Zakładamy realne i wirtualne czyli muzeum w Zapuście i reszta świata

Muzea, te istniejące i te które właśnie powstają w naszym kraju, już od pewnego czasu odkrywają nowe przestrzenie dla swojej aktywności i obecności w kulturze. Czy teza mówiąca, że czasy filcowych kapci, woskowanych podłóg oraz szklanych gablot to przeszłość, podobnie jak dotychczasowa dostępność do tej gromadzonej i prezentowanej w tradycyjnym muzeum? W tym cyklu razem z Kustoszami MyViMu.com poszukujemy odpowiedzi na pytanie: jak skutecznie założyć własne muzeum.

Przyglądając się procesowi tworzenia prywatnego muzeum w Zapuście, odkrywamy oblicze muzeum nowoczesnego. Oblicze także wirtualne, które niepostrzeżenie staje się jego ważną funkcją w czasach konkurowania z ofertą galerii handlowych, multipleksów i trójwymiarowych kanałów telewizyjnych. Poszukujemy odpowiedzi na pytanie, jak skutecznie założyć i prowadzić w dzisiejszym świecie realne muzeum, uczestniczymy w tym procesie wraz z Kustoszami serwisu.

Wielkim zaszczytem dla nas jest dostrzeżenie serwisu MyViMu i pożytkowanie go przez wielu pasjonatów gromadzących świadectwa naszej przeszłości. Moje Wirtualne Muzeum, stworzono dla osób oddanych pasji kolekcjonowania, zbieraczy, pracowników państwowych instytucji muzealnych i właścicieli muzeów prywatnych. Wiele osób poszukuje porady, jak skutecznie założyć własne muzeum. Okazuje się, że już w trakcie planowania, powstawania oraz dalszego prowadzenia muzeum, należy zwrócić uwagę na mało  dostrzegany element procesu już na samym jego początku.

W spotkaniu z dzisiejszymi wyzwaniami, jakie stają przed muzealnictwem w ogóle, opinie dotyczące wirtualizacji zbiorów wciąż są odmienne, nawet skrajne i przynoszą pytania różnorodnej natury. Uczestniczymy właśnie w bardzo ciekawym procesie, który może odmienić nasze postrzeganie muzeum jako instytucji, jego funkcji i zadań. Jak wynika nie tylko z badań i opinii ale już praktyki, kapcie i woskowany parkiet w kontra dansie z rozpędzonym światem mogą przegrać lub po prostu się dostosować. Dość zauważyć, iż od jakiegoś czasu otrzymujemy nową, wirtualną rzeczywistość służącą nie tylko w zapisywaniu ale także budowaniu i udostępnianiu na nowo całej, materialnej kultury cywilizacji. Na naszych oczach powstaje tzw. umysł globalny, który dzięki dobrodziejstwom informacji zapełnia coraz odleglejsze zakamarki sieci i staje się ogólnodostępnym dobrem całej ludzkości.

Tu postawimy tezę, iż wirtualna kultura a dalej muzeum, obecne są w naszym życiu już tak dalece, iż bez nich nie ma i współczesnej kultury i muzeum realnego.  Przytoczymy tutaj  bardzo istotne dane opracowane przez prof. Wojciecha Cellarego – kierownika katedry Technologii Informacji na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu: „ Trzeba odwrócić zasady: w warunkach globalizacji podstawową formą komunikacji światowego społeczeństwa z lokalnym muzeum powinna stać się jego wersja wirtualna, a uzupełnieniem jego forma fizyczna”. Prof. Cellary w ostatnich latach dogłębnie zanalizował ruch, jaki kieruje się do muzeów wirtualnych i rzeczywistych: czas spędzony w realnym muzeum stanowi obecnie 0,24 % czasu poświęconego na wizytę w muzeum wirtualnym. Obliczenia oparto na danych statystycznych mówiących, iż w 2009 roku nasze, krajowe muzea odwiedziło 21 mln osób spędzając w nich 30 milionów godzin. Dokładnie w tym samym czasie do muzeów wirtualnych przyszło w odwiedziny 19 milionów gości spędzających w nich 13 miliardów godzin.

Wiemy bowiem, iż muzeum nie jest tylko magazynem gromadzącym eksponaty ale przede wszystkim instytucją edukacyjną, po to prezentującą swoje zasoby ‘na zewnątrz’ aby uczyć. Metody, jakie dzięki cyfryzacji zasobów można stosować już w tej chwili są zaś niespotykane w dotychczasowym procesie kształcenia. Nie sposób tu wypełnić obraz i zaprezentować morze wszystkich dobrodziejstw i rozwiązań, jakie czekają na muzealników, którzy czynnie zabierają się za doskonalenie swojego warsztatu pracy. Dość zacytować inne słowa prof. Cellarego: „100 miliardów Chińczyków i drugie tyle Hindusów nigdy nie przyjedzie do Waszego muzeum”. Oznacza to ni mniej ni więcej, iż mając do dyspozycji współczesne narzędzie jakim jest internet, nie można odmawiać im kontaktu z jego zasobami. Czyli dzielić się ze światem dorobkiem kultury, która w okresie formowania się umysłu globalnego, z coraz większym trudem może być nazywana 'naszą’. To oczywiście tylko jeden z aksjomatów, pod którym Moje Wirtualne Muzeum podpisuje się w dniu złożenia tej deklaracji dziesiątkami tysięcy eksponatów należących do jego Kustoszy i odwiedzanych już przez miliony…

Zakładać muzeum, oznacza dzisiaj zakładać je także wirtualnie. Równolegle, udostępniając zasoby, tworzyć atrakcyjną rzeczywistość, bez której trudno będzie zabiegać o 'klienta’. Nawiązując do powyższych rozważań, zapraszamy do rozmowy z właścicielką powstającego właśnie prywatnego muzeum, które  swoją wirtualną wersję uruchomiło w serwisie MyViMu.com. Równolegle rozpoczynając proces rejestracji placówki w urzędach. Rozmawiamy z p. Anetą, założycielką Muzeum Techniki i Rzemiosła Wiejskiego zlokalizowanego we wsi Zapusta jak i w serwisie Moje Wirtualne Muzeum. Oczywiście proces powstawania muzeum to nie tylko dokumentacja ale jeszcze to wszystko, co legło u podstaw decyzji o jego utworzeniu, co mimo nie łatwych procedur determinuje jej podjęcie. Każde muzeum jest oczywiście inne, każde powstało z innej inicjatywy, potrzeby i pasji.

 Dla przypomnienia, cytujemy fragment wypowiedzi, jakiej p. Aneta udzieliła redakcji serwisu w ub. roku:

-Dlaczego najpierw założyła Pani swoje muzeum w serwisie MyViMu?

MyViMu miało być dla mnie pierwszym narzędziem pomagającym mi w usystematyzowaniu zbiorów i w zapanowaniu nad nimi. Poza tym chciałabym udostępnić swoje przedmioty, choćby w sposób wirtualny, ludziom z najdalszych części kraju, którzy nigdy nie będą mieli okazji przybyć na Pogórze Izerskie. Być może obecność muzeum w sieci zaowocuje pozyskaniem kontaktów z podobnymi tematycznie muzeami czy kolekcjonerami. Jestem zaskoczona tym, co już zobaczyłam oraz faktem, że pośród kolekcjonerów jest tak wielu specjalistów w konkretnych dziedzinach. Wystarczy, że opiszę coś mało precyzyjnie, a od razu mogę liczyć na fachową, merytoryczną pomoc. Poza tym zdaję sobie sprawę, i nad tym ubolewam, że prawodawstwo nie sprzyja poszukiwaczom i kolekcjonerom, zatem nie ma co liczyć na sensacyjne i spektakularne eksponaty. Te są ze zrozumiałych względów głęboko poukrywane w domowych pieleszach, co jest ogromną stratą dla nas wszystkich

-Na jakim etapie organizacji jest Wasze 'realne’ muzeum. Czy powstanie niebawem, czy też procedury są czasochłonne?

Ministerstwo jeszcze nie odpowiedziało na nasz wniosek. W połowie października wysłaliśmy dokumenty. Spodziewamy się odpowiedzi wkrótce. Z przepisów oraz na podst. artykułu zamieszczonego w m. Odkrywca nr 11/2011, jaki otrzymałam przygotowując się do wywiadu zorientowałam się, że raczej niczego nie pominęliśmy i spełniamy wszystkie kryteria. Spodziewamy się odpowiedzi przychylnej, jednak niejednokrotne mając do czynienia z urzędnikami, jesteśmy przygotowani na każdą ewentualność. Mam nadzieję, że przygód będzie jak najmniej. Jeśli tylko doczekamy się zatwierdzenia naszego regulaminu, będę spokojnie mogła podzielić się całym tym procesem z wszystkimi. Jeśli będą jakieś problemy ze strony Ministerstwa, również będzie o czym pisać. Podstawą jest jakakolwiek odpowiedź z ich strony.

-Czy wniosek przygotowaliście państwo sami, czy tez z pomocą prawną?

Gdybyśmy zwrócili się o pomoc w przygotowaniu dokumentacji do jakiegoś lokalnego prawnika ,prawdopodobnie przyprawilibyśmy go o ból głowy i niemoc zawodową. Jest to tak specyficzna dziedzina, że prawnik musiałby zapoznać się z tematem, co mogliśmy przecież równie dobrze zrobić sami w domowych pieleszach. Zaoszczędziliśmy więc sobie czas, pieniądze i nerwy, sami sięgając do przepisów prawnych. Chciałabym powiedzieć, że nasz zawód wyuczony przygotował nas do tego typu przedsięwzięcia, jednak nie byłoby to prawdą. Studia skończyliśmy kilkanaście lat temu, od tego czasu przepisy się zmieniły. Przygotowanie teoretyczne niewiele też ma wspólnego z praktyką, uczy jedynie umiejętności korzystania ze źródeł. Dobre i to. Mój mąż ma dar umiejętności skupienia się na nudnych paragrafach i odczytywania zawiłego prawniczego języka, ja mam dar pisania na zadany dowolny temat. To spowodowało, że skompletowanie dokumentów zajęło nam krótszy czas, niż nam się początkowo wydawało.

-Na jakiej podstawie utworzyliście regulamin muzeum, co posłużyło do jego skonstruowania, jakie kryteria dobraliście w trakcie tworzenia regulaminu?

Przystępując do tworzenia dokumentów zapoznaliśmy się z aktami prawnymi, skupiając się tylko na paragrafach, które dotyczą muzeum prywatnego. Przygotowałam sobie na wzór kilka znalezionych w sieci przykładów regulaminów muzeum, zarówno tych w organizacji, jak i tych już istniejących. Osoby, które zakładają tego typu działalność powinny ze zrozumieniem przeczytać istniejące, już zatwierdzone regulaminy i dostosować je do swoich realiów. Tak jakoś wyszło, że już po stworzeniu regulaminu wpadłam na pomysł, aby wysłać zapytanie e-mailem do Departamentu Dziedzictwa Kulturowego o dokumenty potrzebne do zatwierdzenia regulaminu muzeum. Odpowiedź dostałam jeszcze tego samego dnia. Dokumentami, które są niezbędne to: list przewodni, propozycja regulaminu oraz wykaz zabytków.

-Czy wykaz zabytków jest potrzebny do wniosku, jeśli tak, czy istnieje tu dowolność w jego tworzeniu, czy też należy to uczynić wedle danego wzorca?

List przewodni i propozycję regulaminu mieliśmy gotową, pozostał tajemniczy wykaz zabytków. Domyśliłam się, że nie chodzi o gotowe karty ewidencyjne, bo tych przecież jeszcze nie mamy, jako muzeum, które ma być w organizacji. Niestety, nigdzie w przepisach nie znaleźliśmy wzoru. Tu z pomocą przyszedł znów internet. Podpatrzyłam, jak wygląda taki wykaz w jednym z zarejestrowanych prywatnych muzeów i stworzyłam nasz własny. Zrozumiałam, że chodzi o ogólny wykaz z podziałem na zawarte w regulaminie działy tematyczne. Czy moje rozumowanie jest słuszne, dowiemy się, jak przyjdzie odpowiedź z Departamentu.

-Czy napotkaliście przeszkody danej natury w trakcie kontaktów z urzędami, przygotowywania dokumentacji lub inne? Czy też otrzymaliście wsparcie ze strony władnych instytucji przy tworzeniu muzeum?

Jedyny kontakt, jaki mieliśmy do tej pory z Departamentem Dziedzictwa Kulturowego, czyli wysłane zapytanie o potrzebną dokumentację, był udany. Odpowiedź przyszła tego samego dnia. Z całą resztą poradziliśmy sobie sami i nie szukaliśmy pomocy.

Tak zakończyła się nasza poprzednia rozmowa ( cały wywiad można przeczytać tutaj ). Dzisiaj ponownie oddajemy głos p. Anecie Tyl, właścicielce muzeum, która  dla poszukujących drogi do własnego, realnego muzeum przygotowała kolejną porcję bezcennych informacji:

-Czy trudno jest założyć muzeum?- pyta nas sąsiad, kiedy w świąteczny dzień siedzimy przy kawie w salonie.

-Nie – odpowiadamy chórem.

-To dlaczego jest tak mało prywatnych muzeów?

No właśnie, dlaczego? W tym miejscu należałoby się zastanowić, czy to, co jest stosunkowo łatwe dla nas, nie sprawi sporych problemów innym. Do pewnych projektów trzeba po prostu dorosnąć, dojrzeć emocjonalnie. Pamiętam, że kiedy 10 lat temu nasz znajomy zakładał w Świdnicy prywatne Muzeum Broni i Militariów była to dla nas rzecz nie do pojęcia. Proces wydał się nam się tak skomplikowany, że wręcz nie do ogarnięcia. I oto proszę, minęło 10 lat, tym razem my znaleźliśmy się w tym samym punkcie i wcale nas to nie przytłacza.

Jeśli myślisz o założeniu muzeum, nie wystarczy tylko dysponować kolekcją, mieć miejsce i czas. Musisz dokładnie zdawać sobie sprawę, co robisz i po co to robisz?

Od kilku lat snułam luźne marzenia, które obejmowały liczne kolekcje mojego męża i kilka moich ulubionych przedmiotów. Przez lata nie miałam pomysłu, co z nimi zrobić, jak je wyeksponować, aby stały się atrakcją również dla gości i turystów odwiedzających nasz zakątek. Marzyła mi się jakaś niewielka stała wystawa, która mogłaby powstać przy pomocy włodarzy gminy. Były to mrzonki, gdyż niestety w naszej gminie nie ma klimatu dla promocji turystyki i regionu Pogórza Izerskiego. Nic dziwnego, skoro burmistrz legitymuje się tytułem magistra nauk społecznych z Wieczorowego Uniwersytetu Marksizmu i Leninizmu (WUM-L). Ludzie, mający wpływ na kształt naszej lokalnej rzeczywistości, pochodzą z innych czasów i tkwią jeszcze bardzo głęboko w minionej epoce. Wokół nas niszczy się przedwojenne zakłady przemysłowe z tradycjami jeszcze z XIX wieku i zabytkowe folwarki oraz dwory, a wyposażenie wywozi się na złom. Ludzi, którzy sprzeciwiają się tym praktykom traktuje się jak dziwaków. Przyszłością dla gminy, według włodarzy, to nie muzea i rozwój turystyki, ale ferma z wiatrakami łopoczącymi nad głowami w ciasnej, wiejskiej zabudowie. W takim klimacie przyszło nam zakładać prywatne Muzeum Techniki i Rzemiosła Wiejskiego w Zapuście.

Jesienią 2011 roku dojrzeliśmy do zrobienia pierwszego kroku. Zwróciłam się z zapytaniem do wydziału ds. muzeów Departamentu Dziedzictwa Kulturowego przy Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego o dokumenty, jakie należy przedłożyć w celu uzgodnienia regulaminu dla prywatnego muzeum w organizacji. E-mail z odpowiedzią przyszedł jeszcze tego samego dnia, co natchnęło nas nadzieją na to, że przynajmniej Ministerstwo Kultury działa szybko i sprawnie. Sam regulamin, wraz z listem motywacyjnym, nie wzbudził naszych wątpliwości, natomiast w prawdziwy popłoch wprawił nas niezbędny do założenia muzeum – wykaz zabytków. Przecież muzeum jest w organizacji, nie mamy jeszcze katalogu przedmiotów. Na szczęście nie chodziło o kompletny wykaz, lecz o kategorie zabytków, które mają być eksponowane w przyszłym muzeum.

List intencyjny, natomiast, musi zawierać informacje o założycielu muzeum, o siedzibie i warunkach eksponowania przedmiotów. Dobrze, jeśli znajdą się tam poważne motywy, które skłoniły założyciela do podjęcia takiego kroku.

Najtrudniej jest oczywiście skonstruować sam regulamin. Nie sposób zrobić to nie zapoznawszy się wcześniej ze wszystkimi prawnymi regulacjami dotyczącymi zakładania i funkcjonowania muzeum. Nawet jeśli swój regulamin komponujesz na wzór statutów muzeów dostępnych w sieci, musisz wiedzieć, które punkty wpisują się w twoje realia.

Praca nad naszym regulaminem była zespołowa. Mój mąż posiadł dar odczytywania ze zrozumieniem zawiłego prawnego żargonu, który dla mnie jest absolutnie nie do przebrnięcia. Dzięki temu, że tłumaczył paragrafy „z polskiego na nasze”, udało mi się zebrać razem wszystkie niezbędne punkty i stworzyć z nich propozycję regulaminu. Zanim ostatecznie do tego doszło, trzeba było usiąść i dokładnie omówić wizję tego, co zamierzamy stworzyć, regulamin bowiem musi zawierać absolutnie wszystko, czego zamierzamy się podjąć w ramach działalności muzeum.

-Co państwo rozumiecie pod punktem mówiącym o prowadzeniu działalności naukowo-badawczej?- zapytała przez telefon sympatyczna pani Monika z wydziału ds. zabytków, z którą omawialiśmy regulamin fragment po fragmencie.

-A chociażby poszukiwania w archiwach informacji o mało znanych, czy niezidentyfikowanych ruinach w naszej okolicy. Analizowanie na podstawie dawnych map zmian w osadnictwie, infrastrukturze, czy w sposobie gospodarowania…

-To dobrze. Gdyż ludzie często nie rozumieją tego, co piszą.

Wniosek z tego taki, że skoro korzysta się ze wzorów cudzych regulaminów, trzeba dokładnie wiedzieć, co się przepisuje.

W kontakcie z urzędami trzeba również znać swoje prawa inaczej sprawa, z którą się zwracamy może zagubić się w specyficznej urzędniczej czasoprzestrzeni. Trzeba pamiętać, że każdy urząd, w tym Ministerstwo, ma obowiązek zająć się naszą sprawą w przeciągu miesiąca. Jeśli z jakiegoś powodu nie jest w stanie tego zrobić, powinien powiadomić na piśmie o terminie, w którym podejmie dotyczące naszej sprawy działania.

Kiedy minął miesiąc bez żadnej informacji ze strony Departamentu Dziedzictwa Kulturowego, drogą elektroniczną przypomniałam o przekroczeniu zarządzonego ustawą terminu i o oczekiwanej przez nas reakcji na przedłożenie regulaminu dla naszego muzeum. Dopiero wtedy, po ingerencji, zajęto się naszą sprawą. Dlaczego?

Nikt nie powie Wam tego wprost, ale spomiędzy wierszy, z aluzji, z niedomówień da się wywnioskować, że nasze małe muzea traktuje się po prostu mało poważnie. Są muzea, których regulaminy zawierają kilkadziesiąt stron. Stanowi to ogromne wyzwanie dla pracującego nad nimi urzędnika. Te nasze małe sprawy odkładane są na bok, gdzie często wypadają z pamięci i giną pod stosem papierów. Oczywiście prawo nie dyskryminuje prywatnych muzeów. Nasze małe inicjatywy są tak samo ważne, jak duże państwowe instytucje. Dlatego nie zawahałam się po upływie terminu, upomnieć o nasze, ustawą zagwarantowane, prawa. Reakcja była natychmiastowa. Od tego czasu, przez cały tydzień omawialiśmy z panią Moniką z Departamentu Dziedzictwa Kulturowego punkt po punkcie naszego regulaminu. Co to oznacza?

Urzędnik ma za zadanie dostosować regulamin do istniejącego prawa. Właściciel muzeum musi czuwać nad tym, aby proponowane zapisy były zgodne z zamysłem oraz za bardzo nie ograniczyły działalności muzeum. W naszym przypadku ustaliliśmy, że nie zawrzemy ram czasowych odnoszących się do obiektów, aby nie zamykać sobie drogi do rozwoju muzeum. Dzięki sugestii pani Moniki, zajmującej się naszą sprawą, przebudowaliśmy też kategorie zabytków. Musieliśmy wprowadzić do regulaminu zapis o tym, że muzeum ma wydzielone konto bankowe oraz że dyrektorem muzeum jest jeden z założycieli. Wcześniej wydawało się nam, że skoro jest dwóch równorzędnych właścicieli, to nie potrzebujemy dyrektora. Otóż dyrektor jest potrzebny. Jeśli nie potrafimy wyłonić osoby reprezentującej muzeum ze swojego grona, to możemy zatrudnić osobę z zewnątrz. Na szczęście nie ma takiej potrzeby, umiemy współdziałać, dzielić się obowiązkami i nie prześcigamy się w realizowaniu własnych ambicji. Reszta poprawek nie dotyczyła spraw merytorycznych, a wyłącznie kosmetycznych.

Po omówieniu regulaminu trzeba przesłać minimum cztery podpisane przez założyciela muzeum egzemplarze uzgodnionego regulaminu ponownie na adres Departamentu Dziedzictwa Kulturowego i uzbroić się w cierpliwość. Pechowo złożyło się, że w paradę weszły nam następujące po sobie grudniowe święta i nie czekaliśmy na podpisane przez Ministra dokumenty obiecany przez panią Monikę tydzień, a znów prawie miesiąc. 13 stycznia, w piątek- szczęśliwie, jak na tak niby pechową datę – listonosz przyniósł nam „dobrą nowinę”.

Nasze muzeum ma status „w organizacji”. Oznacza to, że mamy prawo działać już jako instytucja, ale nie mamy obowiązku udostępniać swoich zbiorów przed otwarciem wystawy stałej. Przed nami bardzo dużo pracy. Jeśli ktoś zapyta, czy trudno jest założyć muzeum, odpowiem, że nie. Cała trudność zaczyna się po tym jak to muzeum już założysz. Musisz bowiem stworzyć regulamin wewnętrzny, stworzyć instrukcję przeciwpożarową oraz plan ochrony muzeum. Jeśli starasz się o dofinansowanie projektu z funduszy unijnych, musisz zapoznać się z niezwykle zawiłym wnioskiem i nauczyć się go wypełniać. Trzeba się również przebić przez gąszcz przepisów nakazujących sposób prowadzenia dokumentacji i zabezpieczeń.

Trudnością jest to, że przepisy są jednakowe dla muzeów o randze narodowej, jak i dla twojego małego prywatnego muzeum mieszczącego się w jakiejś stajence. Przepisy są tak skonstruowane, że niejednokrotnie odnosi się wrażenie, iż paragrafy przeczą sobie wzajemnie. Jeśli nie masz w sobie pasji i determinacji, nie wybrniesz z tego. Czasem wymogi są tak dziwne, że nie sposób odgadnąć, jaki był zamysł autora. Osobiście najbardziej ubawił mnie, ale i wprawił w konsternację zapis o tym, że księga inwentarzowa ma być przeszyta sznurkiem. A że nie są to żadne żarty dowiedziałam się, kiedy przeczytałam raport z kontroli jednego z muzeów. O zgrozo, w ich księdze zanotowano… brak sznurka! Nie umiem znaleźć powodu używania sznurka w czasach, kiedy zeszyty są zszywane i klejone. Może to taka tradycja jeszcze rodem ze średniowiecza? Któż jednak, jak nie muzeum, powinno stać na straży tradycji? Będzie zatem sznurek !

Z błyskiem w oku oczekuję na akcję przewiercania grubego brulionu wiertarką w celu wprowadzenia do niego sznurka…

Anna Tyl, właścicielka i kustosz Muzeum Techniki i Rzemiosła Wiejskiego w Zapuście.

opr. Damian Czerniewicz

kontakt: [email protected]

 

 

Podziel się tym artykułem!