W słusznej sprawie – spór o prawa autorskie

Dzięki uprzejmości Kolegi Witoldo125, przedstawiamy wpis autorstwa Kustosza Muzeum POWIAT SZCZYCIEŃSKI I PRUSY WSCHODNIE, który z nowym rokiem zamieścił na swoim blogu Powiat szczycieński na starej pocztówce Mamy nadzieję, iż w ten sposób niezwykle cenna dla bezpieczeństwa Państwa zbiorów informacja, dotrze do większej ilości odbiorców. 

Kolekcjonerski przełom roku upłynął mi pod znakiem sylwestra i… starcia z pewną stroną internetową. Podpowiem, że to już drugie spięcie. Poprzednie zakończyło się tym, że do skopiowanych na serwis pocztówek miały być dodane opisy z uwzględnieniem źródła pochodzenia. Dodano je do 2/3,  resztę pominięto. Pomyślałem trudno, nie ma o co się awanturować, tym bardziej, że rzeczywiście chodziło o popularne przedwojenne pocztówki lub nawet powojenne. Wbrew pozorom w Internecie nie jest łatwo o skany dobrej jakości i użytkownicy tej strony wiedzą  o tym, dlatego tak chętnie tam zaglądają.

Ostatnio po ponad roku trafiłem przypadkowo na opisywaną stronę i zobaczyłem, że oto znowu umieścili najnowsze pocztówki stanowiące moją własność. Tym razem jednak bardzo się postarali, gdyż starannie wywabili moje zabezpieczenia przed kopiowaniem. Zażądałem usunięcia ich i wszystkich innych pochodzących także z mojego bloga. W odpowiedzi dostałem mailem propozycję współpracy. Odmówiłem, powołując się na niedotrzymanie warunków pierwszej umowy. Zdenerwowałem się do tego stopnia, że chciałem skasować wszystkie swoje internetowe zasoby. Naprawdę byłem gotowy to zrobić.

W między czasie na forum fotopolska, gdyż o tej stronie mowa, rozpoczęła się dyskusja, która polegała na atakowaniu i ośmieszaniu mnie. Nie mając nastroju przed Sylwestrem na obrzucanie się błotem, zrezygnowałem z dyskusji. Stwierdziłem jednak, że komentarzy przybywa i że komentujący posługując się fałszywymi, z pozoru poważnymi i obiektywnymi argumentami, próbują mnie skompromitować. Dobrze się w swoim gronie bawili a jedynej osobie, która się za mną wstawiła zasugerowali, że jest mną. Będąc już w świetnym humorze poświęciłem pond 10 godzin na dyskusję z nimi. Starałem się być grzeczny i rzeczowy. Odwoływałem się do ich regulaminu:

„III WARUNKI UCZESTNICTWA W TWORZENIU STRONY
§13. Przy zamieszczaniu na stronie materiałów, których uczestnik nie jest autorem, obowiązkowo należy podać źródło, z którego dane materiały pochodzą lub nazwę instytucji posiadającej prawa autorskie. W przypadku braku tych informacji materiały zostaną usunięte ze strony przez administratora.
§14. (aktualizowany 14.10.2009) Obowiązuje całkowity zakaz publikacji zdjęć zamieszczonych w wydawnictwach książkowych, artykułach i pracach naukowych (zwanych dalej źródłami) oraz materiałów pozyskanych z innych serwisów internetowych (z wyjątkiem aukcji internetowych). Materiały z tych źródeł można publikować jedynie pod warunkiem uzyskania pisemnej zgody ich twórców / autorów lub wydawnictwa z którego pochodzą i przesłania jej na skrzynkę administracji strony przed dodaniem w/w materiałów na stronę; na adres: [email protected] W innym przypadku zdjęcia zostaną natychmiast usunięte z adnotacją złamania §14 regulaminu. (zgodę pisemną należy zeskanować)”

Początkowo próbowali to ignorować, ale z czasem przyznali, że regulaminem się nie przejmują. Pracują dla dobra publicznego, wiec ich regulaminy nie obowiązują. Trochę to przypominało walkę z wiatrakami. Ciągle zaczynali od nowa z prawami autorskimi. Oponowałem, że nie o prawa tu chodzi a o dobre obyczaje. Dowiedziałem się, że dodając swoje oznakowania na skany, których nie jestem właścicielem, łamię dobre obyczaje. Stwierdzono, odpowiadając mi, że również muzea i nawet Narodowe Archiwum Cyfrowe jest na bakier z dobrymi obyczajami. Użytkownik tak się zapętlił w swoich argumentach, że nie zauważył, że sami też znakują skany umieszczane w serwisie. Chociażby ta ciekawa pocztówka, którą możecie zobaczyć również na blogu. Zarzucano, że chodzi mi o pieniądze, promowanie własnej osoby i jeszcze kilka rzeczy. Kazano udowadniać, że skany są ode mnie, najlepiej u siebie na blogu. Była tam cała masa smaczków, których niestety nie da się tu wszystkich przytoczyć. Chyba najciekawsza była uwaga zdenerwowanego użytkownika „Festung”:

„G…, a nie prawa mamy do tych zdjęć, bo moralnie należą one do Niemców, od wieków mieszkających na ziemiach nadanych Polsce układem z Poczdamu.”

Ja na to, że większość tych starszych materiałów od Niemców kupiłem. Nie ukrywam, że grzecznie, ale próbowałem ich wyprowadzić z równowagi. Zarzucałem im niekonsekwencje. Bo raz pisali, że owszem skany brali, ale ja nie mam do nich praw. Innym razem, że nie ma pewności, czy są ode mnie i bym im to udowodnił. I tak przez ponad 10 godzin. Czasem było śmiesznie. Długo wytrzymali. W końcu się poddali. Skasowali cześć skanów, wiele jednak zostało (na koniec dam linki). Wreszcie wyrzucili mnie z serwisu i skasowali w wszystkie komentarze. Ja jestem jednak pod wrażeniem bo byli wyjątkowo dzielni. Z czasem chyba zaczęli zauważać śmieszność swojej argumentacji i to, że dali się sprowokować do zbyt dużej szczerości. Zrozumieli, że przedłużając publiczną dyskusję tracą na wizerunku. Pojawiły się głosy, że dyskusja jest niepotrzebna. Zgodziłem się z tym, stwierdziłem, że mogliśmy dogadać się na samym początku. Jeszcze tylko próbowano zrzucić winę na mnie za źle zacząłem, że w zasadzie to mam rację, tyko po co się awanturowałem. Po raz koleiny wyjaśniłem, że to nie ja zacząłem, że początkowo próbowano mnie zbyć, wziąć na przetrzymanie, później zakrzyczeć.

Dzisiaj nie ma już śladu po dyskusji, posprzątano wszystkie moje komentarze, również te pojedyncze. Szkoda, bo to wszystko było bardzo pouczające. Była to chyba jedna z dłuższych i ciekawszych dyskusji dotyczących tej kwestii, jaka odbyła się w polskim Internecie.

Jedną z ciekawszych sytuacji była sprawa z tym zdjęciem. Zakupiłem je od znanego kolekcjonera i na pewno w ostatnich latach nie było dostępne w Internecie. Całkowicie pozbawione cech charakterystycznych, ciężko byłoby udowodnić jego pochodzenie. Na szczęście z pomocą przyszła nam inteligencja osoby, która je wstawiła. Pocztówka jest nietypowa, bo chociaż wydrukowana przed wojną, to była w obiegu na terenie Niemiec po wojnie. Wstawiający podał datę 1947 r. Na dociekliwe pytania użytkowników, stwierdził, że się dokopał do takiego opisu: Obieg: Weilheim – Drezno 02.07.1947 r. Ani słowa gdzie się do tego dokopał. Długo trzeba było tłumaczyć, że wstawiający sam się zdradził swoim wyjątkowo śmiesznym „dokopaniem się” do opisu. Przyzwyczajeni, że pocztówka nie ma znaków szczególnych, w kółko pisali – „udowodnij”. W końcu ustąpili…

Najgorętsza dyskusja toczyła się pod zdjęciem żołnierzy ze Szczytna. Podobno już przerobione (przycięte, bez niemieckiego opisu i bez moich znaków) było oferowane na sprzedaż jako reprodukcja w „Świstaku”. Wydaje mi się to nieprawdopodobne, bo to zdjęcie bez opisu nic charakterystycznego nie ukazuje i mogłoby być zrobione wszędzie. Już lepiej byłoby wybrać inny skan i sprzedawać go jako reprodukcje. Nie mogę zarzucić kłamstwa, ale to tłumaczenie jest nie do przyjęcia. Oczywiście tradycyjnie żądano ode mnie bym udowodnił, że mam do niego prawa… Użytkownik „Yanek” pouczał, że zanim zakupi się zdjęcie, jest ono długo dostępne na stronie sklepu lub aukcji (ze Świstaka jednak szybko zniknęło, tak szybko, że nikt go tam nie widział). Kolejnych kilku użytkowników kwestionowało, to że skan został skopiowany ode mnie. Rzucono nawet podejrzenie, że nie posiadam niektórych oryginałów opublikowanych na blogu. Dyskusja się ciągnęła i ciągnęła aż użytkowniczka Danuta B. stwierdziła:

„Pomijając całą dyskusję, ponownie usuwam to zdjęcie, bo pokazuje paskudnych szwabskich żołdaków w bliżej nieokreślonym miejscu. Szkoda miejsca na serwerze.”

Żadnego przyznania się do błędu, tylko zdjęcie raptem okazało się brzydkie. Wcześniej było dobre, miało pozytywne komentarze a tu raptem…
Użytkownik „Euglen”:

„Te zdjęcie nic ciekawego nie przedstawia nareszcie mądra decyzja”

Czytając te dwa komentarze, aż ciężko uwierzyć, że są to dorośli ludzie.

Na koniec dziękuję tym nielicznym użytkownikom dyskusji, jeśli można ją tak nazwać (mam ją zapisaną, może dodam ją jako oddzielny link – pytanie czy to jest zgodne z prawem?), którzy się za mną wstawili lub przyznali odrobinę racji. Trzeba przyznać, że i tacy byli.

Drugi z przerobionych skanów. Trzeba się dobrze przyjrzeć by dostrzec ślady bo wywabionych oznaczeniach.

Niektóre skany z mojego bloga nadal dostępne są na tej stronie. Pomijam te, które były skopiowane z aukcji. Jakimś prawem twierdzą, że z aukcji mają prawo kopiować. Nadal proszę o ich usunięcie. Oczywiście i za pewne to nie wszystkie. Jednakże nie chce mi się już więcej szukać (i tak podsumowując, straciłem na tę zabawę z fotopolska.eu, dwa pełne dni). Może więc tym razem strona ta udowodni, że skany zostały pozyskane zgodnie z poszanowaniem ogólnie przyjętych zasad i własnego regulaminu. Chyba ciężko będzie, skoro sami przyznali, że regulamin jest tylko dla ozdoby i się nim nie przejmują – mają misję (słowo misja w tym przypadku to żart, ironia, nie bezpośredni cytat – wstawka konieczna bo przedstawiciele serwisu nie mają poczucia humoru i wszystko biorą dosłownie), bo pracują dla dobra publicznego.

Świetnie rozumiem, że taki już ten świat jest, że ciągle będą pojawiać się nowi chętni do korzystania z czyjejś pracy, bez poinformowania o tym i bez podania źródeł. Nie znaczy to jednak, że zawsze należy im odpuszczać. W przypadku tak masowym jak ten, nie zaszkodzi podanie kwestii pod publiczny osąd. Kilkukrotnie przekonałem się już, że to naprawdę działa na kopiujących otrzeźwiająco.

—————–

Pragniemy zapewnić Wszystkich użytkowników serwisu, iż podobnie jak w tym przypadku, wszyscy mogą liczyć na nasze wsparcie w tego rodzaju sytuacjach. W najbliższym terminie  uruchomimy także program „Bezpieczne Zbiory” we współpracy z Komendą Główną Policji. Szczegóły podamy niebawem.

Damian Czerniewicz

redaktor prowadzący serwisu MyViMu.com

kontakt: [email protected]

Podziel się tym artykułem!