kontynentu i nie przekroczymy tych granic geograficznych. Zasady, które ustaliliśmy dla naszej kolekcji, będą wyznacznikiem dla każdego nowego zakupu. Jest to postawa zgoła odmienna od konsumenckiego gromadzenia, w którym brakuje tego rodzaju selektywności.

Nie tylko cel i reguły zakupu w przypadku kolekcjonerów są czymś, co wyróżnia ich w grupie konsumentów. Odmienne jest także traktowanie przedmiotów, które wchodzą w skład kolekcji. Nawet jeśli kolekcjonujemy rzeczy, które powstały pierwotnie jako zwykły przedmiot użytku codziennego, to poprzez włączenie do kolekcji nabiera on cech wyjątkowości. Staje się przedmiotem o innym, lepszym statusie. Już na samym etapie nabywania kolekcjoner ustanawia, że mamy do czynienia z czymś wyjątkowym, wszak jest to polowanie na zdobycz. W kolejnym kroku, nowy obiekt trafia na miejsce specjalnie dla niego przeznaczone. Może to być klaster, osobny regał, czy nawet przeznaczone na kolekcję oddzielne pomieszczenie. Często przedmiot zostaje oznakowany i skatalogowany oraz przygotowany do ekspozycji. Kolekcjoner poświęci mu więcej uwagi i troski, dbając o to, aby pozostał w jak najlepszym stanie. Zupełnie inaczej postępujemy z przedmiotami, które kupujemy jako “zwykli” konsumenci. Efekt dbania występuje najczęściej tylko na początku, gdy mamy do czynienia z nowością (lub wcale). Szybko jednak tracimy zainteresowanie, które przenosimy na to, czego jeszcze nie mamy i co musimy mieć. 

Kolekcjoner, nie użytkownik 

To, jak traktowane są przedmioty będące częścią kolekcji, wiąże się również z kolejnym istotnym wyróżnikiem – przestają one pełnić swoją funkcję użytkową. Następujeę pewnego rodzaju “odtowarowienie”. Są oczywiście przypadki, w którym przedmiot kolekcjonerski od początku nie posiada praktycznego zastosowania, np. obrazy czy inne dzieła sztuki. Z reguły jednak włączenie czegoś do kolekcji oznacza, że przestajemy używać go zgodnie z przeznaczeniem. Kolekcjoner lalek nie będzie używał ich do zabawy, filatelista nie naklei znaczka na list. Często przedmioty nie są nawet wyciągnięte ze swojego oryginalnego opakowania, jak ma to miejsce w przypadku figurek kolekcjonerskich czy komiksów. 

Nawet jeśli wykorzystywana jest funkcja przedmiotu, przykładowo w odniesieniu do kolekcji samochodów, biżuterii czy winyli, to użycie jest raczej sporadyczne i zawsze ma charakter odświętny. Odsłuchanie rzadkiej, limitowanej płyty winylowej staje się rytuałem, związanym ze szczególnym traktowaniem przedmiotu w procesie wykorzystywania. Można zatem przyjąć tezę, że jeśli posiadamy jakiś zbiór rzeczy, ale stale ich używamy i traktujemy je zwyczajnie, nie jesteśmy właścicielem kolekcji.

Produktywne kolekcjonowanie 

Nasze konsumenckie zachowania, polegające na ciągłym kupowaniu i wymianie, nie są postawą twórczą. Przez nasze ręce przechodzi szereg przedmiotów, które zużywamy w mniejszym lub większym stopniu, po to, aby w końcu zastąpić je innymi. Jeśli przyjrzymy się dokładniej procesowi kolekcjonowania, zauważymy, że jest on o wiele bardziej produktywny. Co zatem produkuje kolekcjoner? 

Po pierwsze – znaczenia. Chodzi o omówione wcześniej działania związane z selekcją przedmiotu, nadaniem mu aury wyjątkowości, przy jednoczesnym pozbawieniu funkcji użytkowych. Przedłuża się to na działania związane z “ocalaniem” przedmiotów, zachowywaniem ich dla kolejnych pokoleń. Kolejnym “wytworem” związanym z kolekcjonowaniem są więzi i interakcje, w które wchodzą kolekcjonerzy, dzieląc się swoimi pasjami. Powstają wspólnoty i społeczności skupione wokół wybranego tematu, posługujące się specyficznym dla siebie językiem i dzielące podobną wiedzę. Jest to ciekawa grupa, ponieważ jej członkowie mogą być dla siebie jednocześnie konkurentami, jak i wspierać się radą i pomocą. Na koniec mamy do czynienia z materialnym “produktem”, czyli kolekcją jako całością, która jako taka nie istniała, dopóki kolekcjoner nie wybrał i nie zestawił ze sobą przedmiotów wchodzących w jej skład. Wszelkie towarzyszące jej materiały, takie jak opisy i katalogi, również stanowią przejaw twórczego działania. 

W pułapce konsumpcjonizmu

Dochodzimy do wniosku, że pomimo powierzchownych podobieństw, między kolekcjonerem a konsumentem nie postawimy znaku równości. Nie oznacza to jednak, że na kolekcjonerów nie czyhają podobne pułapki, jak na konsumentów. Granica między pasją, a uzależnieniem (lub inaczej: obsesją), potrafi być cienka. Nadmierne kolekcjonowanie może wystąpić tak samo jak nadmierne konsumowanie. Jest to wyjście poza ramy rozsądku – na zakup nowych przedmiotów przeznaczamy więcej środków, niż powinniśmy; czas, który poświęcamy na poszukiwania, pochłania całe dnie, a rzeczy, które posiadamy, zaczynają pochłaniać naszą przestrzeń.

Kolekcjonerzy nie są również poza wpływem konkretnie wycelowanego w nich marketingu sprzedaży. Wiele firm dostrzegło potencjał związany z ogromną pasją kolekcjonerów do nabywania przedmiotów i często nielimitowanymi środkami finansowymi. Wystarczy tylko celnie uderzyć w potrzeby, tudzież taką potrzebę wykreować. Sztandarowym przykładem są figurki kolekcjonerskie związane z różnymi franczyzami, które posiadają już ogromną bazę fanów. Wyobraźmy sobie, że jesteśmy w posiadaniu kolekcjonerskiego szturmowca z Gwiezdnych Wojen. Wiemy, że powstała określona ilość takich figurek i znaleźliśmy się w relatywnie wąskim gronie szczęśliwców. Trafiamy jednak na informację, że wkrótce pojawi się nowa edycja szturmowca – na pierwszy rzut oka wygląda tak samo, ale producent obiecuje ulepszenia i przede wszystkim ekskluzywność. Edycja jest oczywiście limitowana. Zaczynamy się wahać, ale z czasem wątpliwości się zmniejszają, ponieważ figurka jest legitymizowana przez nasze środowisko – innych fanów i kolekcjonerów, którzy zachwycają się nową, lepszą odsłoną figurki. Rzadko zdajemy sobie sprawę, że większość tych opinii jest wynikiem niczego innego, jak współpracy z firmą producencką. Ostatecznie jednak nie ma to dla nas większego znaczenia. Nowy szturmowiec spogląda już na nas z pudełka, którego najpewniej nigdy nie otworzymy.

Katarzyna Lachowicz

Zdjęcia: Pixaby i Unsplash

Podziel się tym artykułem!

Dodaj komentarz

Uwaga! Komentarze nie są publikowane automatycznie! Twój komentarz będzie widoczny po zatwierdzeniu przez moderatora