Pruska bateria.
Historia baterii
W 1786 roku boloński fizyk Luigi Galvani odkrywa, po dotknięciu dwóch różnych metali mięśnie żaby kurczą się. Po udanym eksperymencie stwierdził, że zjawisko to jest spowodowane elektrycznością zwierzęcą. Innymi słowy, w ciele zwierząt miały istnieć ładunki elektryczne. Teza ta okazała się mylna, ale stała się przyczynkiem do kolejnych badań.
Eksperymentem Galvaniego zainspirował się jego rodak - Alessandro Volta, który uznał jednak, że to metale wytwarzają prąd. Wnioskowanie to doprowadziło go do prawidłowego opisania obwodu elektrycznego, a także do stworzenia tzw. Stosu Volty, który możemy nazwać prototypem dobrze znanej nam baterii. Były to ułożone naprzemiennie monety z dwóch różnych metali, np. cyny i miedzi zatopione w roztworze z kwasu siarkowego.
W czasie działalności naukowca do Lombardii, gdzie mieszkał, wkroczyły wojska napoleońskie. Voltą zainteresował się uwielbiający naukę Napoleon, który zafascynował się jego wynalazkiem. Dzięki temu profesor mógł zaprezentować swoje dzieło w 1802 roku na specjalnym pokazie w Paryżu. Został on potem obdarzony licznymi honorami: otrzymał złoty medal za zasługi, została mu nadana Legia Honorowa, stał się również hrabią, a potem senatorem Italii. Do dziś jednostkę napięcia elektrycznego na cześć wielkiego naukowca nazywamy woltem.
Odkrycie Galvaniego było udoskonalane przez kolejnych naukowców. Kolejnego przełomu dokonał francuski chemik Georges Leclanché, który opracował w 1866 roku mokre ogniwo węglowo-cynkowe, będące prototypem popularnych dziś tzw. paluszków. Projekt ten udoskonalił Carl Gassner, któremu udało się wytworzyć suche ogniwo, pozwalające na to, by baterie mogły być produkowane masowo.
Luigi Galvani i Alessandro Volta zapisali się w dziejach – na cześć tego drugiego pierwszą baterię nazywa się ogniwem Volty, a nazwiskiem pierwszego nazwano proces wykorzystujący odkrytą przez niego zasadę. Choć nazwa galwanizacji pochodzi od nazwiska XVIII-wiecznego badacza, okazuje się, że z powodzeniem stosowano ją tysiące lat wcześniej.
Przed drugą wojną światową w pobliżu Bagdadu Wilhelm König odnalazł dziwne naczynie. Było wykonane z gliny, a w środku umieszczono miedziany walec. W wyniku działań wojennych znalezisko zostało zniszczone, ale kolejny, podobny obiekt udało się odkryć w latach 60. Rekonstrukcja urządzenia podsunęła badaczom pomysł, by sprawdzić hipotezę Königa sprzed kilkudziesięciu lat – niemiecki naukowiec stwierdził, że znaleziony sprzęt może być starożytnym ogniwem galwanicznym. Hipoteza okazała się słuszna. Po napełnieniu naczynia kwasem (ocet lub sok z cytryny) bateria zaczęła działać. Po co jednak starożytnym Persom baterie? Okazało się, że używali ich złotnicy, którzy dzięki nim galwanizowali różne ozdoby, pokrywając je bardzo cienką warstwą złota. Co istotne, technologia ta, wynaleziona w starożytności, przetrwała wiele wieków, a złotnicy z tamtego rejonu świata przekazywali z pokolenia na pokolenie informacje, jak w praktyce stosować tę prymitywną baterię. Przez setki lat żadnemu z nich nie przyszło do głowy, by wykorzystać to narzędzie do innego celu niż pozłacanie biżuterii. Przełom nastąpił dopiero wówczas, gdy bateria została wynaleziona na nowo w innym miejscu i czasie.
Źródło: biznes.interia.pl, gadzetomania.pl
Data dodania: 21 listopada 2017
Datowanie przedmiotu:
1915
Stan eksponatu: Dostateczny
Pomóż uzupełnić opis
Zauważyłeś błąd lub wiesz coś więcej na temat tego eksponatu?
Zasugeruj właścicielowi poprawiony opis i Zdobądź punkty dla swojego muzeum!