ZEGARY DO CZARNEJ ROBOTY – WYWIAD Z KUSTOSZEM

Wywiad z „zegarmistrzem światła purpurowym” czyli opowiada p. Henryk Gołka – Kustosz Muzeum Budzików lub ” czasu znienawidzonego inaczej”

Coś o sobie na początek: imię, czym się zajmujesz na co dzień?

Pleno titulo: dr Henryk Gołka, dla wyjaśnienia doktor chemii, od 5 lat na emeryturze. Obecnie zajmuję się więc naprawianiem, uruchamianiem moich „skarbów”, tak, że obecnie praktycznie wszystkie moje budziki są na chodzie – za wyjątkiem tych elektronicznych nowości, które też trafiają do mnie, ale nie opłaca się ich naprawiać, prościej i taniej – kupić nowe. Poza tym trochę surfuję po internecie.

Skąd się wzięła ta pasja, dlaczego akurat te przedmioty?

Po ciężkim wypadku, niezdolny do pracy, nudziłem się w domu. Wtedy to moja ukochana żona szukając jakiegoś zajęcia dla mnie, wpadła na genialny pomysł, bym naprawił tych kilka starych budzików, które odziedziczyłem po ojcu i od dziesiątków lat czekały, aż znajdę czas, by się im dokładniej przyjrzeć. Bo mój ojciec też miał hobby – zegarmistrzostwo! I przy nim trochę się poduczyłem i praktykowałem.

Od jakiego przedmiotu zaczęła się kolekcja?

No i tak to się zaczęło. Właśnie od budzika który mam w kolekcji nr 1/01 bo jest to budzik z początków ubiegłego wieku i od początku jest w posiadaniu rodziny – najpierw dziadka, potem ojca , trochę ja a teraz zaanektowała go moja córka. Początkowo było to zwykłe zbieractwo staroci – uczyłem się naprawiania a materiał do nauki był wtedy jeszcze tani – bardzo tani. Starych naprawionych budzików przybywał w domu. Pewnego dnia żona zapytała, czy chciałbym mieć fajny budzik, TEN który ustawiłem jako logo w moim muzeum (nr kat.0/06). Powiedziałem, że NIE! Z uzasadnieniem, że wtedy otworzy się worek bez dna, bo skończy się nasze zbieractwo a zacznie kolekcjonerstwo. Spróbuj odmówić kobiecie – i tak postawi na swoim. I chyba te dwa wymienione budziki (przepraszam, to już szacowne egzemplarze eksponatów) uważam za najcenniejsze w mojej kolekcji.

Jak liczna jest obecnie Twoja kolekcja?

W którymś momencie, żeby ogarnąć tę moją budzikową zbieraninę, zacząłem je numerować, fotografować i zapisywać podstawowe dane. A żona namówiła mnie, bym ujął to w jakimś albumie, Tak powstała książka – „ZEGARY DO CZARNEJ ROBOTY” . W tej chwili jest ich 634. Oczywiście znakomita większość to są to budziki popularne, te najtańsze, bez większej wartości. Ale są to przecież wspaniałe świadectwa dnia codziennego ostatnich 150 lat, jak również postępu technicznego i technologicznego.

Czy z którymś z przedmiotów wiąże się jakaś wyjątkowo ciekawa historia?

Z wieloma moimi egzemplarzami związane są ciekawe historyjki. Taka dokładnie opisująca moją pasję zdarzyła mi się prawie na początku mojego już kolekcjonerstwa. „.. pustki w kieszeni a tu akurat na pchlim targu widzę aż trzy piękne egzemplarze, po długich targach ustalamy cenę – wystarczy mi już aż na jeden! Stoję i stoję i zastanawiam się, który??? Nieco zniecierpliwiony sprzedawca wreszcie mówi „ – panie, – co się pan tak zastanawia – wszystkich budzików i tak nie będzie pan miał!” I tę jego niby żartobliwą, a jakże prawdziwą myśl uznałem za motto mojego hobby.

Czy jest jakiś przedmiot, który byś koniecznie chciał zobaczyć w swojej kolekcji? Skąd pochodzą kolejne przedmioty, jak zdobywasz elementy do swoich kolekcji? Czy jest coś, co utrudnia gromadzenie kolejnych zbiorów?

Brakuje mi jeszcze kilku bardziej czy mniej ciekawych egzemplarzy jak np. zegar stojący z funkcją budzenia, budzik z większą niż dwa ilością dzwonków itd. itp. Widuję takowe na różnych targach antyków, na zwykłych pchlich targach czy w Internecie, czyli w głównych moich punktach zaopatrzenia, największa przeszkoda jest bardzo prozaiczna – brak kasy!

Czy bierzesz udział w jakichś giełdach, wystawach, wypożyczasz swoje zbiory muzeom? Czy gdyby jakieś muzeum zgłosiło się do Ciebie z taką ofertą, udostępniłbyś je?

Wystawiałem już swoją kolekcję kilka razy, zawsze budziła zainteresowanie. Wielu ludziom kazała na nowo spojrzeć na ten przedmiot codziennego użytku, który, w najlepszym wypadku – do zegarmistrza lub po prostu najpierw o ścianę a potem do śmieci! Z ważniejszych wystaw – w 2002 Muzeum Techniki w Warszawie i w 2008 Muzeum w Będzinie. Za każdym razem kosztowało mnie to fortunę – transport, noclegi. Kilka następnych chętnych muzeów zrezygnowało, gdy usłyszeli, że nie chcę już dofinansowywać mojej wystawy. Moje zaoszczędzone z emerytury pieniądze wolę przeznaczać na inne cele np. na zakup kolejnego egzemplarza. Ale jeżeli otrzymam rozsądną ofertę – chętnie udostępnię moje zbiory.

I kilka pytań z trochę innej beczki, które pomogłoby nam rozbudowywać MyViMu.com i w jaki sposób katalogujesz swoje zbiory? Czy to konkretne oprogramowanie, tradycyjny zeszyt?

Pracuję na komputerze, posługuję się głownie Excelem i Wordem oraz jakimś programem do obróbki zdjęć. Jak na razie całkowicie mi to wystarcza, a jestem jeszcze zbyt świeżym użytkownikiem MyViMu i nie znam jeszcze wszystkich możliwości bym mógł coś nowego zaproponować. I tutaj pytanie z innej beczki – kto i dlaczego płaci za utrzymanie tego jakże sympatycznego i potrzebnego MyViMu? Ot – ciekawość pierwszy stopień, ale…

Serwis jest finansowany przez takich samych pasjonatów, jak wszyscy Koledzy. Pracujemy nad jego samowystarczalnością, wdrażając krok po kroku różne, innowacyjne rozwiązania pozwalające na realizację pasji, jak i udostępnianie wartościowych treści Waszego autorstwa. W serwisie przedstawia pan swoją książkę. Jaka jest jej zawartość?

Prywatnie ją sfinansowałem a wydawnictwo także jest prywatne i… wolę go nie reklamować. Obecnie podobno wszystkie niesprzedane egzemplarze zwrócono mi. Od czasu do czasu wystawiam ją na allegro.pl w opcji KUP TERAZ w cenie jak na razie 25 zł + 7 zł wysyłka. Jest to wydanie albumowe o wymiarach 20 x 21,5 cm w twardej oprawie. Stron 108 ilustracji 180. Głównym tematem jest pojęcie czasu, jak i skrócona historia kalendarza oraz zegara, w tym także budzików oraz opis podstawowych elementów mechanizmów. Wszystkie ilustracje – to zdjęcia budzików z mojej kolekcji. Serdecznie pozdrawiam wszystkich Kolegów – kustosz Muzeum Zegarów do czarnej roboty.

Dodajmy jeszcze informację dotyczącą książki – dla Wszystkich zainteresowanych pozycją p. Henryka:

„Zegar, budzik, kalendarz to główne tematy tej bogato ilustrowanej książki zdjęciami budzików ze zbiorów autora. Przystępnie i zajmująco opowiada o rozwoju koncepcji czasu, sposobach jego pomiaru, o historii kalendarza i zegarów, o tajemnicach konstrukcji mechanizmów czasomierzy. Szczególną uwagę poświęca budzikom, domowym „potworom” wykonującym dla nas niewdzięczną „czarną robotę”.

 

Podziel się tym artykułem!