Brytyjski pistolet maszynowy, skonstruowany na przełomie 1940-41 roku przez Harolda J. Turpina (starszy projektant z Royal Small Arms Factory, Enfield) na podstawie projektu koncepcyjnego majora Reginalda V. Shepherda (inspektor uzbrojenia z Wydziału Projektowania w Ministerstwie Zaopatrzenia).
British Army aż do roku 1939 roku nie kryła pogardy dla pistoletów maszynowych, uważanych przez generalicję za „broń gangsterów”, niegodną brytyjskiego żołnierza. Po wybuchu wojny decydenci wpadli natomiast, jak to często bywa, z jednej skrajności w drugą i zarządzili szczegółowe badania porównawcze większości produkowanych wówczas na świecie peemów, aby wybrać ten najlepszy, jako najbardziej godny żołnierza brytyjskiego…
Za takowy uznano fiński
Suomi Kp/31, ale po wybuchu „wojny zimowej” jego zakup okazał się niemożliwy, gdyż Finowie potrzebowali desperacko każdej sztuki do walki z radzieckim agresorem. Drugi w kolejności, amerykański
Thompson M1928 został zakupiony w liczbie 30 tysięcy sztuk, ale aż jedna trzecia tej partii utonęła w Atlantyku wraz z zatopionym transportowcem.
W tej sytuacji zdecydowano, że najbezpieczniej będzie jednak podjąć produkcję własnej broni tej klasy. Aby nie kłopotać się opłatami licencyjnymi i prawami własności, skopiowano broń wroga, czyli niemiecki MP-28. Jego produkcja, pod oznaczeniem „Lanchester Mk I” ruszyła w 1940, po czym… armia odmówiła jego przyjęcia, jako zbyt skomplikowanego i drogiego (ostatecznie większość wyprodukowanych egzemplarzy trafiła do Royal Navy). Zaś generałowie zasugerowali zaprojektowanie czegoś nowego, jak najprostszego i najtańszego.
Major Shepherd obmyślił zatem wymagania i sposób ich realizacji, a inżynier Turpin zaczął od projektowania nowego mechanizmu spustowego, upraszczając „do bólu” konstrukcję Lanchestera (co zajęło mu ponoć jeden wieczór). Potem doprojektował resztę broni, eliminując wszystko, co mogło być wyeliminowane bez szkody dla jej działania. Zaś major Hearn-Cooper (niesłusznie zapomniany trzeci „ojciec” nowej broni, odpowiedzialny za przygotowanie technologii) opracował proces produkcyjny, w którym prawie wszystkie części były tłoczone z blachy (poza lufą i zamkiem, które wymagały obróbki skrawaniem).
Nowy pistolet maszynowy nazwano "Sten". Powszechnie uważa się, że nazwa ta stanowiła akronim nazwisk projektantów ("S" = Shepherd, "T" = Turpin) i pierwszych liter nazwy wytwórni "EN" = ENfield. Natomiast sam Harold Turpin podawał inne wyjaśnienie dwóch ostatnich liter. Według niego "EN" = ENglish (co moze mieć pewne uzasadnienie, jako, że broń tę produkowano głównie w innych wytwórniach, niż RSAF Enfield).
Produkcję wielkoseryjną pierwszej wersji Stenów (Mk I) uruchomiono w wytwórni Singer Manufacturing Company (produkującej wcześniej maszyny do szycia), gdzie w latach 1941 - 1942 wyprodukowano ponad 300 tysięcy sztuk tej broni. W międzyczasie, już w 1942, uznano, że Sten Mk I jest nadal zbyt pracochłonny w produkcji (składał się z 59 części i wymagał "aż" 12 roboczogodzin na wytworzenie jednego egzemplarza). W rezultacie opracowano uproszczoną wersję, nazwaną Mk II, która stała się najbardziej masowo wytwarzaną w Wielkiej Brytanii, Kanadzie, Indiach i Australii. Co ciekawe, Steny Mk II w wytwórniach broni właściwie nie tyle produkowano, co składano z części dostarczanych przez licznych poddostawców (wśród których były zarówno poważne firmy, jak i przydomowe warsztaciki). Taki tryb "produkcji" powodował, że dwa egzemplarze Stena, nawet mające kolejne numery seryjne w danej partii, potrafiły się między sobą znacznie różnić jakością wykonania - jeden mógł być względnie "dopieszczony", o wypiaskowanych spoinach, a nawet polerowany, a drugi wyglądał jakby wyszedł spod ręki nietrzeźwego wiejskiego kowala.
Łącznie wytworzono nie mniej niż 2 miliony 600 tysięcy Stenów Mk II, w tym parę tysięcy w warunkach okupacyjnych w Europie (zwłaszcza w Polsce i w Danii).
Zastępca Szefa Sztabu Imperialnego, generał Gordon MacReady, po zapoznaniu się ze Stenem, uznał go za "najlepszą brytyjską broń od wielu lat". Żołnierze mieli inne zdanie - Steny Mk II nie cieszyły się u nich dobra opinią. Przede wszystkim uważano je za broń zawodną (najsłynniejszy chyba przypadek zacięcia się Stena przytrafił się sierżantowi Josefowi Gabčíkowi podczas zamachu na Obergruppenführera Reinhardta Heydricha w roku 1942 w Pradze). Miały też opinię broni niebezpiecznej dla użytkownika (Sten Mk II upuszczony kolbą na twarde podłoże potrafił w sposób niekontrolowany odpalić i wystrzelać cały magazynek), a także nieergonomicznej, marnej jakości i o topornym wyglądzie. Obdarzano je wymyślnymi epitetami, jak np. „Stench Gun” („Obśmierdła spluwa”), czy „Plumber’s Nightmare” („Koszmar Hydraulika” – to z powodu „rurowego” wyglądu). Ale, dla odmiany, Niemcy z Afrika Korps uważali Stena za broń dużo lepszą od swoich MP-40 gdyż… nie wymagała smarowania (instrukcja wręcz tego zabraniała), zatem na pustyni nie „lepił się” do niej piasek i brud powodujący zacięcia.
W 1943 w firmie Lines Brothers opracowano wersję Mk III, którą uproszczono jeszcze bardziej, wręcz do granic możliwości (48 części, 5 i pół roboczogodziny). Wyprodukowano blisko 900 tysięcy egzemplarzy tego modelu. Wiosną 1944 pojawił się natomiast
Sten Mk V, zwany „Sten de Luxe”, który stopniowo zastąpił produkowane wcześniej modele.
W kolekcji: Sten Mk II numer seryjny FP34483. Producent: ROF Fazakerley, rok 1944 (lufa z charakterystycznym podtoczeniem, dodatkowy przetyczkowy bezpiecznik na zamku, komora zamkowa i gniazdo magazynka produkcji „Ellis & Co” z Birmingham). Co ciekawe, numer serii (prefiks „FP”) oraz nabita obok literka „S” wskazują, że broń początkowo opuściła wytwórnię w konfiguracji z integralnym tłumikiem dźwięku („Special Purpose Sten”). Egzemplarz używany w British Army (widoczny znak odbioru wojskowego).