Polska Ludowa Luksusowa. Historia i mit Pewexu

Pewex. Nazwa ta dziś wywołuje wiele nostalgicznych wspomnień wśród osób, które dorastały w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego stulecia. W komedii „Najmro” Mateusza Rakowicza z 2021 roku główny bohater, niczym jego historyczny pierwowzór, już w pierwszych scenach okrada sklepy Pewex, a widz oglądając znajome logo, z uśmiechem wspomina tamte realia. Starsze pokolenie, urodzone w latach powojennych, zaopatrywało się tam w niedostępne towary. Młodsi marzyli o klockach Lego czy samochodach Matchbox.

Nazwa, mimo że od zamknięcia ostatnich Pewexów minęło już ponad 20 lat, nadal funkcjonuje w społecznej świadomości. Wywołuje miłe wspomnienia i nostalgię. Pewex.pl jest sklepem internetowym z gadżetami. Mypewex.com to największa polska internetowa drogeria w USA. Nazwę wykorzystują również sklepy z używaną odzieżą, puby. Pojawiła się nawet we Włoszech.

Od bonów towarowych Pekao do Przedsiębiorstwa Eksportu Wewnętrznego

Rozwinięciem skrótu Pewex było Przedsiębiorstwo Eksportu Wewnętrznego. Eksport wewnętrzny w myśl zasad gospodarki socjalistycznej jest to sprzedaż towarów za zagraniczną walutę, na obszarze państwa, w którym obrót walutą tą był zakazany. Obecnie, już z definicji, wydaje się wręcz czymś nierealnym. Można powiedzieć, że eksport wewnętrzny był jednym absurdów gospodarki socjalistycznej. Jednak to na nim opierała się cała idea Pewexów, a wcześniej handlu towarami luksusowymi.

Eksport wewnętrzny pojawił się w latach powojennych, kiedy do Polski zaczęły trafiać paczki od rodzin żyjących na emigracji. Ich obsługę powierzono Bankowi PKO. Opracowano katalogi produktów, które adresat otrzymywał, jeśli za granicą nadawca wpłacił określoną kwotę w dewizach.

Od 1952 roku istniała sieć punktów odbioru paczek. W latach 50 i 60 utworzono w największych miastach w Polsce krajowe sieci sprzedaży dewizowej, prowadzone przez Bank Polskiej Kasy Opieki. Wartość operacji prowadzonych w ramach eksportu wewnętrznego stale wzrastała, a PKO nazywano jedynym w świecie bankiem, który handluje jeansami.

Powracający z zagranicznych wyjazdów mogli zakładać konta dewizowe. Za wpłacone przez siebie waluty mogli nabyć bony towarowe PKO, za które można było nabyć towar w specjalnych placówkach. Bony emitowano od 1 stycznia 1960 roku. W sklepach tych można było w zamian za dolary bądź zachodnioniemieckie marki nabyć towary niedostępne w innych miejscach. Lata siedemdziesiąte i epoka Gierka przyniosła jednak poważną zmianę – sklepy Pewex.

Pewex – miejsce, gdzie spełniają się marzenia

Pierwszy Pewex otwarto 1 stycznia 1974 roku. Władzy komunistycznej w epoce Gierka mniej zależało na dochodzeniu, skąd obywatele mają obcą walutę i ściganiu ich za jej posiadanie. O wiele bardziej wolała tę walutę od nich ściągać. Tymczasem Polacy zaczęli coraz częściej podróżować. Niemałym źródłem dewiz byli marynarze, którzy po powrocie z rejsu zawsze dysponowali obcymi walutami czy towarami. Stąd też na Pomorzu powstały sklepy, które skupowały zagraniczny towar.

Reklama Pewexu na budynku w Łodzi w 2005 roku, fot. Krzysztof Maria Różański, Wikipedia

Logo Pewexu zaprojektowała graficzka Elżbieta Mager. Jak wspomina, Pewex zastąpił sklepy PKO, więc pomysł na logo narzucił się sam. Stąd podobieństwa do logo banku z charakterystyczną literą P. W przypadku Pewexu P miało początkowo zawierać w sobie kulę ziemską, ale autorka pozostała przy otwartym, okrągłym i nowoczesnym.

Sklepy Pewex były wyobrażeniem dobrobytu, miejscem, gdzie za wymarzone dolary można było kupić wszystko. A przynajmniej tak wielu sądziło. To przekonanie staje się podstawą mitu Pewexu. A co takiego było dostępne? Jeansy, na przykład renomowane Lee czy Wranglery. Napoje w kolorowych opakowaniach, czyli puszki z piwem czy Coca-Colą. Zbieranie aluminiowych opakowań po napojach jeszcze w latach dziewięćdziesiątych było powszechnym hobby. I nie chodziło tu o późniejszą sprzedaż złomu, ale o posiadanie swoistej „pamiątki” z kolorowego świata. Kolejne produkty typowe dla Pewexu to oczywiście sprzęt elektroniczny – magnetofony, telewizory, walkmany, magnetowidy, wieże. Sprzęt taki stawał się coraz bardziej pożądany wraz z rozwojem techniki. Osobną kategorią były komputery Atari 65XE, Commodore 64, ZX Spectrum. Młodsze dzieci marzyły o klockach Lego i lalkach Barbie. To właśnie na lata osiemdziesiąte przypada ogromny rozwój firmy Lego zapoczątkowany opracowaniem minigifurki w 1978 roku. Pewex jest podstawowym miejscem, gdzie można znaleźć takie zabawki. Kolejne lata przynoszą coraz to ciekawsze zestawy z żółtymi ludzikami.

Mitologia Pewexu

Sentyment i nostalgia to nie wszystko. Wiele osób wspomina specyficzny nastrój, jaki towarzyszył odwiedzinom w tych sklepach. Co więcej, często niekoniecznie wiązały się one z zakupami. Polacy, którzy dysponowali obcą walutą, stanowili jednak mniejszość społeczeństwa. Natomiast niemal każdy chciał dewizami dysponować. Sklepy Pewex oferowały luksus w rozumieniu tamtych czasów. To, że był on dostępny jedynie za dewizy, dodawało do oferowanych towarów dodatkową wartość. Wyznacznikiem luksusu była nie tylko jakość towaru – która mogła być różna – ile ich ograniczona dostępność.

Sklep z kolorowymi towarami, pełnymi półkami. Miejsce z obcymi nazwami i produktami z „zachodu”. W szarej rzeczywistości lat osiemdziesiątych Pewex był czymś wyjątkowym. Niektórzy korzystali z nich tylko po to, by pooglądać niedostępne towary. Podobnie, jak miło było przeglądać kolorowe katalogi produktów, o których wiadomo było, że pozostaną na zawsze w sferze marzeń.

Do dziś pamiętam konsternację rodziny, gdy jako wymarzony prezent komunijny zapytałem, czy możliwym będzie otrzymać niedostępne nigdzie poza Pewexem klocki Lego. Pierwszym zadaniem było zdobycie „zielonych”. Rozpoczęło się niemal konspiracyjne dzwonienie do znajomych, którzy być może dysponowali walutą. Grzebanie w szufladach w poszukiwaniu „zaskórniaków” czy bonów PKO. Wreszcie udało się coś zebrać na niewielki zestaw. I choć klocków było mało – radość dziecka była ogromna.

Mimo wspaniałych wspomnień trzeba pamiętać, że ludzka pamięć jest zawodna i idealizuje zwłaszcza czasy dzieciństwa. Na zdjęciach z epoki widać, że Pewexy, choć niewątpliwie bardziej kolorowe i wyróżniające się, ledwo by spełniały dzisiejsze standardy. Elitarnie było, pięknie już nie zawsze. W środku kolejki. Towar, wzorem wielu innych sklepów, należało najpierw poprosić, potem opłacić w kasie, a wreszcie dopiero odebrać.

Sklepów w całej Polsce było początkowo ok. 500, ich liczba w latach osiemdziesiątych wzrosła do 700. Część z nich należała do sieci, inne do Społem, jeszcze inne znajdowały się w przyhotelowych kioskach.

Baltona – marynarska alternatywa

Podobnego rodzaju asortyment można było znaleźć w sieci sklepów Baltona. Istniejące od 1946 roku przedsiębiorstwo początkowo zaopatrywało statki. Od 1972 mogło zajmować się eksportem wewnętrznym. W latach osiemdziesiątych charakterystyczne logo z wilkiem morskim zdradzało teoretycznego adresata, jakim byli marynarze czy rybacy pracujący za granicą i otrzymujący wynagrodzenie w dewizach. Klientami były również osoby na kontaktach np. zatrudnieni w Iraku. Co ciekawe, również w tych sklepach można było płacić tzw. marynarskimi bonami towarowymi. Asortyment sklepów był podobny do Pewexów, a Baltona istnieje do dziś.

Cinkciarze – kantory PRL

Po drugiej wojnie światowej władze komunistyczne zakazały nabywania i sprzedaży obcych walut. W ramach tzw. bitwy o handel zaczęto ścigać handel dewizami. Ustawa z dnia 28 października 1950 roku o zakazie posiadania walut obcych, monet złotych, złota i platyny oraz zaostrzeniu kar za niektóre przestępstwa dewizowe przewidywała kary więzienia za ich posiadanie. Natomiast za handel groziła nawet kara śmierci. Mimo wprowadzenia ostrych przepisów funkcjonował czarny rynek.

Od końca lat 50 osoby nielegalnie handlujące dolarami zaczęto nazywać cinckiarzami. Określenie to pochodzi od angielskich słów change money wymawianych jako „cincz many” lub „cieńć many”. Cinkciarze stali się jednym z symboli epoki PRL, a jednym z najczęstszych miejsc, w których można było ich spotkać były okolice sklepów Pewex czy Baltona. Z usług cinckiarzy korzystali cudzoziemcy, chcący wymienić waluty po korzystniejszym niż oficjalny kursie oraz zwykli obywatele. Czarny rynek nie był kojarzony negatywnie, stanowił część prawdziwego życia większości obywateli. Niemal każdy trzymał przynajmniej kilka dolarów: czy to oszczędności odłożone na czarną godzinę, czy pochodzące może jeszcze z czasów wojny, czy prezenty od krewnych z Ameryki. Tym samym większość Polaków łamała prawo.

Kurs u cinckiarzy był zwykle pięć razy lepszy niż oficjalny. Średnia pensja dobrze zarabiającego Polaka starczała na jakieś 20-30 dolarów. Szacuje się, że w 1981 za przeciętną pensję można było kupić parę jeansów. Jeśli chodzi o stosunek bonów towarowych PKO do dolara, to czarnorynkowa wartość 1 bonu stanowiła ok. 75 centów.

Po 1956 roku władze zaczęły przymykać oko na nielegalny handel walutą. Z jednej strony był zakazany, z drugiej komuniści potrzebowali jednak dolarów, by prowadzić na przykład handel zagraniczny. Po dojściu do władzy ekipy Gierka i otwarciu na zachód przestano wnikać, skąd społeczeństwo posiada dewizy.

Długi koniec Pewexu

Transformacja ustrojowa stała się początkiem końca Pewexu. Sprzedaż załamała się w 1991, a sieć przestała mieć rację bytu. Pewex nie był w stanie dostosować się do rosnącej konkurencji, a zadłużenie rosło. Choć wierzycieli było łącznie ponad 90, sieć najwięcej była winna japońskim firmom Mitsubishi, Nichimen i Sanyo. Zadłużenie w 1995 było ogromne, wierzytelności odkupili od Japończyków Francuzi i rozpoczęto postępowanie ugodowe. W 1997 francuska spółka przejęła całą sieć. Pewex zaczął przygodę z zarządzaniem nieruchomościami pod nazwą Towarzystwo Handlu i Nieruchomości Pewex SA, ale marka zniknęła z rynku w 2003 roku. W 2013 r. prawa do marki wykupiła spółka Monster Media Group, znana choćby z serwisu demotywatory, która prowadzi sklep internetowy pod tą nazwą. Można w nim nabyć między innymi towary nawiązujące do PRL czy gadżety retro.

Reklama Pewexu na budnku w Gdańsku w 2010 roku (usunięta w 2013), fot. Andrzej Otrębski, Wikipedia

Chociaż dziś Pewex w swej pierwotnej formie nie istnieje, to jednak zapisał się na stałe w kulturze. Wiele osób, których dzieciństwo czy młodość przypadła w latach istnienia sieci z nostalgią wspomina kolorowy świat ze sklepowych witryn. Pewex stał się takim symbolem, starych, dobrych czasów. Tylko chyba niewielu z nas chciałoby do nich tak naprawdę powrócić.

Rafał Hordyjewski

Podziel się tym artykułem!

Dodaj komentarz

Uwaga! Komentarze nie są publikowane automatycznie! Twój komentarz będzie widoczny po zatwierdzeniu przez moderatora