Brytyjski ciężki samochód pancerny z okresu "zimnej wojny". Jedna z najbardziej udanych konstrukcji w swojej klasie w drugiej połowie XX wieku.
Pod koniec II wojny światowej, Armia Brytyjska postanowiła zunifikować swój park sprzętu pododdziałów rozpoznawczych (dotąd z konieczności używano całej zbieraniny typów produkcji własnej, kanadyjskiej i amerykańskiej). Przy tej okazji zdecydowano także o wycofaniu „wojennych” modeli, na miejsce których miały zostać wprowadzone zupełnie nowe konstrukcje.
Oficjalną specyfikację dla „Powojennego samochodu pancernego” („Post War Armoured Car”) przedstawiono w styczniu 1946. W październiku 1947 kontrakt na opracowanie prototypu, oznaczonego FV 601, uzyskała firma Alvis z Coventry. Przedsiębiorstwo to było w owym czasie jednym z wiodących brytyjskich producentów samochodów osobowych, a jego kolejne modele słynęły z jakości oraz nowoczesności (warto przypomnieć, że w swoim czasie nawet Rolls-Royce uważał je za najpoważniejszą konkurencję).
Konstruktorzy Alvisa ponownie nie zawiedli. Wyjątkową mobilność nowego pojazdu miało zapewnić specjalnie zaprojektowane sześciokołowe podwozie, cechujące się między innymi nowatorskim zawieszeniem, wykorzystującym zamiast resorów wałki skrętne (co dotychczas stosowano jedynie w czołgach). Podwozie to zapewniało zdolność pokonywania terenu porównywalną z pojazdami gąsienicowymi i umożliwiało jazdę nawet w przypadku utraty dwóch kół (po jednym dowolnym z każdej strony). Uzbrojenie wozu miała stanowić armata 76,2 mm i karabin maszynowy 7,62mm.
Wspomniane podwozie okazało się być tak udane, że wojsko zażyczyło sobie opracowania bazującego na nim transportera opancerzonego i nadało temu projektowi priorytet. W tej sytuacji, Alvis skupił się na projekcie transportera (późniejszego „Saracena”), a dokończenie projektowania samochodu pancernego podzlecono firmie Crossley. Tej ostatniej zajęło to kilka lat, gdyż w międzyczasie wojskowi kilkakrotnie zmieniali wymagania, co powodowało konieczność czasochłonnego wprowadzania zmian w projekcie. Przykładowo - „drobna” zamiana obowiązków dwuosobowej załogi wieży (początkowo dowódca miał być równocześnie celowniczym, a działo miał ładować radiooperator, teraz te role odwrócono) poskutkowała rocznym (!) opóźnieniem - trzeba było kompletnie przeprojektować wnętrze wieży i przestrzeni pod nią, a także inaczej rozmieścić pojemniki na amunicję i zaprojektować dostęp do nich w zupełnie inny sposób niż to wcześniej rozwiązano.
Ostatecznie, po rozmaitych zawirowaniach, pojazd rozpoczęto produkować w roku 1958 (czyli po 12 latach od rozpoczęcia pierwszych prac koncepcyjnych) w macierzystej firmie Alvis. Okazało się, że warto było czekać – wóz okazał się bardzo udany, spełnił z nawiązką wszelkie pokładane w nim nadzieje i przez wiele lat dobrze służył British Army oraz wielu innym wojskom na całym świecie. Nadano mu nazwę „Saladin”, pochodzącą od imienia średniowiecznego muzułmańskiego władcy, wsławionego m. in. pokonaniem europejskiego rycerstwa pod Hattin w 1187 i zdobyciem Jerozolimy. Ciekawe, że te „historyczne zaszłości” jakoś Brytyjczykom zupełnie nie przeszkadzały tak uhonorować dawnego przeciwnika…
Łącznie w ciągu 14 lat wyprodukowano blisko 1 200 „Saladinów”. Od roku 1972 ich miejsce w brytyjskich pododdziałach rozpoznawczych zajęły pojazdy gąsienicowe „Scorpion” (również opracowane i produkowane przez firmę Alvis).
W kolekcji: „Saladin” Mk 2, w konfiguracji „parade order” z roku 1966. Pojazd w kolorze błyszczącej, głębokiej ciemnej zieleni. Malowanie to stosowano w latach 1955 – 1971, a błyszczące powierzchnie miały ułatwiać spłukiwanie opadu promieniotwórczego w warunkach atomowego pola walki. Prezentowany wóz nosi oznakowanie szwadronu „A” pułku The Queen Own’s Hussars. Pułk ten (wówczas „7th Queen Own’s Hussars”) w roku 1944 został przydzielony do II Korpusu Polskiego i w jego składzie uczestniczył w bitwach o Anconę i Linię Gotów. Odznaczył się w nich tak bardzo i zyskał taki szacunek polskich żołnierzy, że gdy powracał pod dowództwo brytyjskie, generał Anders nadał mu prawo posługiwania się godłem Korpusu – warszawską Syrenką. Przyboczni Huzarzy Królowej potraktowali to wyróżnienie bardzo poważnie. Ten dumny pułk, o historii sięgającej XVII wieku, z „kilometrową” listą zasług w niezliczonych bitwach i mogący przebierać w godnych symbolach jak w ulęgałkach, wybrał właśnie „The Mermaid of Warsaw” jaką oznakę, którą jego żołnierze nosili odtąd na rękawach mundurów. Wyższe dowództwo brytyjskie nie zaaprobowało tego, ale też nie ośmieliło się formalnie zabronić, uznając, że pancernym kawalerzystom prędzej czy później znudzi się ta nieregulaminowa symbolika, związana w dodatku z sojusznikiem, o którym najlepiej byłoby szybko zapomnieć. Tak upłynęło pół wieku. Huzarzy ani myśleli pozbywać się Syrenek i w końcu dopięli swego. W roku 1995 (!) przepisy mundurowe oficjalnie usankcjonowały ich noszenie i to od razu w dwóch wersjach: żołnierskiej/podoficerskiej (lewy rękaw munduru, biała na czerwonym tle) i oficerskiej (prawy rękaw munduru, srebrna na czerwonym tle).
Model w skali 1/35, zestaw Dragon. Ostatnie zdjęcie przedstawia zołnierzy pułku w roku 2007
Data dodania: 28 grudnia 2019
Stan eksponatu: Bardzo dobry
Pomóż uzupełnić opis
Zauważyłeś błąd lub wiesz coś więcej na temat tego eksponatu?
Zasugeruj właścicielowi poprawiony opis i Zdobądź punkty dla swojego muzeum!