Kto zdobywał Dziki Zachód? Niewolnik, rolnik, kowboj, konduktor, ochroniarz i pisarz. W jednym!

Miłym zaskoczeniem było dla nas duże zainteresowanie serią artykułów o rozwoju rewolweru. Skoro już rozbudziliśmy Waszą ciekawość historią Dzikiego Zachodu to z pewnością nie pozostawimy Was samych z uczuciem niedosytu. Postanowiliśmy, że co pewien czas będziemy wracać do klimatu bezkresnej prerii, Gór Skalistych, szlaków dyliżansów i sennych miasteczek, w których czasem rozbrzmiewają rewolwerowe wystrzały. Skoro znamy już historię rewolweru to dowiedzmy się kto go używał!

Redakcja

Gdyby zapytać Państwa jak wygląda kowboj, to z pewnością wyobraźnia przywołałaby postać o wyglądzie jakiegoś znanego amerykańskiego aktora z okresu kiedy western był jednym z popularniejszych gatunków filmowych w hollywoodzkiej kinematografii. Wysoki, przystojny mężczyzna z nieodłącznym kapeluszem i rewolwerem. W dodatku gładko ogolony i pachnący jakby dopiero co opuścił barber shop. Wyobrażamy sobie na podstawie filmu i literatury, że życiorys takiego bohatera był interesujący i niebezpieczny, a co za tym idzie krótki. W najlepszym przypadku mógłby on dożyć sędziwego wieku jako żałosny starzec wysadzony w pewnym momencie z siodła przez postęp techniczny i społeczny. No i oczywiście z całą pewnością jest on rasy białej. Bohater, którego za chwilę zaprezentuję będzie się diametralnie różnił od potocznych wyobrażeń. Oto on:

Czy to Django? Nie, to właśnie nasz bohater – kowboj Nat Love.

Domyślam się jakie reakcje może wywołać ta fotografia. Mimowolny uśmiech. Czy to żart? Czarny? W dodatku wygląda jak kudłaty, ledwie ucywilizowany nieokrzesaniec. Czy to jakiś Django? Widniejący na fotografii młodzieniec to Nat Love. Był Afroamerykaninem podobnie jak około 25-30% ówczesnej kowbojskiej braci. Jego życie było ciekawe, niebezpieczne i co dziwniejsze długie, zaś postęp techniczny i cywilizacyjny nigdy nie był dla niego wyzwaniem, lecz zawsze szansą.

Nasz bohater – Nat Love, urodził się w czerwcu 1854 roku. Dokładny dzień jego urodzin nie jest znany. Jak sam stwierdził, urodzenie się nowego niewolnika na plantacji nie było niczym ważnym i godnym odnotowania, chyba, że w księdze rachunków właściciela jako powiększenie stanu inwentarza. Farma na której się urodził znajdowała się na terenie hrabstwa Davidson w stanie Tennesee i była własnością Roberta Love. W porównaniu z innymi właścicielami niewolników uchodził on za łagodnego pana. Ojciec Nata był kimś w rodzaju brygadzisty niewolników, a matka kierowała pracą kuchni. Z racji licznych obowiązków rodzice nie mieli wystarczająco czasu dla dzieci, więc Nat szybko nauczył się sam dbać o siebie, zwłaszcza w kwestii zaspokajania głodu warzywami z ogrodu właściciela. Życie niewolnika nie było jednak usłane różami i Nat, choć sam sprytny i przebiegły, nieraz był świadkiem okrucieństwa. Pomimo licznych obowiązków jego ojciec Sampson Love w tajemnicy nauczył go czytać i pisać. Ta umiejętność okazała się potem kluczową w jego życiu.

Wybuch Wojny Secesyjnej odbił się głębokim echem w całej niewolniczej społeczności Południa. Wszyscy czuli się Yankees i z niecierpliwością czekali na przybycie oddziałów, w których, jak słyszeli, walczyli ich czarni bracia. Wieści nie pozostały bez wpływu na małego Nata i jego kolegów. Podczas zabawy zorganizowali pułk Yankees, a ponieważ nie było chętnych do odegrania roli Rebels, zwolennicy Jankesów zaatakowali gniazdo szerszeni odnosząc przy tym bolesne straty. Pewnego dnia obok farmy Love’a przemaszerowały pododdziały Unii. Żołnierze zachowywali się wobec byłych już niewolników przyzwoicie, ale na potrzeby własnej aprowizacji praktycznie ogołocili wszystkie gospodarstwa.

Czarni żołnierze Unii. Źródło: blackthen.com
Czarni żołnierze Unii. Źródło: blackthen.com

Wojna skończyła się, ale w życiu Nata nic się nie zmieniło. Robert Love powrócił na farmę i nawet nie powiadomił swoich niewolników o zmianie ich statusu. Czarna społeczność została pozostawiona samej sobie. Rodzice Nata jako wolni, podobnie jak inni byli niewolnicy, wydzierżawili od swojego właściciela dwadzieścia arów ziemi i zaczęli gospodarować na własny rachunek. Niestety ojciec Sampson wkrótce zmarł. Aby zapewnić rodzinie przeżycie Nat podejmował się dodatkowych prac na innych farmach. Nie były to intratne zajęcia, a uzyskane pieniądze ledwie wystarczały na utrzymanie matki, siostry-wdowy i jej dzieci. Mimo panującej biedy odzyskana wolność napełniała Nata entuzjazmem. Szybko ujawnił swój talent jeździecki i umiejętność ujeżdżania koni. Swoją ciężką pracą zapewniał rodzinie skromny lecz stabilny byt. W młodzieńcu wzrastała chęć poznania wielkiego świata. Ale jak tu wyruszyć w świat mając jedynie skromne odzienie i to w dodatku bez butów? Rozwiązanie przyszło niespodziewanie. Na loterii zorganizowanej przez Pana Johnsona Nat wygrał konia i odsprzedał go za 50 dolarów. Była to astronomiczna kwota o wiele przewyższająca jego roczne zarobki. Korzystnie zmieniła się też sytuacja rodzinna gdyż do pracy w gospodarstwie dołączył jego wuj, a brat Jordan zaopiekował się matką. Zaopatrzywszy się w niezbędne rzeczy Nat wyruszył w świat, a wiedział o nim niewiele.

Pozostawiona po wyzwoleniu sama sobie czarna społeczność długo żyła na marginesie w szybko rozwijającym się kraju. Źródło: gomutlock.com
Pozostawiona po wyzwoleniu sama sobie czarna społeczność długo żyła na marginesie w szybko rozwijającym się kraju. Źródło: gomutlock.com

Słyszał kiedyś ciekawe opowieści o stanie Kansas, więc tam się udał. Idąc pieszo lub korzystając ze wszelkich możliwych, okazyjnych środków transportu dotarł do Dodge City. Z ulgą zauważył, że wśród miejscowych kowbojów znajdują się też kolorowi chłopcy. W tym czasie i miejscu o wartości człowieka decydowały umiejętności. Kolor skóry nie miał znaczenia w sytuacji gdy codzienna praca często bywała igraniem ze śmiercią. Nat zwyczajnie przysiadł się do pierwszej lepszej grupy cowboys i zapytał ich szefa o pracę. Kiedy pokazał co potrafi, dostał kolację, zapewnioną pensję 30 dolarów miesięcznie i… nowe imię. Odtąd nazywał się Red River Dick. Szef odpowiednio go wyposażył. Majątek Nata stanowiły teraz koc, siodło, uprząż, chapsy (osłony nóg) oraz oczywiście pas i dwa colty. Miał 15 lat…

Dodge City. Źródło; boothill com
Dodge City. Źródło; boothill com

Tak zaczęło się twarde życie Nata – Red River Dicka. Szybko poznał trudy codziennej pracy przy przepędzaniu stad bydła „uprzyjemnianej” przez ekstrema pogodowe i Indian. Bywało, że przebywał konno 80 do 100 mil dziennie. Mimo wszystko był dumny z bycia kowbojem. W szorstkiej codzienności radością były spotkania starych przyjaciół na szlaku, opowieści o sławnych dokonaniach kolegów oraz zwyczajowe dzielenie się wszystkim, co się miało pod ręką gdy sytuacja tego wymagała. Nauczył się tez, że najwyższym obowiązującym na Zachodzie prawem jest prawo przekonujących cech rewolweru Colt i szybkość reakcji jego właściciela.

Czarni kowboje. Źródło: cartermusemu.com
Czarni kowboje. Źródło: cartermusemu.com

Do niedawna bosy i biedny chłopak przemierzał konno przestrzeń od Montany do Zatoki Meksykańskiej i od Missouri do Pacyfiku. Wrodzony spryt i zdolność szybkiego uczenia się były jego sprzymierzeńcami. Wkrótce opanował też język hiszpański. Zdobyte umiejętności zapewniły coś, co dzisiaj nazwalibyśmy wysoką pozycją zawodową. Decydowało to oczywiście o pewności zatrudnienia i względnym dostatku. Nie dajmy się jednak zwieść naszym współczesnym romantycznym wyobrażeniom. Już sama praca w tak ogromnej masie bydła jest śmiertelnie niebezpieczna. Na każdym kroku czyhały też inne niebezpieczeństwa w postaci dzikich zwierząt, rdzennych mieszkańców Ameryki czy pospolitych rabusiów. Nawet podczas odpoczynku w mieście wyjście „na jednego” mogło się zakończyć strzelaniną. Średnia długość życia wahała się wówczas w okolicach 40 lat. Nat spisując swoje wspomnienia wielokrotnie wspomina o wykorzystaniu każdej okazji do podnoszenia poziomu umiejętności władania swoimi forty-five (rewolwerami).

Z pewnością niejeden mieszkaniec Dzikiego Zachodu zakończył życie z ręki Nata. Także nasz bohater mógł się „pochwalić” czternastoma ranami postrzałowymi. Około roku 1876, po pokazie swoich umiejętności jeździeckich i strzeleckich na rodeo w Deadwood, poza nagrodą dwustu dolarów zyskał od przyjaciół nowy przydomek: Deadwood Dick. Podczas pobytu w Deadwood Nat dowiedział się o klęsce pułkownika Custera pod Little Bighorn. Okazało się, że podczas bitwy Nat z kolegami i przeprowadzanym stadem znajdował się o dwa dni drogi od Little Bighorn. Niewiele brakowało, a stałby się dodatkową zdobyczą Indian. Ale co się odwlecze…

W dniu 4 października podczas zaganiania rozpierzchniętych sztuk bydła w rejonie Yellow Horse Canyon usłyszał za sobą znane okrzyki. Indianie z plemienia Żółtych Psów postanowili zapolować na samotnego jeźdźca. Po zabiciu konia Nat, będąc sam postrzelonym, walczył do ostatniego naboju. Wobec znacznej przewagi próba dalszej walki wręcz zakończyła się ogłuszeniem i pojmaniem kowboja. Trudno wyjaśnić dlaczego Żółte Psy nie zabiły Nata na miejscu. Być może podczas ucieczki zaimponował im swoimi umiejętnościami. Z pewnością miało znaczenie i to, że przecież nie był Bladą Twarzą. Ostatecznie Indianie wyleczyli go przy pomocy ziół i wcielili do swojego plemienia. Na znak przyjęcia do plemienia odbyła się ceremonia przebicia uszu. Nowy wojownik otrzymał imię Bufallo Papoose (Dziecię Bawoła). Żółte Psy postanowiły całkowicie zintegrować Nata ze swoim plemieniem poprzez węzły matrymonialne. Chociaż piękna kandydatka dosłownie rzucała się w jego ramiona, a i pozostałe kobiety z plemienia były good looking, Nat wykorzystał najbliższą sposobność i uciekł. Dwanaście godzin pędził na nieosiodłanym koniu przebywając około 180 kilometrów. Przyjaciele powitali Nata z ogromną radością gdyż uważali go za zabitego. Natychmiast wspólnie złożyli się na nowe ubranie, oporządzenie i broń dla niego, ponieważ wszystko, co miał przy sobie w chwili schwytania stało się własnością plemienia Żółtych Psów. Po krótkiej rekonwalescencji nasz bohater powrócił do swojej ciężkiej, lecz lubianej pracy. Szarą codzienność urozmaicały oczywiście rozrywki zapewniane przez saloon. Po jednym z takich „saloonowych” spotkań Nat, będąc pod znacznym wpływem whisky, wpadł na pomysł, że jedna z armat Fortu Dodge byłaby idealna do odpierania ataków Indian. Nie namyślając się długo wjechał do fortu, zarzucił na armatę lasso i na oczach zdumionego strażnika usiłował ją wyprowadzić. Dzięki wstawiennictwu szefa sprawę obrócono w żart i niedoszłego artylerzystę zwolniono z aresztu w forcie.

Czasy kowbojów dobiegały jednak końca. Rozwijający się transport kolejowy wyparł tradycyjne metody handlu bydłem. Początkowo jako żywe sztuki, a potem pod postacią podzielonych tusz mięsa w wagonach-chłodniach, stada bydła ruszyły nową drogą do odległych konsumentów.

Kowboj konduktorem!
Kowboj konduktorem!

W 1889 roku Nat osiadł w Denver gdzie się ożenił i rozpoczął pracę w charakterze konduktora kolejowego w Denver and Rio Grande Railroad. Przysłowie, że co nas nie zabije to nas wzmocni, jest tu chyba jak najbardziej na miejscu. Kolej, która położyła kres istnieniu kowbojskiej braci, stała się dla ex kowboja nowym źródłem utrzymania. Pierwszy służbowy kurs zakończył się dla nowego konduktora klapą. Pomieszanie wyczyszczonych butów pasażerów wagonu sypialnego wywołało ogromną awanturę. Druga próba, dzięki dobremu wprowadzeniu w tajniki zawodu przez Pana Smitha – życzliwego i uczynnego nadzorcę służby konduktorskiej, okazała się sukcesem. Nowa profesja nie była zbyt intratna, ale jak zwykle sprytny Nat szybko zaczął właściwie rozpoznawać potrzeby pasażerów wagonów sypialnych, co skutkowało sporymi napiwkami. Wynosiły one od dwóch centów – od najbardziej niesympatycznego pasażera, aż do 150 dolarów od grupy pasażerów, których Nat wspominał jako Knights Templar (masoni?). Ówczesne wagony sypialne pierwszej klasy były przeznaczone dla najbogatszych pasażerów i przypominały luksusowe hotele na kołach. Nat ponownie robił to, co najbardziej kochał – pracował podróżując. Przemierzał całe Stany Zjednoczone we wszystkich kierunkach. Po latach ze wzruszeniem wspominał piękno swojego kraju. Nat Love przypuszczalnie był przystępnym i pogodnym człowiekiem, gdyż podobnie jak wśród braci kowbojskiej doskonale czuł się wśród braci kolejowej. Karierę zawodową zakończył jako agent ochrony w firmie General Securities Company w Los Angeles.

W służbie General Securities Company
W służbie General Securities Company

W wieku 54 lat opisał swoje wszystkie przygody w książce. Pomijając ogrom streszczonych tu przygód, sympatię i podziw wzbudza życiowa postawa Nata. Można ją zdefiniować jedną z myśli zaczerpniętych z jego książki. Ponieważ w bogatym języku polskim tłumaczenia można dokonać na wiele sposobów zacytuję ją w oryginale:

When there’s a will, there’s a way.

Niegdysiejszy Deadwood Dick jako stateczny i spełniony mężczyzna w sile wieku z żoną i córką.
Niegdysiejszy Deadwood Dick jako stateczny i spełniony mężczyzna w sile wieku z żoną i córką.

 

Piotr Lejman

Bibliografia:
Nat Love, The Life and Adventures of Nat Love Better Known in the Cattle Country as „Deadwood Dick”, Los Angeles 1907.

Fotografie, o ile nie podano innego źródła, pochodzą z tejże książki.

Podziel się tym artykułem!