Koniec XIX wieku. Wielkopolanie przebywający na emigracji w Ameryce, zawierają związek małżeński. Fotografia wykonana w profesjonalnym studiu.
Fotografia datowana jest rokiem 1899, para uwieczniona na obrazku – to Wielkopolanie. Wzięli ślub w Ameryce, dokąd wyemigrowali „za chlebem” Jak w telenoweli, Ona była kucharką, On kamerdynerem... Pobrali się za wielką wodą, z wielkiej miłości. Potem wrócili do Ojczyzny, osiedlili się w małej wiosce koło Mosiny. Pamiątkowa fotografia ślubna wykonana została w nieznanym nam atelier, wyposażonym w typowe dla ówczesnych salonów fotograficznych rekwizyty – malowane tło, tak zwane panneau zmieniane stosownie do okoliczności, kwiaty w dekoracyjnych wazonach, których obfitość w tym przypadku ma nadać szczególnie uroczystą oprawę nowożeńcom, wzorzysty dywan i aksamitne zazwyczaj story lub portiery – nieodzowne we wnętrzach z końca XIX wieku. Suknia ślubna tej kobiety nosi cechy charakterystyczne dla mody z początku lat dziewięćdziesiątych XIX wieku – sylwetka szczupła w ramionach, niewielki, zaokrąglony dekolt, wąskie rękawy wszyte z małą główką, wyraźnie podkreślona talia i krój spódnicy nadający jej kształt dzwonu. Dołem spódnica obwiedziona jest płaską plisą. Ubiór pana młodego, można nazwać strojem kombinowanym. Składa się z marynarki jednorzędowej, długiej nieomal jak surdut i spodni z innego, trochę delikatniejszego materiału. Nie są to jednak spodnie sztuczkowe charakteryzujące ówczesnych elegantów. Zaprasowane kanty jego spodni świadczą, iż były to spodnie wyrabiane konfekcyjnie, a nie robione przez krawca na miarę. Konwalie w butonierce i gruby, starannie zawiązany węzeł krawatowy są w tym męskim stroju głównymi atrybutami elegancji. Natomiast sznurowane trzewiki z widocznymi oznakami noszenia są już elementem ubioru codziennego. Ślubna para na tej fotografii ujmuje skromnością, pielęgnowaniem tradycji i niewymuszonym wdziękiem tego jedynego w życiu stroju... Jeden obraz potrafi zastąpić tysiąc słów.
*
Najstarszy eksponat wystawy, dotarł listem zwykłym, w kopercie zabezpieczonej kartonikiem chroniącym przed złamaniem. Wczesnym popołudniem otrzymaliśmy telefon z zapytaniem czy jesteśmy zainteresowani taką fotografią, a nazajutrz doręczyciel dostarczył przesyłkę oznaczoną priorytetem. Nie zdawał sobie nawet sprawy jak cenny skarb przenosił tego dnia w swojej wielkiej, czarnej torbie.
Magdalena – Nigdy nie przypuszczałam, że ta fotografia wzbudzi takie zainteresowanie i że kiedykolwiek tyle będzie o niej napisane, że z taką pompą i rozmachem zostanie zapowiedziana wystawa i na dodatek za pomocą mojego rodzinnego zdjęcia. Kiedy powiedziałam mamie, jeszcze przed Targami, że w Głosie Wielkopolskim opublikowano naszą fotografię i do tego, na okładce „Świata Rodzinnego” nie chciała mi uwierzyć. Dopiero kiedy sama zobaczyła. To było spore wzruszenie, oczy nabiegły łzami. Ożyła rodzinna historia. Fotografia przedstawia moich pra, pradziadków. Śmiało określamy, że ślub ten odbył się w 1889 roku. Jeszcze przed wysłaniem fotografii, dla własnego spokoju ducha, wybrałam się do małej wioski pod Mosiną – na stary cmentarz. Tam znajduje się grób prapradziadka. Na tablicy nagrobkowej odczytałam datę jego urodzin, rok 1875. Wszystko pasowało do całości. Z rodzinnych opowieści wiem, że prapradziadkowie wzięli ślub w Ameryce, gdzie wyemigrowali „za chlebem”. Jak w prawdziwej powieści o życiu. Ona była kucharką, On kamerdynerem... Pobrali się za wielką wodą, z jeszcze większej miłości. Potem wrócili do Ojczyzny. Osiedlili się w małej wiosce koło Mosiny
Właśnie Magdalena zainspirowała mocne postanowienie - konieczności doprowadzenia pomysłu do finału i zorganizowania wystawy starej ślubnej fotografii. Mając taki eksponat we własnych zbiorach zmotywowany zostałem do dalszych poszukiwań pamiątek ślubnych. Niczym Kolberger, wędrowałem po mieszkaniach Wielkopolan, którzy zechcieli podzielić się swoimi pamiątkami. Z zaciekawieniem wysłuchiwałem opowieści wydobytych z pamięci okoliczności ślubów utrwalonych w portrecie na pożółkłych już kartonikach.
Wystawa stała się wydarzeniem. Otwarta dla publiczności, trwała zaledwie jeden dzień. Dla tych, którzy brali w niej udział, długo trwać będzie w pamięci. Ludzie mieli okazję powspominać, zakręcić łezką w oku, odświeżyć rodzinne przyjaźnie, odnaleźć przeszłość. Udał się nam wywołać ducha przeszłości, tym razem w ślubnych szatach. I tak się to zaczęło. Wystawa „Wielkopolanie na ślubnym kobiercu” doczekała się kilku realizacji. Mamy ponad 300 eksponatów. Małe oryginały, powiększone do formatu A3 oraz – zupełnie duże 110 mm x 170 mm.
Data dodania: 18 sierpnia 2017
Datowanie przedmiotu:
1899
Stan eksponatu: Nie określono
Michel (nr katalogowy): 0001
Pomóż uzupełnić opis
Zauważyłeś błąd lub wiesz coś więcej na temat tego eksponatu?
Zasugeruj właścicielowi poprawiony opis i Zdobądź punkty dla swojego muzeum!