1 Warszawska Brygada Pancerna im boh. Westerplatte
Wystawa modeli czołgów T-34 różnych typów i wariantów na podstawie dostępnych fotografii. Modele nie są identyczne jak te na zdjęciach z powodu słabej jakości tychże zdjęć, jak również dość ograniczonej możliwości wyboru dostępnych modeli na rynku.
Czołg średni T-34-76 produkcji 1941/1942 w STZ Stalingradzkiej Fabryce Traktorów. Uproszczona wersja spawanej wieży i uproszczone jarzmo armaty. Wóz posiada koła stalowe bez bandarzy gumowych, z wewnętrzną amortyzacją. Prostokątna pokrywa rewizji układu przeniesienia napedu. Wóz lub wozy tego typu zostały dostarczone do 1 bryg.panc. prawdopodobnie z sowieckich zakładów naprawczych, jako uzupełnienie strat po tzw. Bitwie pod Lenino.
Malowanie i oznakowanie czołgu hipotetyczne.
Zestaw Zvezda 3535 1:35.
Czołg średni T-34-76M wersja 1943 z wieżyczką obserwacyjną dowódcy, produkcji fabr. 112 Krassnoje Sormowo. Wóz z 2 pułku, 2 kompani, dowódca chor. Edward Gruszka (ranny 13.08.1944). Wóz spalony w tenże dzień podczas walk pod Studziankami.
Model w oznakowaniu hipotetycznym. Wygląd po stosunkowo świeżym wypaleniu.
Koła typu uproszczonego bez bandaży gumowych, z wewnętrzną amortyzacją.
Pojazdy tego typu brygada otrzymała w ramach uzupełnień po stratach pod Połzuchami.
Zestawy wieża Tamyia, wanna Zvezda.
Czołg średni T-34-85 z armatą S-53, produkcji zakładu 112 w Gorkim. Wóz zastępcy brygady podpułk. Polifarego Miszczuka, w kamuflażu zimowym z oresu walk o przełamanie Wału Pomorskiego. Pojazd posiadał wieżyczkę obserwacyjna dowódcy starego typu oraz z tyłu umieszczone swiece dymne. Został zniczczony w dniu 05.04.1945 pod Oksywiem.
Pojazdy tego typu w ilości 15 sztuk, 1 brygada otrzymała pod koniec 1944r.
2 wozy przydzielono dowódcy i zastepcy dow brygady, reszta zasiliła 1 batalion.
Zestaw Zvezda 3687 1:35.
Czołg średni T-34-85 z armata D5T 1944 fabr. 112 w Gorkim. W czołgi tego typu były dostarczone do 1 bryg.panc. po stratach na przyczółku Magnuszewskim. Po reorganizacji brygady z systemu półkowego na batalionowy, we wrześniu 1944, czołgi przekazano do batalionu szkolnego. Ten egzemplarz jest malowany na okres tuż po wojnie. Model Zviezda. Wieża pojazdu pierwszego wzoru, z przesuniętą do przodu wieżyczką obserwacyjną dowódcy i peryskopem starego typu i tzw. uszami do jej podnoszenia.
Zestaw Zvezda 3687 1:35.
Czołg średni T-34-76M wersja 1943 z wieżyczką obserwacyjną dowódcy, produkcji fabr. 183 Charkowski. 14 czołgów tego typu dostarczono w ramach uzupełnień i reorganizacji brygady w dniu 14 marca 1944r.
Wóz z 2 batalionu, 2 kompani, 2 plutonu, z okresu walk o przełamanie Wału Pomorskiego. Dowódca czołgu sierż. Apolinary Kubisiak. Numery taktyczne malowane w czterech miejscach wg. rozkazu dow. brygady z jesieni 1944. Dodatkowe zbiorniki paliwa i błotniki przednie zdjęte przed akcją. Kanistry na zapasowy olej silnikowy. Lewarek zdobyczny niemiecki. Skrzynki na dodatkowe jednostki ognia. Doposażenie czołgu hipotetyczne.
Pojazd zniszczony podczas zdobywania Mirosławca 10.02.1945.
Zestaw Academy 13505 1:35.
Czołg średni T-34-76M wersja 1943 z wieżyczką oserwacyjną dowódcy, produkcji fabr. 112 Gorkowskie fabr Krassnoje Sormowo . Wóz 2 pułku, 3 kompani czołgów dow. chor. Władysław Krzysztofiak. Oznakowanie czołgu z okresu walk o przyczułek pod Magnuszewem, tzw, Bitwy pod Studziankami.
32 czołgi tego typu dostarczono w dniu 22.10.1943. i przydzielono do 2 pułku czołgów. Po reorganizacji na system batalonowy, ten typ czołgu wystepował we wszystkich batalionach.
Zestaw Zviezda (stara - 3525) 1:35
T-34-76 1942 fabr. 112 Krassnoe Sormowo z 1 batalionu, 2 kompanii, 1 plutonu czołgów.
Najliczniej reprezentowana wersja czołgu tego typu, poczatkowo w pierwszym półku. 7 czołgów tego typu utracono w tzw. Bitwie pod Lenino, a uszkodzonych zostało 9.
Po reorganizacji brygady na system batalionowy ocalałe czołgi tego typu poprzydzielano do wszystkich trzech batalionów.
Wóz z okresu walk o Wał Pomorski. Spalony został pod Żabinem 01.03.1945r.
Zestaw Tamyia 35049 1:35
Czołg średni T-34-76 wersja z 1942 roku wyprodukowany w fabryce nr. 112 Krassnoje Sormowo. Wersja czołgu z dodatkowym grubym na 15 mm pancerzem przednim. Pojazd z jarzmem karabinu maszynowego starego typu bez wypukłej osłony.
Kilka czołgów tego typu dostarczono do 1 pułku czołgów w dniu 08.07.1943r.
Zdjęcie oryginału z defilady po przysiędze w Sielcach 14.07.1943.
Zestaw Tamyia 35049 1:35 .
Czołg średni T-34-76M produkcji zakładu 112 Krassnoje Sormowo w Gorkim. Czołg dostarczony w marcu 1944, ramach reorganizacji brygady i uzupełnień po stratach z jesiennych walk pod Trygubowa i Połzuchami. Czołg z walcowatymi dodatkowymi zbiornikami paliwa.
Jako ciekawostka ten model ma zamocowane kłody drewniane, które służyły do wyprowadzania pojazdu z terenów grząskich. Kłodę wsuwało się między ostatnie koło jezdne, a koło napędowe, ruszano do tyłu i po minieciu pięciu kół kłodę wyciagano, po czym operację powtarzano aż wóz wyjechał z bagienka. Kanistry widoczne na modelu, służyły do przewozu oleju silnikowego, który był spalany w ilościach hurtowych.
Czołg nr ser. 0311224 dowódcy brygady pułk. (gen.bryg.) Jana Mierzycana z okresu czerwiec - wrzesień 1944. W listopadzie czołg został przekazany do do któregoś z batalionów.
Czołg średni T-34-34 produkcji UZTM Uralmasz im Sorgo Ordzonikidze w Swierdłowsku. Charakteryzował się wytłoczoną wieżą z jednego kawałka blachy pancernej grubości 45mm.
Nie znalazłem potwierdzonych informacji, czy 1 Brygada posiadała takie czołgi w czasie trwania wojny. Powszechnie znane jest jedno zdjęcie z przysięgi Drugiego pułku, na którym wieża wygląda na wytłaczaną.
Model zrobiony przeze mnie jest w malowaniu i oznakowaniu powojennym, z wymienionymi kołami odlewanymi nowego typu oraz okragłymi dodatkowymi zbiornikami paliwa.
Czołg średni T-34/85 z armatą ZIS-S-53 prawdopodobnie z fabryki nr.183 w Niżnim Tagile. Wóz późniejszej serii, z powiększoną wieżyczką obserwacyjna dowódcy, półkolistą klapą wyłazu i kanciastymi przednimi błotnikami. Koła nowego typu, odlewane z bandażami gumowymi, walcowate dodatkowe zbiorniki paliwa. Czołg tego typu został dostarczony 1 Brygadzie Pancernej w dniu 10 marca z sowieckiego 2 pułku zapasowego i został przydzielony wraz z załogą z tegoż pułku do 2 batalionu, 3 plutonu w miejsce wozu zniszczonego w bitwie o przełamanie Wału Pomorskiego. Nadmienię, że 2 batalion w tej bitwie stracił 20 czołgów z 21 posiadanych, z czego 16 uznano jako straty bezpowrotne. Pojazd przeze mnie wykonany jest w malowaniu z okresu walko Gdynię Z usuniętym już kamuflażem zimowym. Ma jeszcze nie zdjęte przednie błotniki i dodatkowe zbiorniki paliwa, które to zdejmowano przed wyruszeniem wozu do akcji. Szczególnie zbiorniki zdejmowano po doświadczeniach z walk na Przyczółku Magnuszewskim, gdzie trafienie pociskiem zapalającym w niczym nie zabezpieczony zbiornik mogło skutkować zapaleniem się przedziału silnikowego (swoisty koktajl Mołotowa). Wóz przetrwał wojnę.
Zestaw Tamiya 35138
T-34/76 obr. 1942 fabr.112 Krassnoje Sormowo z dopancerzoną przednią płytą przedziału bojowego.Kilka czołgów tego wariantu 1 Pułk Czołgów wraz z wozami bez dodatkowego pancerza w dniu 08.07.1943r. Mnie osobiście znane są trzy zdjęcia dopancerzonych trzydziestek czwórek, dwa z lipcowej defilady, jedno zimowe z czasu pobytu Brygady na Smoleńszczyźnie. Prezentowany model przedstawia pojazd z okresu szkolenia przed bitwą pod Lenino. Posiada w odróżnieniu od poprzedniego kulista osłonę przedniego km Orzeł naniesiony tylko z prawej strony wieży, brak numerów taktycznych. Nie wiadomo, czy takiego pojazdu nie stracono w dniu 13.10.1943, podczas nieudanego ataku 3 kompani po Połzuchami, gdy pięć czołgów bez wsparcia piechoty szarżowało na pozycje niemiecki. Czołgi zniknęły za wzniesieniem i wszelki słuch po nich zaginął. Tajemnicą pozostało, czy zostały zniszczone, a załogi wybite, czy otoczone poddały się wrogowi i dostały się do niewoli.
Dowódca pułku niejaki ppułk. A. Wojnowski w tym czasie leżał kompletnie pijany w jakiejś stodole, po czym po zdegradowaniu udał się do szpitala i po nim też słuch zaginął. Tak ogólnie udział Pułku w bitwie nad Miereją to jedna wielka porażka, ale to już całkiem inna historia.
Zdjęcie oryginału z defilady po przysiędze w Sielcach 14.07.1943.
Pokrywa wyłazu wieży zrobiona samodzielnie.
Zestaw Tamyia 35049 1:35 .
Zdjęcia i informacje z książki Kamila Anduły 1. Warszawska Brygada Pancerna im. Bohaterów Westerplatte
T-34/76 obr.1943 fabr. Nr 112 w Krassnoje Sormowo.
T-34/76 obr. 1943 wyprodukowany przez fabr. Nr 112 w Krassnoje Sormowo. Wóz z wieżą odlewaną, sześciokątną, bez wieżyczki obserwacyjnej dowódcy i jednym peryskopem. Osłona oporopowrotnika typowa dla armaty F-34, z tępym zakończeniem. Wanna nowego typu z okrągłą rewizją przedziału przekładni i kulista osłona przedniego KM. Pojazdy tego typu Niemcy nazywali Mickey Mouse, bo otwarte włazy wieży jakoś im się kojarzyły z tym myszakiem. Koła nośne typowe dla tego typu wozów: dwa skrajne z bandażami gumowymi, trzy stalowe z wewnętrzną amortyzacją
Czołg tego typu, został prawdopodobnie dostarczony do drugiego pułku 22 października 1944.
Według relacji część dostarczonych wozów nie posiadała wieżyczek obserwacyjnych.
Czołg mógł być utracony w bitwie o Wał Pomorski 10 lutego 1944 na przedpolach Mirosławca, w czasie na nierozpoznane pozycje niemieckie. Tym razem tak jak pod Studziankami, batalion pozbawiony wsparcia piechoty i artylerii nacierał wzdłuż drogi i podobnie czołgi zostały kolejno trafiane z zamaskowanych stanowisk przeciwpancernych. Po zjechaniu z drogi na podmokły, torfiasty teren i rozwinięciu szyku do natarcia, los pojazdów został przesądzony: 11 czołgów zostało wyeliminowanych z walki. Historia lubi się powtarzać. I nie był to ostatni raz w tej bitwie.
Czołg w malowaniu z okresu sprzed nadania numerów taktycznych.
Numer prezentowanego modelu jest hipotetyczny.
Zestaw Tamiya 35059
T-34/76 obr. 1942 wyprodukowany przez fabr. Nr 183 w Niżnim Tagile. Wóz z uproszczoną wieżą stalingradzką z płyt walcowanych, pozbawioną zdejmowanej tylnej płyty, służącej do wyjmowania zdemontowanej armaty. Osłona oporopowrotnika typowa dla armaty F-34, z tępym zakończeniem. Wanna nowego typu z okrągłą rewizją przedziału przekładni i kulistą osłoną przedniego KM. Za przednim kołem nośnym włożona drewniana belka, służąca do samowydobycia pojazdu z terenu grząskiego.
Czołg tego typu, został prawdopodobnie dostarczony do brygady w marcu 1944 z radzieckich zakładów naprawczych, jako uzupełnienia sprzętu po Bitwie nad Miereją i możliwe, że został przydzielony do 3 kompani, 1 Pułku Pancernego, 1 Brygady Pancernej. Nie znalazłem zdjęcia takiego pojazdu z okresu po bitwie pod Studziankami, więc możliwe, że właśnie tam został utracony.
W dniu 10 sierpnia dopiero co przeprawioną 3 kompanię, dowodzoną przez por. Rościsława Tarajmowicza, a składającą się z 6-ciu wozów, dowództwo sowieckie postanowiło rzucić do kontrataku na zdobyte przez Niemców pozycje, w rejonie cegielni, we wsi Studzianki. Przełamanie to mogło doprowadzić do zrolowania całej obrony w tym rejonie i co za tym idzie stworzyć zagrożenie dla całego przyczółka. Polskie czołgi ruszyły do akcji, bez rozpoznania stanowisk, nieprzyjaciela i bez praktycznie żadnego wsparcia piechoty, nie mówiąc o artylerii. W ciągu 30 minut wszystkie czołgi po kolei zostały trafione i zniszczone (nr. taktyczne 130, 131, 133, 134, 135 i 136) przez działa pancerne Jagdpanzer IV (w meldunkach podano , że Ferdynandy, ale Spadochronowo-Pancerna Dywizja HG nie miała takiego sprzętu). Właściwie cała 3 kompania przestała mieć jakąkolwiek wartość bojową, jeśli liczyć czołgi uszkodzone w czasie przeprawy przez Wisłę. Później dopiero cztery pozostałe wozy kompani, po wykaraskaniu się z błota i szybkich naprawach wzięły udział w odparciu kontrataku z kierunku cegielni, dzięki czemu obrona przyczółka na tym odcinku została zachowana. Szarża 3 kompani przeszła do historii jako działanie kompletnie pozbawione sensu. Gdyby wysłano jakikolwiek patrol, uniknięto by niepotrzebnych strat, co dobitnie wykazała sytuacja późniejsza, gdy zamaskowane i okopane czołgi skutecznie odparły pancerny atak. Musze zaznaczyć jednak, czołgiści doskonale zdawali sobie sprawę, że dowództwo sowieckie wysyła ich na misję właściwie samobójczą, szczególnie, że już kiedyś pod Trygubową pół tejże kompani stracono w podobny sposób.
Czołg w malowaniu z tego okresu.
Numer i sposób malowania prezentowanego modelu jest hipotetyczny.
Zdjęcie z ksiażki K.Anduły 1Warszawska Brygada Pancerna...
Zestawy Zvezda wanna 3689, wieża 3535. 1:35
Działo pancerne SU-85 produkcji fabryki UZTM Uralmaszzawod im Sorgo Ordżonikidze w Swierdłowsku. 12 dział tego typu dostarczono do Dywizjonu Artylerii Pancernej 1 Brygady Pancernej im Bohaterów Westerplatte w dniu 11.03.1944r. Dywizjon otrzymał oficjalną nazwę Samodzielny Dywizjon Artylerii Samobieżnej, bo… źle przetłumaczono nazwę „samochodnaja ustanowka”. 8 kwietnia 1944r rozkazem gen. Berlinga utworzono 13 Samodzielny Pułk Artylerii Pancernej i 15.04.1944 przybyło kolejnych 9 dział SU-85. Załogi mimo, że była to jednostka stricto polska, stanowili w 100% Sowieci różnych nacji, dopiero w następnym okresie zastępowano ich żołnierzami narodowości polskiej (zwykle ładowniczy).
Pojazd z numerem 324 należał do drugiej baterii nosił numer fabryczny 402221, przeszedł szlak bojowy od Smoleńszczyzny do Łaby. Dowódcą był oficer sowiecki ppor. G.Demidow. 14 września 1944 brał udział w walkach o Pragę i póżniej oczyszczania Bydgoszczy z resztek oddziałów niemieckich. 10 lutego 1945 pojazd został uszkodzony podczas ataku na Mirosławiec, gdzie ranny został dowódca. Po naprawie i przydzieleniu nowego dowódcy ppor. Mieczysława Deca, w dniu 3 marca wóz wziął udział w nocnym natarciu na stację kolejową w Wierzchowie, gdzie został poważnie uszkodzony. Dział pancernych z braku odpowiedniej ilości czołgów, które zresztą w dużych ilościach wytracono w dniach poprzednich, użyto do bezpośredniego wsparcia piechoty, załadowano na nie desant i Hurra do przodu. Wierzchowo w końcu zdobyto, ale straty w ludziach i sprzęcie były bardzo duże. Znów użycie niezgodne z przeznaczeniem, brak odpowiedniego współdziałania piechoty i wsparcia ogniem artylerii, przełożyło się na wytracenie cennego sprzętu. Pojazd jednak wyremontowano i wziął udział w operacji berlińskiej i dojechał do Łaby.
Dokładnie to oryginalne działo, możemy dzisiaj oglądać w Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie. Widnieją na nim nawet zaspawane ślady po trafieniach.
Model przestawia malowanie i stan przed atakiem na Wierzchowo – Borujsko.
Zestaw Tamiya 35072 1:35
Informacje zaczerpnąłem z książek K.Anduły 1 Warszawska Brygada Pancerna, Z.Flisowskiego Pomorze - Reportaż z pola walki oraz J.Magnuskiego Wozy Bojowe LWP.
Czołg średni T-34-76 obr. 1941 … ale czy na pewno.?
Model najciekawszego zachowanego w Polsce czołgu T-34, stojący w Gdańsku na Alei Zwycięstwa jako pomnik.
Wg. Oficjalnej wersji należał do 1 Warszawskiej Brygady Pancernej im. Bohaterów Westerplatte, nosił numer 121, był dowodzony przez por. Juliana Miazgę, walczył pod Studziankami, na Wale Pomorskim, został uszkodzony w Wejherowie na rynku, wjechał jako pierwszy na skwer Kościuszki w Gdyni. Uszkodzony podczas walk o Oksywie i w dniu 06.04.1946 roku prowadzony przez rzeczonego porucznika, wjechał radośnie na postument pomnika we Wrzeszczu, ku wiecznej chwale polskiego ludowego oręża. Przy okazji usunięto stojącego tam od 1945r M4 Shermana z Land Leasu, używanego prze Sowietów, ale rok po wojnie zupełnie już niepasującego do socjalistycznej rzeczywistości.
Sam Miazga okrzyczany bohaterem, początki w Brygadzie miał nieszczególne. Wiosną 1944 dostał naganę za pijaństwo i nie dowodził czołgiem podczas bitwy o przyczółek, mimo , że miał stopień chorążego. Według oryginalnych dokumentów brygady, było to i tak w sumie drobne wykroczenie, ukarane tylko naganą. Później jednak otrzymał dowodzenie 1 plutonu, 1 kompani, 1 batalionu czołgów i wykazał się odwagą, prowadząc natarcie plutonu w okolicach Redłowa. Został ciężko ranny, gdy w ferworze walki wychylił się z wozu, by rozejrzeć się i zorientować w sytuacji. Oberwał od snajpera. Na usprawiedliwienie należy zaznaczyć, że ta wersja teciaka miała bardzo słabą możliwość obserwacji pola walki przez dowódcę czołgu, który był nota bene również celowniczym. Dwa wizjery boczne (dla dowódcy tylko jeden- lewy), celownik do przodu i niestety brak w tym egzemplarzu peryskopu odwracalnego Gundlacha. Dowództwo czołgu przejął niedoświadczony, tuż po szkole oficer (opis wg Flisowskiego).
A teraz poważnie. Teoretycznie ten model czołgu nie figuruje podobno w spisach wozów bojowych 1 Brygady Pancernej, choć w marcu 1944 roku Brygada otrzymała 5 czołgów t-34/76 z wieżą walcowaną wcześniejszej wersji (dwa już umieściłem w moim muzeum). Były to czołgi przekazane z sowieckich warsztatów naprawczych, więc teoretycznie jednym z nich mógł być nasz gdański bohater. Sam Magnuski twierdzi, że on jest nie nasz, obcy jakiś.
Sam kadłub tego czołgu nosi cechy produkcji z 1941 roku, mimo naspawanych różnych dodatkowych uchwytów, usuniętych tych które były poprzednio (np. na boczne dodatkowe zbiorniki paliwa). Płyta przednia łączona nitami , czyli 1941r, ale przecież część kadłubów niezmontowanych czołgów wywieziono do ewakuowanych zakładów i tam montowano od początku 1942r z tego co im dostarczono z różnych fabryk. Zmodyfikowany jest też przedni właz kierowcy, który był, lub miał być pierwotnie starego typu, z jednym wizjerem do przodu i dwoma bocznymi, co widać zresztą po resztkach zachowanej części nad obecnym włazem. Nietypowy jest też fakt istnienia dwóch osłon kabli do przednich reflektorów, gdy tymczasem reflektor zamocowano tylko jeden po lewej stronie. Jarzmo przedniego km nowego typu (na pewno zmodyfikowane). Tylna płyta przedziału sprzęgieł ma obłe krawędzie, prostokątną rewizję i nietypowe haki holownicze. Wieża spawana z płyt walcowanych, starego typu z odkręcaną ścianą tylną, która służyła do demontażu armaty. Armata już F-34 - 76,2 mm i typowa dla niej oslona oporopowrotnika.
Trudno określić miejsce w którym ten pojazd został zmontowany, bo jeżeli była to jesień-zima 1941, to nie pasuje właz kierowcy, ale mógł być przecież wymieniony w warsztacie naprawczym. Koła oczywiście są na tyle wymienne, że o niczym nie świadczą, czyli generalnie ki…diabeł.
Malowanie hipotetyczne z okresu walk o Pomorze.
Zdjęcie archiwalne z książki Magnuskiego i przedstawia na pewno czołg z Gdańska, z okresu zanim go wstawiono na pomnik. Trochę musiał jeszcze później pojeździć, bo jak widać większość kół mu wymieniono.
Zestaw Dragon 6092 – kadłub i wieża, inne elementy od różnych zestawów modeli. Skala 1:35
Działo pancerne SU-85M produkcji fabryki UZTM Uralmaszzawod im Sorgo Ordżonikidze w Swierdłowsku. Znane są tylko zdjęcia jednego takiego działa, należącego podobno do dowódcy 13 Samodzielnego Pułku Artylerii Pancernej, ppułk. Michała (Michaiła) Curoczkina, które zostały zrobione podczas defilady na Warszawskiej Pradze w listopadzie 1944 roku. Nie wiemy dokładnie, ile pojazdów tego typu było na wyposażeniu pułku, oprócz wozu uwidocznionego na tych zdjęciach, szczególnie gdy nie ma on ani naniesionych, widocznych numerów taktycznych, ani nawet orła.
Działo dowódcy pułku powinno nosić numer taktyczny 300, ale nie spotkałem się z jakakolwiek wzmianką o udziale tego wozu w konkretnych walkach, co może sugerować, iż było one w odwodzie lub służyło do ochrony sztabu macierzystego pułku.
Jak już wspomniałem przy opisie innego modelu z tej jednostki bojowej, pułk od jesieni 1944 roku, aż do końca wojny był intensywnie wykorzystywany bojowo, poprzez walki o warszawską Pragę, Bydgoszcz, Wał Pomorski i Pomorze Zachodnie. Działania te kosztowały pułk stratę 17 pojazdów, z których tylko około połowy zdołano wyremontować i przywrócić do jako takiej sprawności, przed czekającą operacją na kierunku berlińskim. Ciekawostką jest fakt, iż jedno działo utracono w rejonie Dziwnówka od pocisku wystrzelonego z niemieckiego torpedowca. Tak wielkie straty jednostka zawdzięczała nie tylko intensywnemu wykorzystywaniu jej na gorących odcinkach walk, ale też z powodu niewłaściwego wykorzystywania tego typu sprzętu bojowego, do bezpośredniego wsparcia piechoty w natarciu po utracie czołgów. SU-85 nie były wyposażone w karabiny maszynowe do obrony przed piechotą przeciwnika, a szczeliny w kadłubie, przez które można było strzelać z broni krótkiej czy peemów, nie sprawdzały się w praktyce. Te same problemy mieli zresztą Niemcy ze swoimi Stugami, Hetzerami, czy Jagdpancerami (choć na niektórych z nich można było montować KM-y na dachach), ale to nie usprawiedliwia dowódców naszej jednostki za ich decyzje.
SU-85M, było właściwie takim samym pojazdem jak SU-100 i różniło się tylko rodzajem zamontowanego działa D5S kalibru 85mm, które umieszczono w kadłubie SU-100 z powodu braku armat D10 kalibru 100mm, bo tych drugich w pewnym momencie zabrakło, a był pewien zapas dział 85-cio milimetrowych, które wykorzystano.
Pojazd tego typu możemy dziś oglądać Muzeum Broni Pancernej w Poznaniu.
Zestaw Zvezda 3688 (SU-100, w którym zmodyfikowałem jarzmo działa) 1:35
Czołg średni T-34/85, wersja z 1944 roku, wyprodukowany prawdopodobnie w fabryce w Niżnim Tagile.
7 marca brygada została wydzielona ze składu 1 Armii WP i przydzielona do 1 Armii Pancernej Gwardii gen.płk. Michaiła Katukowa, wchodzącej w skład 3 Frontu Białoruskiego marsz. Rokossowskiego z zadaniem uderzenia i zdobycia portów w Gdyni i Gdańsku. Po bitwie o Wał Pomorski w 1 Brygadzie Pancerne z 65 etatowych czołgów, w służbie sprawnych pozostało raptem 11 wozów, czyli pół batalionu, a 2 batalion praktycznie przestał istnieć. Z taką „siłą” jednostka podjęła marsz w stroną Wejherowa, gdzie z powodu zużycia i innych usterek wypadło z szeregu znów kilka wozów. D-ca brygady płk. Malutin podjął decyzją o przekazaniu wszystkich czołgów z 1 bataliony do 3-go, a 2 batalion miał zostać odtworzony z nowo przydzielonych czołgów T-34/85, które w ilości 15 sztuk właśnie były w drodze jako uzupełnienie. Czołgi początkowo nie miały żadnych znaków taktycznych, ani nie naniesiono na nie godła w postaci orła. Część z nich „wykruszyła” się w czasie walk o Gdynię, po zdobyciu której ocalałe załogi myślały już o zakończeniu szlaku bojowego. Niestety dla brygady dostała ona rozkaz wsparcia oddziałów sowieckich, biorących udział w szturmie Oksywia. Na czołgi drugiego batalionu naniesiono wtedy numery taktyczne, malowane ręcznie bez użycia szablonów, orłów na wieżach jednak wtedy nie namalowano. Cała brygada (wtedy dwubatalionowa) posiadała przed walkami o Oksywie 16 sprawnych czołgów. W ostatnim szturmie udział wzięły 4 ocalałe pojazdy 214, 217, 220 oraz jeden bez numerów. Na plaże po zakończeniu walk zjechały 3 ostanie. Wzięły one udział w symbolicznych zaślubinach z morzem.
Prezentowany czołg o numerze taktycznym 214, przynależał do 1kompani, 2 batalionu czołgów, dowodzonego przez por. Fiodora Awchaczowa (oczywiście Rosjanina). Pomalowałem go na moment zdobycia Oksywia i rajdu po plaży, gdy jeszcze nie wyczyszczono go przed zaślubinami z morzem. Wóz pozbawiony jest błotników (widać żołnierza stojącego bezpośrednio na gąsienicy), osłony górnej przedziału przeniesienia napędu, jak również zapasowych gąsienic. Czołg teoretycznie był nowy, jednak po intensywnych walkach, wielokrotnych naprawach, stan jego wizualnie był jak widać. Osobiście znalazłem 3 zdjęcia tego właśnie pojazdu. Pierwsze najbardziej znane z tzw. zaślubin z morzem
Zestaw Revel 03319 (ramki firmy ICM) 1:35
Sowieckie władze wojskowe pozwoliły latem 1943r na utworzenie polskiej brygady pancernej, składającej się z dwóch pułków czołgów. W tym czasie żaden etat sowieckich brygad pancernych nie przewidywał już organizacji tychże na bazie pułków pancernych, jednak polska brygada powstała poprzez dodanie drugiego pułku, do jednego już w pełni sformowanego. Oprócz czołgów, w które brygadę wyposażono faktycznie w ilościach zgodnych z pełnymi etatami, resztę wyposażenia tj. w sprzęt transportowy, pomocniczy, broń przeciwlotniczą dostarczono w ilościach mniejszych, niż przewidywały etaty. W szczególności dotyczyło to sprzętu warsztatowego do naprawy czołgów na polu walki, a pojazdów ewakuacyjnych, ani ciągników gąsienicowych nie dostarczono początkowo wcale, mimo, że etatowo powinna posiadać po 2 w każdym pułku. Według spisu inwentarza, w przededniu bitwy na przyczółku Warecko – Magnuszewskim w pierwszym pułku ciągników typu Staliniec było 0, w drugim były dwa. Praktyka pokazała, że jeden ciągnik nie jest w stanie wyciągnąć z bagienka czołgu T-34, dwa niekoniecznie i dopiero zaprzężone bojowe T-34 (często w parach) dają jakoś od biedy radę. Ciągniki Staliniec nie posiadały żadnego opancerzenia i ewakuacja uszkodzonych czołgów z pola bitwy pod ogniem, była delikatnie mówiąc często samobójstwem. Niemcy dość wcześnie zaczęli tworzyć na bazie posiadanych wozów Bergpanzery, przeznaczone do akcji pod ostrzałem, w RKKA wykorzystywano do tego typu działań wciąż ciągników gąsienicowych typu Staliniec i Woroszyłowiec. W poszczególnych jednostkach zaczęto jednak używać czołgów pozbawionych uzbrojenia, które uprzednio uległy uszkodzeniom tak poważnym, że ich doprowadzenie do sprawności bojowej było nieopłacalne. Tak według relacji było też w polskiej 1 Brygadzie Pancernej, po operacji pomorskiej, po zakończeniu której jakieś wozy podobno przebudowano na wozy ewakuacyjne.
Pojazdy ewakuacyjne z prawdziwego zdarzenia, zaczęto produkować w ZSRR i armiach od nich zależnych dopiero po wojnie.
Improwizowany wóz ewakuacyjny na podwoziu czołgu T-34, wykonany przeze mnie jako model, nie przedstawia konkretnego pojazdu znanego z opisów w materiałach archiwalnych brygady, a jest wytworem mojej wyobraźni, pobudzonej kilkoma fotkami znalezionymi w necie.
Został mi kadłub od starej, byle jakiej Zvezdy i dużo różności od innych teciaków, stąd pomysł na wykorzystanie ich do hybrydy.
Zestaw Zvezda 3535 (kadłub), reszta to wykorzystany złom modelarski z wielu różnych zestawów.
Czas na przedstawienie najczęściej w czasie WW II fotografowanego czołgu, będącego na stanie armii polskiej na wschodzie. Czołg średni T-34/85, wersja późniejsza z 1944 roku, wyprodukowany prawdopodobnie w okresie wiosna-lato w fabryce nr 112 w Gorkim.
Po Bitwie na przyczółku Warecko-Magnuszewskim stan 1 Brygady Pancernej pomniejszył się o 14 czołgów T-34/76 straconych bezpowrotnie (spalonych, lub rozerwanych wybuchem). Kilkanaście było remontowanych, z których kilka mimo przywrócenia zdolności bojowych i tak było już w kiepskim stanie technicznym. W tej sytuacji postanowiono o reorganizacji brygady z systemu pułkowego, który już nie funkcjonował w RKKA, do systemu batalionowego, obowiązującego w całej armii sowieckiej. Dlatego od 31 sierpnia 1944 do 10 września trwał proces przeformowywania brygady i w związku z tym formalnie zmniejszono stan czołgów z 71 do 65, z tego 2 wozy do dyspozycji dowództwa brygady. W wyniku poniesionych uprzednio strat wciąż brakowało pojazdów pancernych do zapewnienia pełnego stanu etatowego. 1 października dostarczono 20 nowych czołgów T-34/85 i po korektach 15 z nich zostało w brygadzie 5 oddano do batalionu szkolnego. Jeden z nich przydzielono bezpośrednio dowódcy brygady i oznaczono go numerem taktycznym 1000. Był to w brygadzie drugi wóz noszący taki numer, ten pierwszy przydzielono do jednego z batalionów (prawdopodobnie trzeciego). Dowódca brygady płk. Jan Malutin raczej rzadko jeździł na tym czołgu, ponieważ do dyspozycji miał samochód pancerny BA-64, który miał wystarczającą ochronę przed bronią małokalibrową i odłamkami podczas przemieszczania się po bezpośrednim zapleczu dowodzonych jednostek. Czołgi nr 1000 i 1001 przeważnie bezpośrednio ochraniały siedziby sztabu brygady, czy to podczas zimowych walk na kierunku warszawskim i bydgoskim, czy wreszcie w czasie zmagań na Wale Pomorskim. Przeszedł cały szlak bojowy brygady roku 1945-ego. Nie znalazłem informacji w jakim stopniu był zaangażowany w walki na Pomorzu i czy w ogóle używano do bezpośredniego wsparcia walczących oddziałów. Brał za to udział w propagandowo politycznej akcji w „wyzwolenia” Gdańska, jako jeden z trzech T-34/85 przydzielonych do specjalnie utworzonej tzw. „grupy wydzielonej”. Kolumna trzech czołgów w asyście kilku samochodów przemieściła się główna arteria trójmiejska z Gdyni, przez Sopot, Oliwę i Wrzeszcz do centrum Gdańska, mając „poświadczyć w boju historyczną przynależność Gdańska do Polski”. Kolumna nie niepokojona przez już wypartych Niemców, dotarła do płonącego miasta, po czym na Długim Targu urządzono wiec propagandowo-agitacyjny i oczywiście w związku z tym porobiono stosowne fotki i filmy. Po powrocie z Gdańska obydwa czołgi dowództwa użyto w boju o zdobycie Kępy Oksywskiej. Był to wynik utraty właściwie prawie wszystkich wozów brygady, używanych na zasadzie rozpoznania bojem. Wynik musiał być oczywisty. W dniu 2 kwietnia oba zostały spalone od bezpośrednich trafień z dobrze zamaskowanych stanowisk dział ppanc. Wykorzystanie czołgów w szarży na otwartej przestrzeni, bez jednoczesnego pokrycia ogniem artylerii przednich pozycji obronnych, nie mogło się zakończyć inaczej. Sowieci mieli do dyspozycji zarówno artylerię rakietową, jak i haubice, w tym samobieżne (ISU-152), w dodatku wróg zajmował obszar kilkunastu kilometrów kwadratowych. Ale był to typowy sposób prowadzenia wojny przez Armię Czerwoną z nieliczeniem się ze stratami (нас очень много).
Oksywie zostało zdobyte dwa dni później, po wycofaniu się resztek oddziałów niemieckich na Półwysep Helski.
Prezentowany model przedstawia wóz w malowaniu zimowym, z przytwierdzonymi specjalnymi nakładkami antypoślizgowymi (jakby czołgowe raki), z okresu walk o Wał Pomorski.
Zestaw Zvezdal 3687 1:35
T-34/76 obr. 1943 wyprodukowany przez fabr. Nr 112
T-34/76 obr. 1943 wyprodukowany przez fabr. Nr 112 w Krassnoje Sormowo. Wóz z wieżą odlewaną, sześciokątną, z wieżyczką obserwacyjna dowódcy i dwoma peryskopami.
1 Warszawska Brygada imienia Bohaterów Westerplatte zakończyła swój szlak bojowy po zdobyciu Oksywia. Były co prawda plany użycia brygady do wspierania oddziałów 1 Armii Wojska Polskiego w operacji berlińskiej, lecz ze względu na brak podstawowego sprzętu bojowego, czyli po prostu czołgów, postanowiono pozostawić jednostkę na wybrzeżu w charakterze obrony przeciwdesantowej. Przypomnę, że ostatni atak na Kępę Oksywską przeprowadziły cztery ostatnie wozy, z których ocalały 3 T-34/85. Tu chcę dodać, że w naszym kultowym serialu, którego pierwsza seria kończyła się właśnie w Oksywiu, a pułkownik autor nawet specjalnie nie odszedł od historii. Sprytnie pominął wątek walk w lutym Na Wale Pomorskim, gdzie z 65 wozów pozostało sprawnych 11, ale ok. „Ryszawy” oberwał pod Janowem, co znów mogło się wydarzyć i naprawiony wóz mógł wziąć udział w ostatnim szturmie. Nawet obsadzenie „Fortu Olgierd” mogło mieć teoretycznie miejsce, jednak dalej, to już czysta fikcja. Dodam tylko, że nie mogło już być wtedy czołgu z numerem taktycznym 102, czyli z plutonu zwiadu, ponieważ ten pluton został rozwiązany z chwilą przekształcenia brygady z systemu pułkowego, na batalionowy.
Skąd zatem na zdjęciu znajduje się czołg, niewątpliwie z pierwszej polskiej brygady w malowaniu ze znakami szybkiej identyfikacji, stosowanymi w operacji berlińskiej. Mało tego, nie dość że to wersja t-34/76, to w dodatku z drugiego batalionu, który stracił praktycznie wszystkie czołgi podczas pierwszej fazy Operacji Pomorskiej, na pozycji ryglowej Pommernstellung. Wóz nr 212 będący na stanie 1 plutonu, 2 batalionu, został teoretycznie spalony w dniu 19.02.1945r. pod Wierzchowem. Okazuje się jednak, że część czołgów została wyremontowana i wóz o numerze 212 był już na stanie brygady w dniu 19 kwietnia 1945r, a nawet wziął udział w jakim patrolu bojowym. W końcowej fazie bitwy o Berlin 4 Pułk Czołgów Ciężkich przystępując do ostatnich działań został uzupełniony o … 4 średnie czołgi z 1 brygady pancernej. Jednym z nich musiał być stary teciak z numerem 212, którego widzimy na zdjęciu. Ciekawe są dwa koła starego typu bez bandaży, czyli nie wymienione po uprzednim spaleniu wozu w lutym. Widać też polskich żołnierzy, którzy jak wnioskuję obserwują, czy maszyna poradzi sobie z przeprawą po zawalonym mostku nad Kanełam Hohenzollernów. Nie znam dalszych losów tego konkretnego pojazdu, może któryś z kolegów wie coś więcej na jego temat. Powrócę znów do „kultowego” serialu i domniemywam, że Przymanowskiego chyba właśnie ten epizod natchnął, by „Rudego” wysłać do Berlina. Musiał go znać, bo był propagandzistą brygady.
Model przedstawia czołg po naprawie, z już wymienionymi kołami. Dziury po pociskach zakryte jakąś blachą, dwie wyżłobiny z przodu pancerza po rykoszetach. Niemcy na samej końcówce używali wszystkiego co było w magazynach, nawet stare wysłużone i nieskuteczne armaty ppanc. przeróżnych proweniencji. Czołg mocno zużyty po dwóch frontowych jesieniach i zimach, na pewno kilka razy trafiany, a raz spalony. Polskie KTZ-y naprawcze siłą rzeczy musiały przywracać „nieboszczyków” do jako takiej sprawności, gdyż na uzupełnienia liczyć mogły raczej średnio (choć w trakcie całej kampanii dostali kilkadziesiąt T-34-85).
Zestaw Academy 13505 1:35.
„… dla Was jest inna robota. … Generał pokazał na mapie oznaczone czerwonym kolorem pogięte kółko na południu za liniami niemieckiego frontu. - Tam bije się okrążony batalion gwardii kapitana Baranowa. … Jeśli zostaną na miejscu – zginą, trzeba pomóc. Jak myślicie? … Janek skinął. Jeleń powiedział: Tak jest. Saakaszwili podrapał się po głowie. – Trzeba do nich dotrzeć – rzekł Semen (w filmie Olgierd).” …. I dzielna załoga czołgu 102 Rudy po różnych perypetiach, razem z niejakim Czereśniakiem uratowała dzielnych bojców, ku uciesze oglądającej kultowy serial gawiedzi.
Oczywiście jest to fikcja literacka, ale nie do końca. Od marca do września 1944 roku był w 1 Brygadzie Pancernej im. Bohaterów Westerplatte czołg z numerem 102. Był to wóz dowódcy plutonu zwiadu 1 Pułku Czołgów, którego dowódcą był ppor. Wacław Feryniec, weteran walk znad Mierei, który dowodził tam wozem, który przetrwał do naszych czasów i jest obecnie eksponowany Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie. Udział czołgu z numerem 102 w bitwie pod Studziankami, odnotowano dwukrotnie w dokumentach Brygady. 10 sierpnia gen. Mierzycan wydał rozkaz przeprawy przez Wisłę w okolicach Tarnowa całej brygady, jednak ze względu na celny ostrzał artylerii niemieckiej i bombardowania z powietrza, postęp był zbyt wolny. W związku z tym 2 kompanię wraz z plutonem zwiadu ( i tu mamy czołg 102) skierowano na inna przeprawę 4 km dalej. Na miejscu okazało się, iż most pontonowy który tam był miął nośność 16 ton (załadowany do bólu t-34 miał ponad 30t). Dwa wozy przejechały, trzeci załamał most i wpadł do rzeki. (potem go wyciągnęli). Jaki miał numer źródła milczą.
Drugi zapisany epizod, to właśnie udział w przebiciu się do okrążonych dwóch batalionów sowieckiego 142 Pułku Gwardii w dniu 11 sierpnia. Trzy czołgi T-34 i dwa T-70, pod wspólnym dowództwem W. Ferenca (102) dotarły do odciętych oddziałów i wyprowadziły je z okrążenia. Czyli nie wszystko pan pułkownik Przymanowski zmyślił, ale przecież nie był to film dokumentalny, a jaki wywarł wpływ na pokoleniu młodych ludzi z lat sześćdziesiątych?… Ja osobiście wtedy zacząłem rysować czołgi i robię to dzisiaj.
Prezentowany przeze mnie model jest to późna wersja trzydziestki czwórki (obrazca 1943) z wieżyczką obserwacyjną dowódcy czołgu. W marcu 1944r, po zmianach organizacyjnych brygady 1 pułk otrzymał 10 czołgów, 5 z wieżami z płyt walcowanych starego typu oraz 5 z wieżami sześciograniastymi. 3 z nich o numerach fabrycznych 4020504, 4020526 oraz 4020529, przydzielono do nowoutworzonego plutony zwiadu. Pluton ten wraz z czołgiem dowódcy pułku (101), wchodził w skład wozów dowodzenia, więc logicznym mi się wydaje, iż były to maszyny raczej nowsze. Stąd taki a nie inny model zmajstrowałem jako „Rudego” 102. Wóz nie odniósł poważniejszych uszkodzeń podczas walk na przyczółku Warecko-Magnuszewskim, później po wrześniowej reorganizacji brygady na system batalionowy i likwidacji plutonów zwiadu, został przydzielony do któregoś z batalionów (prawdopodobnie 2-go lub 3-go, bo pierwszy dostał osiemdziesiątkipiatki).
Malowanie i oznakowanie typowe dla naniesionych w czerwcu 1944 na wozy tego typu (z wyjątkiem fikcyjnego napisu „RUDY”, ale nie mogłem się oprzeć). Ukompletowanie akcesoriów na kadłubie też typowe dla okresu walk na przyczółku Magnuszewskim (stąd dodatkowe zbiorniki na paliwo).
Zestaw ZVEZDA 3686 1:35 + wieżyczka dowódcy od Tamyia.
Cytat z powieści J. Przymanowskiego „Czterej Pancerni i Pies” wydawnictwo MON 1973.
Numery fabryczne czołgów za J. Magnuski „Wozy bojowe LWP 1943-1983” w. MON 1985
Informacje o epizodach walk z udziałem czołgu 102 za J. Domański „Studzianki 1944) w. Militaria 2022.
Ile czołgów T-34-85 wystąpiło w filmie Czterej Pancerni i Pies trudno jednoznacznie ustalić. W necie różne źródła podają różniące się od siebie informacje, ale osobiście uważam, że było to ponad 10 wozów. Większość z nich to powojenne wersje polskiej produkcji, ale jest rodzynek w odcinku 7, czołg z 1944 roku z otwieranym na dwie strony włazem dowódcy. Filmowcy niespecjalnie dbali o szczegóły scenografii, gdyż nawet w tym samym epizodzie „Rudy” różni się nimi zasadniczo. Jedzie na akcję bez dodatkowych bocznych zbiorników paliwa, wraca z zamontowanymi, liny holownicze raz ma zwinięte i zamocowane na boku wanny kadłuba, za moment ich nie ma, a nawet brak jest stelaża do ich mocowania. Właściwie to trudno mi było wybrać jakiś konkretny występujący egzemplarz, więc stworzyłem pewną „wypasioną” hybrydę. Wieżą typu powojennego, koła ażurowe odlewane z gładkimi gumami, osłona mająca chronić właz kierowcy przed falami, ale brak jest specjalnych uchwytów do mocowania brezentów uszczelniających jarzmo działa. Co prawda w serialu występują czołgi zmodernizowane po wojnie do wersji mogących pokonywać przeszkody wodne po dnie, ale filmowy „Rudy” takich usprawnień nie posiadał.
Chcę teraz przybliżyć podobieństwa przygód załogi „Rudego” do podobnych wydarzeń z historii 1 Brygady pancernej im. Bohaterów Westerplatte.
Przedstawiona w filmie załoga przybywa do Sielc nad Oką i zostaje przydzielona do … 2 Pułku czołgów, ponieważ nie bierze udziału w bitwie pod Połzuchami. Wynika z tego, iż powinien być to model ze zmodyfikowaną wieżą i z kopułka obserwacyjna dowódcy-celowniczego. Chrzest bojowy pod Studziankami, poprzedzony przeprawą promową przez Wisłę, to wydarzenia jak najbardziej realne. Wypad po okrążony batalion gwardii jak najbardziej miał miejsce i to w dodatku z udziałem czołgu nr. 102 (o czym już wspomniałem przy opisie poprzedniego modelu 102). We wrześniu 1944r. czołgi 2 kompani brygady pancernej wzięły udział w końcowych walkach o warszawską Pragę, więc ten epizod przedstawiony w filmie, tez mógł być udziałem naszych sympatycznych bohaterów, choć według raportów nie stracono tam żadnego wozu. Niewiele dowiadujemy się z serialu o walkach Rudego w najkrwawszej operacji brygady na Pomorzu, czyli walkach o Pomernsellung, po których to w drugim batalionie pozostał jeden sprawny czołg (dowódcy). Jest za to upamiętniony pogrom czołgów brygady pod Janowem (dzisiaj Rumia Janowo), gdzie Rudy oberwał z p-panca (co prawda dziura wyglądała bardziej jak od panzerfausta) i zginął Olgierd. Powrót naprawionego Rudego i udział w walkach o Oksywie mógł mieć odbicie w realu, z tym że raczej mogło to raczej nawiązywać do powrotu do brygady czołgu nr 121 por. Miazgi, który uszkodzony w Wejherowie, naprawiony samotnie przyjechał do Gdyni, by wziąć udział w walkach o miasto w których się wyróżnił. Sowiecke, a co za tym idzie również polskie jednostki pancernie nie posiadały środków kołowych do przewożenia czołgów, więc niestety musiały one często samodzielnie przemierzać często nawet znaczne dystanse, by dołączać do macierzystych jednostek, a silniki w-2-34 nie były cudami techniki, jeśli chodzi o ich żywotność. Epizod z końcowych walk o Oksywie, to fakt udziału czterech ostatnich sprawnych wozów drugiego batalionu w ostatnim szturmie, z tym że Niemcy nie użyli tam wtedy broni pancernej, ponieważ już jej nie posiadali. Druga seria to już w dużej mierze radosna fantazja scenarzystów. W brygadzie pozostało 3 sprawne czołgi, choć nieco później dostarczono do niej kilka wyremontowanych po lutowo-marcowych walkach, z których to pewną ilość maszyn przydzielono do 4 Pułku czołgów ciężkich i wzięły one udział w operacji berlińskiej, z tym że żaden z nich nie walczył w samym Berlinie. Epizod z „Fortem Olgierd”, to może być jakieś luźne nawiązanie do faktu, iż niektóre pododdziały brygady pełniły rolę obrony przeciwdesantowej na wybrzeżu, ale nie jest odnotowane w dokumentach, by brały w tym udział czołgi. Podziemna fabryka wzbogacania uranu… to też Niemcy na Pomorzy zachodnim faktycznie budowali prawdopodobnie reaktor jądrowy, więc może realizatorzy dla poniesienia dramaturgii chcieli przemycić taki fakt (ale w latach sześćdziesiątych, bardzo niewielu ludzi w Polsce mogło o tym wiedzieć). Epizody z wysadzeniem tamy, czy udziale Rudego w niemieckich eksperymentach poligonowych...chmm, oceńce sami.
Podsumowując serial Czterej pancerni i Pies nie jest filmem, który miał prezentować historyczny szlak bojowy 1 Brygady Pancernej, ale miał być serialem o przygodach wojennych kilku młodych chłopaków, którym było dane żyć w tamtym okresie, a przy okazji przybliżyć walkę i egzystencję w pancernym pudle i to się realizatorom udało, bo do dzisiaj ogląda się go całkiem przyjemnie. Ja się na nim w każdym razie wychowałem, a jak się odrzuci cały tamten ideologiczny szajs, to prawie jest instrukcją obsługi T-34-85.
Jedyny zachowany RUDY to pocięty egzemplarz w Muzeum Broni Pancernej w Poznaniu, w którym krecono sceny wewnętrzne w drugiej serii.
Zestaw Tamyia 35138 + dodatki z różnych innych zestawów 1:35
https://myvimu.com/exhibit/54936434-t-34-76-obr-1943-102-rudyhttps://myvimu.com/exhibit/54775251-czolg-sredni-t-34-85-1944-fabryka-nr-183https://myvimu.com/exhibit/54912879-t-34-85-1944-fabr-183-w-niznim-tagile-2
T-34/76 obrazca 1942, produkcja zakładu 112 Krassnoje Sormowo nr. fabryczny 3040925. Wóz dostarczony w pierwszej partii dnia 8 lipca 1943 roku i przydzielony do 1 Pułku Czołgów. Wóz prawdopodobnie wziął udział w bitwie pod Połzuchami (Lenino) oraz w bojach na przyczółku Warecko-Magnuszewskim. Więcej informacji o tej właśnie maszynie jest związane z jej udziałem w walkach o tzw. Wał Pomorski. Pojazd ten wchodził w skład 3 plutonu, 2 kompani, 1 batalionu, 1 Brygady Pancernej. Wojska pancerne 1 Armii Wojska Polskiego nie wzięły udziału w początkowej fazie zdobywania głównych pozycji Pommernstellung, gdyż po prostu na nią nie zdążyły. O ile same czołgi powiedzmy, że nawet dotarły w rejony koncentracji do dnia 2 lutego, to już zaopatrzenie i niezbędni do osłony wozów fizylierzy, dopiero 2 dni później, a i tak po drodze wpadli w zasadzkę niemiecką i ponieśli spore straty, nie wchodząc jeszcze właściwie do walki. W dniu 4 lutego brygada dopiero osiągnęła gotowość bojową i natychmiast została użyta do pomocy sowieckim jednostkom uwikłanym w walki obronne na prawym skrzydle 1 AWP, co doprowadziło do pierwszych strat osobowych i sprzętowych. W tym czasie żołnierze polskiej armii wykrwawiali się na głównej pozycji niemieckiego wału.
W dniu 10 lutego po nieudanym ataku 2 batalionu czołgów na Mirosławiec i hekatombie strat w tymże batalionie, dowódca brygady postanawia wysłać 1 batalion. Plan jest taki, że czołgi 1 kompani, składającej się z wozów t-34/85 miały być wsparciem dla atakującej drugiej itrzeciej kompani, która na składzie miała siedemdziesięcioszóstki. Stwierdzono widocznie, że są mniej cenne od tych pierwszych, gdyż opancerzenie kadłuba miały identyczne, ale już armata była znacząco lepsza. Do zadania wyznaczono trzeci pluton i oddajmy głos Zbigniewowi Flisowsiemu, który tak opisał to wydarzenie. „Dowódca bataliony rozkazał zająć trzema czołgami 127,0128, 129 stanowiska na wzgórzach… Dziemiach (dow. plutonu) posyła przodem 129 Łopucha, za nim 128 i najbliżej nieprzyjaciela zajmuje pozycję sam. Ledwie wyszli na pozycję i zaczynają strzelać, a już trafiona zostaje 128-ka Sawina i Jeremczuka. Zadymili i palą się, ale oto kierowca czołgu nie traci przytomności umysłu: dopóki silnik pracuje, dopóki czołg zdolny jest do ruchu jest jakaś szansa dla maszyny i dla nich. Jeremczuk wrzuca jedynkę, potem dwójkę i trójkę, daje pełny gaz i czołg dymiąc i buchając płomieniami wychodzi spod uderzeń wroga. Teraz za zasłoną drzew gaszą płomienie…” Czołg został naprawiony w Katezecie i wziął ponownie udział w zdobywaniu Żabina i Wierzchowa, gdzie już tyle szczęścia nie miał, gdyż po trafieniu i spaleniu, uznano go jako stratę bezpowrotną. Dowódca A. Sawin został ranny w obie nogi i znów życie zawdzięcza kierowcy Jeremczukowi, któren to wyciągnął go z płonącej maszyny. Nie wiemy, czy obaj byli Polakami, czy obywatelami Kraju Rad, ale raczej tymi drugimi.
Prezentowany model przedstawia wóz po pierwszym trafieniu, gdy po zdjęciu górnych osłon silnika i dokonaniu oględzin czołg naprawiono.
Wnętrze modelu jest kompletne.
Relacja wg. Książki Z. Flisowskiego „Pomorze reportaż z pola walki”.
Zdjęcie oryginału K.Anduła 1 Warszawska Brygada Pancerna im. Bohaterów Westerplatte.
Zestaw AFV Club 35S51 Soviet T-34 76 model.1942 Factory 112 skala 1:35
T-34/85 obrazca 1944 fabr. 112. 1 Brygada Pancerna im. Boh. Westerplatte z walk na Wale Pomorskim wyszła prawie bez wozów bojowych. Więcej informacji na ten temat zawarłem w opisie wozu nr.214 ( https://myvimu.com/exhibit/54912879-t-34-85-1944-fabr-183-w-niznim-tagile-2 ), dodam tylko, że wszystkie 15 nowych wozów przyprowadzonych prze p.por. Stanisława Frydrycha, oficera kwatermistrzostwa brygady przydzielono do 2 batalionu czołgów. Numery taktyczne namalowano na wieżach, ale już nie wysilano się na malowanie orłów. Po walkach o Gdynię i poważnych stratach jakich brygada tam doznała znów zrobiono reorganizację i zlikwidowano pierwszy batalion, a czołgi poprzemieszczano pomiędzy pozostałymi dwoma batalionami. Tak więc do boju o Kępe Oksywską jednostka wystąpiła w sile dwóch mocno przetrzebionych batalionów czołgów.
Zamiast opisu walk o ostatnie niemieckie pozycję na Kępie przytoczę relację sierżanta Piotra Zaryckiego, mechanika kierowcy czołgu nr 215, a zawartą w książce Z. Flisowskiego - Pomorze reportaż z pola walki.
„…Zatrzymałem się. Z lewej widać bunkry. W tym samym momencie wieża ustawiona była na prawy sektor strzału, bo tam biliśmy do zauważonych celów. I wtedy właśnie sto dwadzieścia metrów od nas z lewej pojawił się dymek – wyglądało to w pierwszej chwili tak, jakby ktoś leżący na ziemi zetknął się z ogniem, jakby zapaliło się na nim ubranie. Ale wśród dymu, który wzbił się po tym świetlnym wybuchu, pojawił się błysk następny i oświetlił lufę znajdującą się tuż przy ziemi – może to był zakopany w ziemię czołg, może działo. Podałem natychmiast kierunek i odległość. W tym momencie pierwszy czołg, który wdarł się do wsi zapalił się. W mój poszedł ten kolejny strzał – pocisk odbił się rykoszetem od orła na wieży (prawdopodobnie 215 nie miał namalowanego orła). Dowódca błyskawicznie zakomenderował – do tyłu! – i uderzył mnie nogą w plecy. Sprawa rozgrywała się w sekundach, cofając się za najbliższa zasłonę wystawiłem na chwilę lewą burtę. Następny pocisk ześliznął się po pochyłej części naszego pancerza i uderzając od spodu nad lewą burtę część wieży, trafił w silnik, przerwał przewody wysokiego ciśnienia podające paliwo od pompy paliwowej do cylindrów. Usłyszałem silny metaliczny stuk. Gdy wrzuciłem drugi bieg do przodu silnik zgasł. Przerzuciłem na jedynkę dał trochę obrotów. Włączyłem znów dwójkę. Paliliśmy się… Spojrzałem pod nogi, miałem pełno oleju pod stopami. Silnik pracował już zupełnie na sucho… W lesie wyskoczyliśmy z wozu z gaśnicą oraz płachtami brezentowymi i ugasiliśmy pożar...”
Na zdjęciu widać częściowo spalony czołg już po walkach. Próbowano go odholować, ale widać, że liny leżą luźno, więc widocznie zrezygnowano z naprawy. Szczególnie, że silnik pracujący na sucho i znacząco spalony, był już szmelcem.
Model przedstawia pozostawiony już wóz z otwartą płytą tylną.
Zestaw Italieri 6545 skala 1:35 (koła od AFV))
Cytat - Zbigniew Flisowski "Pomorze - reportaż z pola walki"
Zdjęcie - Kamil Anduła "1 Warszawska Brygada Pancerna im. Bohaterów Westerplatte"
Czołg średni T-34/76 obrazca 1943, wyprodukowany w fabryce nr 112 Krassnoje Sormowo.
Model prezentuje wóz z jednego z najbardziej rozpowszechnionych zdjęć polskich wozów bojowych armii polskiej na wschodzie. Czołg należał do 2 plutonu, 3 kompanii, 2 pułku 1 Brygady Pancernej im. Boh. Westerplatte, a dowodzony był przez chor. Józefa Kuleszę. Kim był dowódca czołgu nie znalazłem informacji, ale najciekawszym elementem na czołgu jest zapakowany na niego Jeep Willys. Auto należało z kolei do zastępcy dowódcy pułku kpt. Tokarskiego.
Przedstawię po krótce przyczynę takowej kombinacji, gdzie niemałym wysiłkiem wtaszczono ważący ponad tonę samochód na kadłub teciaka.
Po forsowaniu Wisły i utworzeniu przyczółka na jej zachodnim brzegu, wojska sowieckie zostały zaatakowane przez silne zgrupowanie wojsk niemieckich, które za wszelką cenę próbowały wypchnąć Sowietów za rzekę. Ci z kolei uwikłani w walki pancerne pod Warszawą nie byli w stanie wysłać uzupełnień na broniony przyczółek. Z tej to przyczyny niezaangażowana w żadną operację 1 polska brygada pancerna została podporządkowana dowódcy 8 armii gwardyjskiej jako wsparcie dla obrony przyczółka. Co ciekawe z brygady wyłączono 13 Pułk Artylerii Samochodowej, pozbawiając brygadę znaczącego wsparcia, co później zemściło się wysokimi stratami w sprzęcie i ludziach.
Według rozkazów dowództwa armii brygada miała dokonać przeprawy przez Wisłę w okolicach wsi Tarnów, gdzie w dniu 9 sierpnia od godz. 12 do 5 rano dnia następnego miał przeprawić się 1 Pułk. 2 pułk miał się przeprawić w dniu 10 sierpnia po zwolnieniu przeprawy przez pierwszy. Plan był taki aby przeprawić w miarę szybko całą brygadę, wraz z logistyką i z pomocą gwardzistów, całością sił zmiażdżyć siły niemieckie, a z szerokiego i głebokiego już przyczółka wyprowadzić uderzenie na zachodnią część Warszawy od południa. Oczywiście nie po to by pomóc Polakom, którzy „rozpoczęli nieodpowiedzialną awanturę”, ale by kontynuować operacją „Bogration” i dotrzeć szybko do Odry.
Aby zaoszczędzić czasu na czołgi załadowano dodatkowe zapasy amunicji. Plan jak zwykle wziął w łeb. Przeprawa rozpoczęła się z dwugodzinnym opóźnieniem, a na domiar złego po bezproblemowym przewiezieniu dwóch pierwszych czołgów nadleciały Stukasy i zbombardowały prom. Nie trafiły w niego bezpośrednio, ale przecięły linę i poharatały burty. Wszystko stanęło. Gen. Mierzycan zdecydował się wysłać całą drugą kompanię na drugą przeprawę około 4 km dalej. Pierwszy i drugi czołg przejechały po moście pontonowym, trzecii zsunął się do wody (na szczęście płytkiej w tym miejscu), ale most diabli wzięli. Most miał 16 ton nośności, a teciak prawie 2 razy więcej. Czas płynął, Sowieci się wykrwawiali, więc gen. Głazunow dow. 8 armii rozkazał czołgi brygady kierować do walki sukcesywnie, w miarę ich wyokrętowywania na zachodnim brzegu. Czyli brygada została rozczłonkowana i nie występowała jako zwarta siła, co się później zemściło. Z drugiej strony wsparcie tych czołgów pozwoliło na jako takie ustabilizowanie obrony choć na jakiś czas. Aby nie narażać się na znaczniejsze straty wozy maskowano w pewnym oddaleniu od promu, po czym kolejno po dwa podjeżdżały i były na niego ładowane. Cała ta zabawa trwała aż do godz. 16 dnia 11 sierpnia, gdyż przeprawa należała do 8 armii i już wcześniej wiadomym się stało, że nie ma szans na szybkie przeprawienie logistyki brygady, więc na czołgi ładowano co się da. Czołg nr 236 został przeprawiony w dniu 11 sierpnia 1944 roku w godzinach popołudniowych.
Zestaw Dragon 6757 i Italieri 326 skala 1:35
Fotka CAF
Tym razem, mimo iż kilka modeli tego typu czołgów już prezentowałem, wystawiam replikę wozu, który został zachowany do dziś. Jest to prawdopodobnie jedyny pojazd z 1 Brygady Pancernej im. Bohaterów Westerplatte, którego użytkowanie przez brygadę jest w pełni udokumentowane, ponieważ co do reszty zachowanych na pomnikach, czy innych muzeach takiej pewności już nie ma. Co jeszcze dodaje mu wartości historycznej, to był w brygadzie od początku i wziął udział w walkach od Lenino, aż do Łaby. Postanowiłem, również wykonać w stanie zachowania fabrycznym, z wyjątkiem wymienionych przednich kół nośnych na późniejsze i z pełnym odwzorowaniem wnętrza pojazdu. Czołg jest jednym z najcenniejszych eksponatów Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie. Niestety w chwili obecnej nie jest w stanie jezdnym, ale gdyby został dostarczony do poznańskiej filii muzeum, to najprawdopodobniej byłby doprowadzony przez tamtejszą ekipę do pełnej sprawności.
Historia tego wozu jest tak bogata, że przedstawię ją w skrócie.
Wóz z numerem fabrycznym kadłuba 3051391 dostarczono do 1 Pułku Czołgów w dniu 8 lipca 1943 r., a już 15 lipca wziął udział w defiladzie w Sielcach. Został przydzielony do 2 plutonu 1 kompani, dowódcą był chor. Wacław Feryniec, mechanikiem kierowcą kpr. Józef Derlatko. 12 października podczas forsowania Mierei wóz ugrzązł w bagnie i nie wziął udziału w ataku na pozycje niemieckie.
Nocą wyciągnięto czołg z pułapki i mógł już wspierać ataki polskiej piechoty, ale eksplozja niemieckiej bomby urwała mu koło napinające i rozerwała gąsienicę. Mimo to załoga prowadziła ogień z miejsca. Czołg ewakuowano i naprawiono, a polskie pułki wycofały się z wycofały się z bitwy, ponosząc ogromne i bezsensowne straty.
W styczniu 1944 r. nastąpiła zmiana dowódcy wieży na chor. Mariana Gajewskiego, a maszyna otrzymała numer taktyczny 01 i została wozem dowódcy 1 plutonu. W maju zmieniono numerację taktyczną na 111 i z takim oznaczeniem czołg wziął udział w forsowaniu Wisły w dniu 10 sierpnia tegoż roku. W toku walk pod Studziankami ranny został chor. Gajewski, wóz został lekko uszkodzony, po czym nastąpiła zmiana dowódcy na sierż. Józefa Najmowicza.
W dniu 31 sierpnia rozkazem dowódcy 1 armii WP nastąpiła reorganizacja brygady na system batalionowy „nasz” czołg przydzielono do 2 plutonu, 1 kompani, 1 batalionu naniesiono numer taktyczny 114, a dowódcą wozu i zarazem plutonu został chor. Józef Lisiecki.
W październiku czołg 114 w składzie 1-go batalionu wziął udział w walkach o podwarszawską Jabłonnę, a mechanik kierowca plut. Derlatko został odznaczony srebrnym medalem „Zasłużony na Polu Chwały”. Było to to już trzecie odznaczenie tego żołnierza. W styczniu Brygada brała udział w wyzwalaniu Warszawy, a później Bydgoszczy. W bitwie o Wał Pomorski 1 batalion walczył od 10-go lutego najpierw pod Mirosławcem, a 3 marca pod Żabinem otrzymał trafienie z Pancerfausta w lewą burtę. Czołg stanął w płomieniach, ale dzięki poświęceniu załogi został ugaszony. Nastąpiła awaria silnika i wóz wymagał remontu. Po wymianie silnika czołg dołączył do brygady już po zakończeniu walk w Trójmieście, ale przydzielono go 4 Pułku Czołgów Ciężkich i w szeregach tej jednostki wziął udział walkach na kierunku berlińskim, gdzie zakończył swój szlak bojowy nad Łabą.
Po zakończeniu wojny dowództwo brygady otrzymało polecenie przekazania jednego wozu do odtworzonego Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie. Wybór padł na wóz o numerze seryjnym kadłuba 3051391 i w taki sposób pojazd ten stoi tam na dziedzińcu do dnia dzisiejszego.
Model przedstawia pojazd w malowaniu z jesieni 1944.
Zestaw AFV Club 35S51 Soviet T-34 76 model.1942 Factory 112 skala 1:35
Zdjęcia oryginału - internet
Opisy na podstawie książki - K. Anduła 1 Warszawska Brygada Pancerna im. Bohaterów Westerplatte.